Jezus
powiedział do swoich uczniów: „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie
miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy
kto życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi,
jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa
nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem
wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was
wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili i by owoc
wasz trwał, aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię
moje”.
Przyjaźń to trudne
zadanie- jej tworzywem jest zaufanie, dyskrecja, bezinteresowność,
dyspozycyjność, a nade wszystko miłość. Przyjaciel to człowiek daleki od
jakiegokolwiek osądzania, to ktoś kto podtrzymuje serce drugiego w chwili
kryzysu czy udręki. Chrystus mówi dzisiaj w Ewangelii- „wy jesteście przyjaciółmi
moimi”. To słowa skierowane do każdego z nas, to nie tylko przywilej apostołów.
Wszyscy zostaliśmy obdarowani przyjaźnią Boga. Przyjaźnią najwierniejszą,
trwałą i niepodatną na pęknięcia, czy rezygnacje. Coraz bardziej przekonuję
się, iż takim jedynym przyjacielem jest Chrystus. Kiedy przeżywałem różnie
perturbacje życiowe, gdy potrzebowałem pomocy moich przyjaciół, nie było ich
przy mnie. Wielu z nich sprzeniewierzyło się przyjaźni, okazali się
niedojrzałymi do podjęcia pomocy. Zawiodłem się na wielu ludziach, okazali
płytcy, wyrachowani i egoistyczni. Przypominają mi się mądre słowa: „Wszyscy na
świecie chcieliby mieć lojalnego, altruistycznego i całkowicie zaufanego
przyjaciela. Ale niewielu jest gotowych, żeby takimi być”. Ku mojemu
zaskoczeniu, niesamowitą wrażliwością w stosunku do mnie, z wyciągniętą dłonią
i sercem, przyszli ludzie którzy często byli mi obojętni, nigdy się nie
zatrzymywałem przed ich życiem, niektórymi nawet jakoś gardziłem (wstyd się
przyznać). „Prawdziwi przyjaciele to ci, którzy są przy tobie, gdy dobrze ci
się wiedzie. Dopingujący cię, cieszący się z twoich zwycięstw. Fałszywi
przyjaciele to ci, którzy pojawiają się tylko w trudnych chwilach, ze smutną
miną, niby solidarni podczas gdy tak naprawdę twoje cierpienie jest pociechą w
ich nędznym życiu”. Przyjacielem Jezusa i przyjacielem drugiego człowieka,
okazał wspominany dzisiaj w liturgii się św. Maksymilian Kolbe- męczennik obozu
koncentracyjnego Auschwitz. Dobrowolnie wybrał śmierć głodową za jednego z
współwięźniów- Franciszka Gajowniczka, będącego w grupie dziesięciu osób
skazanych na śmierć. Ta przyjaźń i miłość do człowieka zrodziła owoc świętości,
afirmacji człowieczeństwa zdolnego wznieść się ponad dramat największego ludobójstwa.
Męczeńska śmierć o. Maksymiliana była przypomnieniem światu o przyjaźni Boga do
człowieka; ofiarowanej miłości Chrystusa, kiedy z wysokości krzyża wypowiedział
miłość człowiekowi. To szkoła przyjaźni i radykalnej miłości. Jak pisał św.
Ambroży: „Wierny przyjaciel jest lekarstwem na życie i łaską na wieczność”.