Mt 24,42-51
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Czuwajcie, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz
przyjdzie. A to rozumiejcie: Gdyby gospodarz wiedział, o której porze nocy
złodziej ma przyjść, na pewno by czuwał i nie pozwoliłby się włamać do swego
domu. Dlatego i wy bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn
Człowieczy przyjdzie…
Chrystus tak wiele razy
zaprasza nas do czujności serca, abyśmy nieprzespali czasu nawiedzenia. Życie
chrześcijanina jest czuwaniem; człowiek współczesny bardzo często jest zaspany
i błądzi w wielu iluzjach, które najczęściej sam sobie wykuwa. Brak czujności
sprawia, że nie przyjmujemy na serio Boga do naszego życia, płyniemy z chwilą,
chwytamy każdy dzień, zapominając iż wszystko w naszym życiu jest łaską.
Przypominają mi się słowa francuskiego filozofa i mistyka Gustawa Thibon: „Czujesz,
że ci ciasno. Marzysz o ucieczce. Wystrzegaj się jednak miraży. Nie biegnij, by
uciec, nie uciekaj od siebie; raczej drąż to ciasne miejsce, które zostało ci
dane: znajdziesz tu Boga i wszystko. Bóg nie unosi się na twoim horyzoncie, ale
śpi w głębi ciebie. Różność biegnie, a miłość drąży. Jeśli uciekniesz od
siebie, twoje więzienie biec będzie z tobą i na wietrze towarzyszącym twojemu biegowi
będzie się stawało coraz ciaśniejsze. Jeśli zgłębisz się w sobie, rozszerzy się
ono w raj”. Czuwanie to odkrycie w swoim wnętrzu raju. To konieczność
zatrzymania, wejścia w siebie, sforsowania nawarstwionej skorupy serca. Wczoraj
pewien mężczyzna powiedział mi, że na nic nie ma czasu, nic nie planuje; każdy
dzień jest dla niego wyzwaniem i torem wyścigowym po którym się sunie, aby
zarobić jak najwięcej pieniędzy. Czuwanie to pauza, spowalniająca rozbiegane i
rozkrzyczane obszary życia. To wejście w kontemplację Chrystusa, który w chwili
niewiadomej- zaskakującej może przyjść. Dzisiaj liturgia wspomina św. Monikę- matkę
św. Augustyna. Cudowna kobieta, której życie było nieustannym czekaniem na cud
nawrócenia własnego syna. Przez długie lata ze łzami w oczach i z sercem pełnym
nadziei, modliła się o nawrócenie Augustyna. Bóg wysłuchał jej modlitw.
Augustyn nawrócił się, przyjął chrzest i poświęcił się służbie Bożej.
Nieprawdopodobne cuda, oparte na zaufaniu Bogu i czujności. Monika zmarła w
Ostii koło Rzymu. Przepiękna scena pożegnania z matką; została utrwalona na
kartach autobiograficznego wyznania, które spisał Augustyn: „Rozmawialiśmy ze
sobą z ogromną serdecznością i zapominając o tym, co przeszłe, i kierując się
ku przyszłości, zastanawialiśmy się w świetle Prawdy, którą Ty jesteś, na czym
polega życie świętych, to życie, którego „oko nie widziało ani ucho nie
słyszało, ani serce człowieka nie wstąpiło”. Chłonęliśmy sercem niebiańskie
strumienie z Twojego źródła, ze źródła życia, które jest w Tobie”.