piątek, 14 sierpnia 2015

J 15,12-16
Jezus powiedział do swoich uczniów: „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy kto życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili i by owoc wasz trwał, aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje”.
Przyjaźń to trudne zadanie- jej tworzywem jest zaufanie, dyskrecja, bezinteresowność, dyspozycyjność, a nade wszystko miłość. Przyjaciel to człowiek daleki od jakiegokolwiek osądzania, to ktoś kto podtrzymuje serce drugiego w chwili kryzysu czy udręki. Chrystus mówi dzisiaj w Ewangelii- „wy jesteście przyjaciółmi moimi”. To słowa skierowane do każdego z nas, to nie tylko przywilej apostołów. Wszyscy zostaliśmy obdarowani przyjaźnią Boga. Przyjaźnią najwierniejszą, trwałą i niepodatną na pęknięcia, czy rezygnacje. Coraz bardziej przekonuję się, iż takim jedynym przyjacielem jest Chrystus. Kiedy przeżywałem różnie perturbacje życiowe, gdy potrzebowałem pomocy moich przyjaciół, nie było ich przy mnie. Wielu z nich sprzeniewierzyło się przyjaźni, okazali się niedojrzałymi do podjęcia pomocy. Zawiodłem się na wielu ludziach, okazali płytcy, wyrachowani i egoistyczni. Przypominają mi się mądre słowa: „Wszyscy na świecie chcieliby mieć lojalnego, altruistycznego i całkowicie zaufanego przyjaciela. Ale niewielu jest gotowych, żeby takimi być”. Ku mojemu zaskoczeniu, niesamowitą wrażliwością w stosunku do mnie, z wyciągniętą dłonią i sercem, przyszli ludzie którzy często byli mi obojętni, nigdy się nie zatrzymywałem przed ich życiem, niektórymi nawet jakoś gardziłem (wstyd się przyznać). „Prawdziwi przyjaciele to ci, którzy są przy tobie, gdy dobrze ci się wiedzie. Dopingujący cię, cieszący się z twoich zwycięstw. Fałszywi przyjaciele to ci, którzy pojawiają się tylko w trudnych chwilach, ze smutną miną, niby solidarni podczas gdy tak naprawdę twoje cierpienie jest pociechą w ich nędznym życiu”. Przyjacielem Jezusa i przyjacielem drugiego człowieka, okazał wspominany dzisiaj w liturgii się św. Maksymilian Kolbe- męczennik obozu koncentracyjnego Auschwitz. Dobrowolnie wybrał śmierć głodową za jednego z współwięźniów- Franciszka Gajowniczka, będącego w grupie dziesięciu osób skazanych na śmierć. Ta przyjaźń i miłość do człowieka zrodziła owoc świętości, afirmacji człowieczeństwa zdolnego wznieść się ponad dramat największego ludobójstwa. Męczeńska śmierć o. Maksymiliana była przypomnieniem światu o przyjaźni Boga do człowieka; ofiarowanej miłości Chrystusa, kiedy z wysokości krzyża wypowiedział miłość człowiekowi. To szkoła przyjaźni i radykalnej miłości. Jak pisał św. Ambroży: „Wierny przyjaciel jest lekarstwem na życie i łaską na wieczność”.