Wczoraj otrzymałem na
moją pocztę, niestandardowe pytanie o następującej treści: „Jaka jest księdza
tożsamość ?” W jednym momencie zapowietrzyłem się…, długo myślałem nad tym
pytaniem; zerwałem się w nocy, niczym Samuel i odpisałem. Nie lubię słowa- „tożsamość”-
ale jeśli zostałem postawiony pod ścianą, to odpowiadam: moja tożsamość jest w
pełni ekumeniczna- im bardziej odkrywam chrześcijaństwo, tym bardziej niwelują
się we mnie wszystkie podziały i napięcia. „Tożsamość”- wzrastałem od
dzieciństwa w katolicyzmie, w sercu przeżywam wiarę jak prawosławny, a głoszę
Chrystusa jak protestant. Tyle światów przenikających się wzajemnie, pozornie
sprzecznych, a jednak tak bardzo scalonych. Taka polifonia nie zamyka mnie w
szablonie jednotorowości myślenia i samookreślenia. Moja tożsamość jest jak
mozaika- ułożona z barwnych kamieni, ociosanych i dopasowanych do siebie; dla
ludzi słabo zrozumiała w swoim przekazie, dla Boga zaś- niesamowicie czytelna.