czwartek, 7 kwietnia 2016



Dz 5, 27-33
Gdy słudzy przyprowadzili apostołów, stawili ich przed Sanhedrynem, a arcykapłan zapytał: «Surowo wam zakazaliśmy nauczać w to imię, a oto napełniliście Jeruzalem waszą nauką i chcecie ściągnąć na nas odpowiedzialność za krew tego Człowieka?» «Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi – odpowiedział Piotr, a także apostołowie. Bóg naszych ojców wskrzesił Jezusa, którego wy straciliście, zawiesiwszy na drzewie. Bóg wywyższył Go na miejscu po prawicy swojej jako Władcę i Zbawiciela, aby zapewnić Izraelowi nawrócenie i odpuszczenie grzechów. Dajemy temu świadectwo my właśnie oraz Duch Święty, którego Bóg udzielił tym, którzy Mu są posłuszni». Gdy to usłyszeli, wpadli w gniew i chcieli ich zabić.

Historia bardzo często zatacza koło i powraca w nowych odsłonach, odgrzebując „stare” problemy i rozdrapując moralne nawarstwienia. To, co przeżywali apostołowie po zmartwychwstaniu- niezrozumienie i odrzucenie, dotyka równie mocno dzisiejszych chrześcijan. Nauczanie kościołów chrześcijańskich jest odrzucane, w globalnej przestrzeni wymiany myśli skazane na zagłuszenie i wyśmianie. Świat stał się pogański i głęboko podzielony. „Słucha innych ewangelii i przemawiają do niego inne problemy. W grę wchodzą dynamiczne siły, usiłujące dokonać nowej integracji świata, w którym dominują zjawiska nie dające się pogodzić z chrześcijańską etyką”. Moralność, którą chrześcijaństwo aplikowało przez wieki historii w krwiobieg europejskiej kultury i etosu życia, zostaje programowo i z premedytacją wysysane z organizmów społecznych i zastępowane antropologicznie destrukcyjnymi hybrydami nowych wzorców zachowań, wedle których nie istnieją żadne zasady i normy. Chrześcijanie często walą głową w mur, aby przeforsować w pluralizmie ideologicznych trucizn- prawdę o człowieku, jako najpiękniejszym i najważniejszym pomyśle Boga. Świat posadził na ławie oskarżonych chrześcijan i bawi się nimi, jak rzymscy cesarze- zaspokajający swoje psychopatyczne zachcianki. Wszechobecna dekonstrukcja w wielu przestrzeniach społecznego oddziaływania ma w założeniu doprowadzić do rzucenia ludzi wierzących na kolana, przed oświeconymi masami niemoralnych barbarzyńców. Oczywiście nie można też wybielać wspólnoty ludzi wierzących. Tam gdzie są ludzie, pojawiają się grzechy…, karygodne pomyłki, zgorszenia. Jak pisał Lubac: „U jednego źródła zrodzić się może świętość i najgorszy fałsz. Ponadto ludzie, zebrani razem i nawet wzajemnie się wspierający, nieuchronnie zadają sobie cierpienie… We wspólnocie o tak wyjątkowym charakterze możliwe stają się niewyobrażalnie głębokie rany, jakich nie zna często ludzkie doświadczenie… W zwykłych okolicznościach chrześcijanin troszczy się o prawdziwe życie Kościoła doświadcza go niewątpliwie częściej- przeważnie w łagodniejszej postaci- niż cierpień zadawanych przez ludzi z zewnątrz”. Tak czy inaczej chrześcijanie byli, są i będą burzycielami sumienia świata. Obrońcami życia, piewcami moralności i stróżami poranka proklamującymi zwycięstwo Chrystusa nad głupotą, czy obojętnością świata. Cała batalia o obronę życia poczętego, pokazuje z jak silnymi strukturami trzeba się mierzyć. Chrześcijanie zawsze będą stali po stronie życia. Nawet wtedy kiedy inni będą mówili, że mają prawo decydowania po swojemu i stawania w roli, pana życia lub śmierci. Potrzeba dzisiaj świadków wiary, którzy zdobędą się na odwagę powiedzenia, iż „trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi”. Jak pisał M. Eliade: „im człowiek bardziej jest religijny, tym mocniej wpisuje się w to, co rzeczywiste, tym mniej jest narażony na niebezpieczeństwo, ze zatraci się, wykonując czyny nie mające wzorca, subiektywne, mówiąc zaś jednym słowem: niedorzeczne”.