Mt 14,13-21
Kazał tłumom usiąść na trawie, następnie wziął
te pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo i
połamawszy chleby, dał je uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do
sytości i zebrano z tego, co pozostało, dwanaście pełnych koszy ułomków. Tych
zaś, którzy jedli, było około pięciu tysięcy mężczyzn, nie licząc kobiet i
dzieci.
Od kilku dni głównym
tematem Ewangelii jest spożywanie posiłku- skupienie uwagi na chlebie, jako
najważniejszym elemencie codziennego pożywienia. Proces spożywania to nie tylko
określony przez kulturę pewien wyuczony etos zachowań; w kontekście szerszym-
duchowym, to tyle, co przyjmowanie do swojego wnętrza. Wcale nie chodzi tu o
jakiś sakralny savoir vivre. Kiedy wejdziemy w przestrzeń liturgii, to czynność
jedzenia zobaczymy jeszcze o wiele bardziej aspektowo; przemieniony słowem
chleb jest sakramentalnym symbolem Tego, który o sobie mówi: „Jak Mnie posłał
Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze
Mnie” (J 6,57). Materia tego świata- chleb z pszennej mąki, uformowany
ludzkimi dłońmi, nie jest jakimś substytutem tego chleba, który Chrystus wziął
w Wieczerniku w swoje dłonie i błogosławił; ale jest tą samą
rzeczywistością, którą Duch Święty
przeistacza z owocu ziemi w niebiański
Pokarm Życia. Mówimy o materii sakramentalnej- Zachód używa do Eucharystii
chleba niekwaszonego. Według św. Ambrożego, chodzi o chleb zwyczajny,
przynoszony przez wiernych w procesji z darami. Wierni przynosili na liturgię
taki chleb, jaki spożywali w swoich domach. Oczywiście starano się o jego
odpowiedni wygląd. Używano określeń corona,
rotula, które od III wieku
oznaczało wyborny wypiek. Miał on kształt okrągły, podzielony był na kwadraty- panis quadrata. Dzielenie chleba
stosowano ze względów praktycznych już w czasach przed Chrystusem, z czasem
stało się to częstą regułą w ramach obrzędów chrześcijańskich i interpretowano
to w kontekście do krzyża Chrystusa. W starożytności stemplowano chleby, odbijając
na nich odpowiednie znaki. Chrześcijaństwo przejęło tę praktykę, czego
przykładem jest bizantyjska profsora,
która ma wytłoczony obraz. Podczas proskomidii- przygotowania darów cząstki te,
symbolizujące w całości „baranka”, odcinane są „świętą włócznią” w kształcie
krzyża, nad i pod ramionami którego znajdują się litery: IC-XC-NI-KA, które
oznaczają, że Chrystus zwycięża. Na Zachodzie chleb przynoszony na Eucharystię
otrzymał z czasem swoją własną nazwę; fakt ofiarowania sprawiał, iż nazwano go oblata lub oblatio. Od czasów
karolińskich przyjęła się nazwa hostii, która
to po dziś dzień funkcjonuje w tradycji łacińskiej Kościoła. Należy podkreślić,
że hostia- podobnie jak bizantyjska nazwa
agniec- baranek, wskazywało na
eucharystyczną przemianę w Chrystusa- jako żywy dar ofiarny. Od XI wieku
upowszechniło się wypiekanie małych chlebów w celu udzielania Komunii i dużych
przeznaczonych do spożycia dla prezbitera. Wypiekane hostie ozdabiano,
wyciskając różnego rodzaju emblematy związane z życiem Chrystusa. Najczęściej
spotykane są motywy ukrzyżowania czy baranka. „Łamanie chleba” zostało
ograniczone do samej hostii przeznaczonej dla przewodniczącego celebracji
liturgicznej i straciło swoje pierwotne znaczenie. Przesunięcie zaś pobożności
eucharystycznej w kierunku oglądania świętych Postaci (tzw. spożywanie przez
wzrok) wymagało hostii białej, dobrze widocznej podczas podniesienia i
wystawienia w monstrancji. „Celem Eucharystii jest nasze własne przemienienie,
tak abyśmy mogli z Chrystusem stać się „jednym ciałem i jednym duchem” (1Kor
6,17). Myśl o tym, że Eucharystia przemienia nas, że samą ludzkość chce uczynić
żywą świątynią Boga, Ciałem Chrystusa, wyrażana była aż wczesnego średniowiecza
za pomocą pary pojęć corpus mysticum i
corpus verum. W ten sposób słowami corpus
mysticum określano Ciało sakramentalne, cielesną obecność Chrystusa w
sakramencie. Dane jest nam ono według Ojców Kościoła po to, abyśmy sami stali się
corpus verum, prawdziwym Ciałem
Chrystusa.”