Pewien
człowiek zbliżył się do Jezusa i zapytał: „Nauczycielu, co dobrego mam czynić,
aby otrzymać życie wieczne?” Odpowiedział mu: „Dlaczego Mnie pytasz o dobro?
Jeden tylko jest Dobry. A jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj przykazania”.
Zapytał Go: „Które?” Jezus odpowiedział: „Oto te: nie zabijaj, nie cudzołóż,
nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, czcij ojca i matkę oraz miłuj swego
bliźniego jak siebie samego”. Odrzekł Mu młodzieniec: „Przestrzegałem tego
wszystkiego, czego mi jeszcze brakuje?” Jezus mu odpowiedział: „Jeśli chcesz
być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał
skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną”. Gdy młodzieniec usłyszał te
słowa, odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.
Każdy człowiek ma w sobie coś z pytającego
młodzieńca; w różnych sekwencjach czasu, pojawia się wiercące umysł i serce pytanie o życie
wieczne. Pytanie które zadaje młodzieniec Chrystusowi, wyraża jakąś
postawę tęsknoty za szczęściem- innym lepszym światem. Pragnienie szczęścia
jest w sercu każdego człowieka, staje się również oczekiwaniem na locus
caelestis- pragnienie Nieba, przejmujące i pełne doświadczenie, które jest
wieczne. Jezus szybko sprowadza młodzieńca na ziemię; nie można zbyt szybko
poszybować ku niebu- to wymaga pracy nad sobą. Nie można uciekać przed życiem,
marząc o niebieskich szczęśliwościach- trzeba najpierw niebo odkryć w swoim
wnętrzu, przez mozolną pracę nad swoim człowieczeństwem. Zachowuj przykazania,
czyli bądź wierny Prawu, które Bóg wypisał w twoim sercu, jednym słowem bądź
autentyczny przed sobą i pamiętaj, że Bóg jest Panem twojego życia. Twoje życie
jest bowiem wypisane na Jego dłoniach, zawarte w Jego planach, utrwalane w
historii świata. Bóg jest dla ciebie jedynym szczęściem, zabezpieczeniem,
źródłem spełnienia i odpowiedzią na nieustanne pytania rodzące się w czasie
drogi. Bardzo wielu chrześcijan łapie się w taką tanią choć wygodną
pułapkę pobożnego myślenia, jestem dobry...,czasami czymś się dzielę z innymi,
wierzący- praktykujący, chodzę co niedzielę do kościoła, żyję moralnie- model
katolika bez zadrapania. Wielu młodych ludzi przechodzi jakąś wielką życiową
próbę w której trzeba dokonać wyboru drogi życia, towarzyszy temu jakiś lęk.
Młodzi boją się przyszłości bo przygniata ich rzeczywistość w której jest walka
o swoją niezależność, tożsamość, i chęć posiadania jako spełnienia siebie.
Niektórych zadręcza niepokój i nie chcą dorastać, by uniknąć wyboru. Strach
jest niezdrowy, w jakiś sposób paraliżuje tłumi postawę otwartości na nowe
wyzwania...chodź za Mną. "Wielkość człowieka polega na tym, żeby był
zdolny "ryzykować swoim życiem" po zastanowieniu się oczywiście, ale
nie oczekując "ubezpieczenia od wszelkiego ryzyka, którego nie można sobie
zapewnić. O ile ryzyko jest niebezpieczne, to świadomie i lojalne zaangażowanie
się razem z Chrystusem nie uwalnia od wysiłku, ale gwarantuje pokój." Kto
swoje życie straci, ten je zyska"- SZCZĘŚCIE.