Jezus
wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę
wysoką. Tam przemienił się wobec nich. Jego odzienie stało się lśniąco białe
tak, jak żaden folusznik na ziemi wybielić nie zdoła. I ukazał się im Eliasz z
Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: „Rabbi,
dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla
Mojżesza i jeden dla Eliasza”. Nie wiedział bowiem, co należy mówić, tak byli
przestraszeni. I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał się
głos: „To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie”. I zaraz potem, gdy się
rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa.
Każdego roku z jakąś
wewnętrzną nadpobudliwością wyczekuję Święta Przemienienia. Myślę, ze wielu
ludzi nosi w sobie ogromne pragnienie uchwycenia swoim zmysłem wzroku, czegoś innego i
nadprzyrodzonego. Codzienność często wydaje się przygniatająca; ciągle ta sama
droga codziennych obowiązków…, przemierzenie chodnika często z głową spuszczoną
w dół; praca oraz udowadnianie światu, że coś się znaczy… Dzisiejsze wydarzenie
powinno wprawić nas w zdumienie i skutecznie wyprowadzić nas z przygnębienia. Życie
chrześcijanina jest naznaczone światłem przebóstwionego Chrystusa. „Światło,
które apostołowie widzieli na Górze Tabor, przysługuje Bogu z natury. Wieczne,
nieskończone, istniejące poza czasem i przestrzenią, pojawiło się ono w
starotestamentalnych Teofanach jako chwała Boża: jako zjawisko przerażające i
niemożliwe do zniesienia dla stworzeń, bo zewnętrzne, obce naturze ludzkiej
przed Chrystusem, poza Kościołem. Dlatego to, według św. Symeona Nowego
Teologa, Paweł w drodze do Damaszku, nie mając jeszcze wiary w Chrystusa,
został oślepiony i powalony na ziemię mocą ukazującego się mu Boskiego
światła”- pisał Włodzimierz Łosski. To jest droga wejścia na szczyt dla każdego,
kto zrodził się z wody i Ducha Świętego; kontemplowanie innego wymiaru
bytowania, które w perspektywie przyszłości- jak podpowiada nam nadzieja,
stanie się częścią naszej przemienionej egzystencji. Rozbrzmiewa w mojej
pamięci wschodni Troparion Święta Przemienienia: „Przemieniłeś się na górze,
Chryste Boże nasz. Okazując uczniom swoim chwałę Twoją, na ile mogli ją pojąć.
Niech zajaśnieje nam grzesznym Światłość Twoja niedostępna…”. Równie mocno
wybrzmiewają słowa prefacji z liturgii zachodniej: „On objawił swoją chwałę
wobec wybranych świadków, a Jego ciało podobne do naszego zajaśniało niezwykłym
blaskiem. W ten sposób umocnił serca uczniów, aby nie ulegli zgorszeniu krzyża,
a całemu Kościołowi dał nadzieję, że osiągnie chwałę, którą sam zajaśniał jako
jego Głowa”. Chrystus przemieniony na górze Tabor, stał się „Słońcem” z którego
emanuje eksplozja światła, rozbijająca szarość i prozaiczność życia. Pan
ukazuje się apostołom przed śmiercią na krzyżu jako boska, świetlista postać,
odziany w lśniąco białą szatę. Apostołowie są oszołomieni taką iluminacją-
Przebóstwiony Pan- oświetla ich promieniami swej mocy, aby ukazać im blask
przyszłego zmartwychwstania. Tak jak teraz cielesną percepcją wzroku dotykają
światłości, tak zmartwychwstanie będzie tryskającym życiem, które wraz z
światłem rozsadzi zapieczętowany grób. Uczniowie na własne oczy widzą boskie
światło, które utrwala w nich obraz tęsknoty za Królestwem Bożym. W świetle słowa
które stało się ciałem, na górze po prawej stronie ukazuje się prawodawca
Mojżesz, który też oglądał Boga i prorok Eliasz, który otoczony światłem został
porwany na ognistym rydwanie do nieba. Mają oni świadczyć, że Chrystus jest
Bogiem, który kiedyś przemówił do swojego ludu przez prawa i proroków. To my
wraz z uczniami, jesteśmy zaproszeni do wejścia w samo centrum światła Taboru. Jak pisał św. Maksym: „Bóg
stworzył nas, abyśmy się stali uczestnikami Boskiej natury, abyśmy weszli w
wieczność, abyśmy okazali się podobni do Niego, przebóstwieni przez łaskę,
która tworzy wszystkie byty istniejące i doprowadza do istnienia wszystko to,
co nie istniało”.