niedziela, 23 sierpnia 2015



J 6,54.60-69
Ucząc w synagodze w Kafarnaum Jezus powiedział: „Kto spożywa moje ciało i pije moją krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym”. A spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, wielu mówiło: „Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?” Jezus jednak świadom tego, że uczniowie Jego na to szemrali, rzekł do nich: „To was gorszy? A gdy ujrzycie Syna Człowieczego, jak będzie wstępował tam, gdzie był przedtem? Duch daje życie; ciało na nic się nie przyda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i życiem. Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą”. Jezus bowiem na początku wiedział, którzy to są, co nie wierzą, i kto miał Go wydać. Rzekł więc: „Oto dlaczego wam powiedziałem: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli mu to nie zostało dane przez Ojca”. Odtąd wielu uczniów Jego się wycofało i już z Nim nie chodzili. Rzekł więc Jezus do Dwunastu: „Czyż i wy chcecie odejść?” Odpowiedział Mu Szymon Piotr: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga”.
Ewangelia dzisiejszej Niedzieli, po raz kolejny wskazuje na bliskość Boga w darze Eucharystii. Może już jesteśmy trochę zmęczeni tymi tekstami o "spożywaniu chleba", ale one pokazują jak ważnym skarbem w sercu Kościoła jest obecność Chrystusa w Sakramencie Ołtarza. Spożywanie ciała Syna Człowieczego, jest trudne do zrozumienia; ciężko rozumem ogarnąć tak wielką tajemnicę. „Misterium fidei”- wypowiada te słowa kapłan za każdym razem kiedy dokonało się przeistoczenie chleba i wina, w Ciało i Krew Chrystusa. Poza Eucharystią nie ma prawdziwego życia, nie ma daru zbawienia, ani zmartwychwstania w wieczności. Dlatego Ojcowie Kościoła zachęcali często chrześcijanom, aby nie unikać przyjmowania Eucharystii, a przystępować do niej jak najczęściej. „Starajcie się zatem częściej gromadzić dla dziękczynienia Bogu i oddawania Mu chwały”- pisał św. Ignacy Antiocheński. Rozważa te ważne kwestie życia duchowego, również św. Bazyli: „Przystępowanie nawet codzienne do Komunii i przyjmowanie świętego Ciała i świętej Krwi Chrystusa jest rzeczą piękną i zbawienną”. W tym miejscu należy uczynić sobie osobisty rachunek sumienia- w jakim stanie przystępuję do Komunii i jak często ? Ważna jest również pytanie o wiarę w rzeczywistość obecność Pana. Ile sami musimy się natrudzić w swoim wnętrzu, aby nie poddać się zmysłom i zwątpieniu w Jego prawdziwą obecność. Bóg do nas przychodzi- delikatnie, subtelnie, bez narzucania się; pragnie być przyjętym i spożytym. Prawdziwą przyczyną nieporozumienia i nieprzyjęcia Boga do swojego serca, jest brak wiary. Uczniowie przeżywali momenty zwątpienia, osobistych niepewności i poczucia totalnego niezrozumienia. „Czy i wy chcecie odejść ?”- to pytanie jest skierowane również do nas. Nie jesteśmy wolni od braku wiary czy zwątpienia w Jego miłość. Czasami myślimy o wierze w kategoriach łatwych i przyjemnych pojęć, które nam wszystko rozjaśniają i pozornie czynią Boga bliskim. Wiara to również strefa wielkiej niewiadomej, chwilowego osamotnienia i osierocenia. Wielu ludzi chciałoby najpierw wiedzieć, dotknąć, zobaczyć, doświadczyć cudu- a dopiero później wierzyć. Takie myślenie j w samym założeniu jest porażką. Nie możemy manipulować Bogiem dla zaspokajania własnych widzimisie. Najpierw trzeba uwierzyć, bezgranicznie zaufać- pozwolić poprowadzić się jak małe dziecko po nieznanych drogach, a potem spotkamy się z Panem- zobaczymy Go w taki sposób w jaki zechce się pokazać. Każdy musi mieć moment zachwiania równowagi- jak Paweł oślepiony światłem pod Damaszkiem- wszedł w ciemność i bezradność, Łazarz przebudzony ze snu śmierci- oszołomiony wskrzeszeniem i darem życia,  Zacheusz wiszący na drzewie sykomory- gdzie spojrzenie Jezusa tak wprawiło w zdumienie, że zapragnął zmienić swoje życie. W historii ludzkich zmagań w przestrzeni wiary jest miejsce dla każdego z nas; dla zdradzającego i żarliwie płaczącego Piotra- „Ty wiesz, ze Cię kocham”, i dla Marii Magdaleny całującej stopy Jezusa i wiernej do końca. W miłości do Boga nie można mieć nic do stracenia. Najłatwiej jest odejść- uciec, zdezerterować, wmieszać się w obojętny tłum świata. Wolność, którą daje mi Chrystus, zobowiązuje mnie do oczyszczenia moich wyborów z narosłych przyzwyczajeń, obaw, konwencji. Pytanie które dzisiaj wybrzmiewa, powinno być inaczej sformułowane: Dlaczego chcecie zostać ze Mną ?