Anioł
Pański powiedział do Filipa: «Wstań i pójdź około południa na drogę, która
prowadzi z Jerozolimy do Gazy: jest ona pusta». A on poszedł. Właśnie wtedy
przybył do Jerozolimy oddać pokłon Bogu Etiop, dworzanin królowej etiopskiej
Kandaki, zarządzający całym jej skarbcem, i wracał, czytając w swoim wozie
proroka Izajasza. «Podejdź i przyłącz się do tego wozu» – powiedział Duch do
Filipa. Gdy Filip podbiegł, usłyszał, że tamten czyta proroka Izajasza: «Czy
rozumiesz, co czytasz?» – zapytał. A tamten odpowiedział: «Jakżeż mogę
rozumieć, jeśli mi nikt nie wyjaśni?» I zaprosił Filipa, aby wsiadł i spoczął
przy nim. A czytał ten urywek Pisma: «Prowadzą Go jak owcę na rzeź, i jak
baranek, który milczy, gdy go strzygą, tak On nie otwiera ust swoich. W Jego
uniżeniu odmówiono Mu słuszności. Któż zdoła opisać ród Jego? Bo Jego życie
zabiorą z ziemi». «Proszę cię, o kim to Prorok mówi, o sobie czy o kimś innym?»
– zapytał Filipa dworzanin. A Filip otworzył usta i wyszedłszy od tego tekstu
Pisma, opowiedział mu Dobrą Nowinę o Jezusie. W czasie podróży przybyli nad
jakąś wodę: «Oto woda – powiedział dworzanin – cóż stoi na przeszkodzie, abym
został ochrzczony?» I kazał zatrzymać wóz, i obaj, Filip i dworzanin, weszli do
wody. I ochrzcił go. A kiedy wyszli z wody, Duch Pański porwał Filipa i
dworzanin już więcej go nie widział.
Opowiadanie o
początkach Kościoła, rysuje przed nami interesującą narrację nawrócenia i
spontanicznej decyzji o przyjęciu Chrztu przez Filipa. Wydarzenie o którym
czytamy odsłania dwie warstwy interpretacyjne; wymiar historyczny i
teologiczny. Filip jako człowiek poszukujący, jeszcze poganin- zostaje
dotknięty łaską Boga i zaproszony do przygody jaką jest chrześcijaństwo. Ten
epizod stanowi doskonałe preludium do naszych rozważań związanych z uroczystymi
obchodami 1050 rocznicy Chrztu Polski. Wydarzenie tak fundamentalne, iż
zasługuje na medialną uwagę i duchowe spektrum przeżyć. To nie tylko pamięć
historyczna, czy cały szereg kulturalnych inicjatyw społecznych, ale nade
wszystko ciągle żywa świadomość swoich korzeni; „skąd jesteśmy i dokąd
zmierzamy” Dla Kościoła Chrzest Mieszka był, jest i będzie sprawą
pierwszorzędnej wagi. To powód do dumy i świętowania, również dla tych, którzy
zatracili swój chrześcijański horyzont myślenia i przeżywania wiary jako Źródła.
Nie tracą na ważności słowa, które wypowiedział w czasie obchodów milenijnych w
Gnieźnie kardynał Wyszyński. Te słowa zdają się być jeszcze o wiele bardzie
profetycznymi, niż przed laty: „Pragnąłbym, abyście dobrze przyjrzeli się
przeszłości i teraźniejszości, abyście rozmiłowani w przeszłości narodu
chrześcijańskiego, patrzyli otwartymi oczyma w jego rzeczywistość katolicką”. W
tych słowach odsłania się najbardziej istotny motyw świętowania- Chrzest
Narodu- jego duchowe narodzenie w sakramentalnych wodach Kościoła.
Zakorzenienie w Chrystusie; od tego decyzji Mieszka I, każdy mężczyzna i
kobieta uczestniczy dziejowym misterium Chrystusa- stąd to wydarzenie przyjmuje znaczenie historiozbawcze. Naród
pogański zostaje oświecony i rodzi się w całkiem nowy istotowo sposób.
Pochylamy się nad warstwą symboliczną, duchową, kształtującą chrześcijańską
duszę. To wszystko mogło zaistnieć dzięki decyzji mądrego i przewidującego
władcy. Warto również lapidarnie prześledzić kontekst polityczno-historyczny.
„Krótkie z natury rzeczy zapiski rocznikarskie podają, że w 965 r. do Mieszka I
przybyła księżniczka czeska Dobrawa, a rok później został on ochrzczony.
Przyjęciu chrześcijaństwa przez księcia gnieźnieńskiego wiele uwagi poświęca
kronikarz Thietmar oraz znacznie późniejszy Gall Anonim, który przedstawia to
wydarzenia tak, jak zapamiętała je polska tradycja dworska… Historiografia
podkreślała, że przyjmując chrześcijaństwo, książę Mieszko I ubiegł działania
podejmowane przez arcybiskupstwo magdeburskie, które jakoby miało na wschodzie
prowadzić akcję chrystianizacyjną połączoną z uzależnieniem od Niemiec świeżo
schrystianizowanych terenów. W takim ujęciu decyzja o chrzcie była decyzją
polityczną, mającą gwarantować suwerenność państwa gnieźnieńskiego, czyli
uzależnienie od Niemiec” (S. Szczur). „Zdając sobie sprawę z nieubłaganej
ekspansji chrześcijaństwa w ogóle, a imperium niemieckiego w szczególności,
książę Polan uznał prawdopodobnie, że jego chrzest będzie wyborem lepszym niż
męstwo w boju. Przyjmując chrześcijaństwo z Czech, oddalał od siebie
perspektywę przymusowego nawrócenia, które wówczas zagrażało jego wieleckim i
obodrzyckim sąsiadom” (N. Davies). „Chrzest Mieszka nastąpił wedle
prawdopodobieństwa na Wielkanoc 966 r., przypadająca wtedy 14 kwietnia, w
jednym z głównych grodów Wielkopolski, której stolicą wówczas było Gniezno. Nie
sposób tego bardziej precyzyjnie określić” (J. Kłoczkowski). Była to świadoma
decyzja młodego władcy. Rok 966, data chrztu Polski, bywa uważany za datę narodzin
wszystkiego, co dla nas istotne- kulturę duchową i materialną Narodu. Nie można
zrozumieć Polski bez wartości chrześcijańskich. Jak pisał ks. Janusz Pasierb:
„Chrzest, zanurzenie w śmierć- dla życia, przyjęcie wiary w Jezusa cierpiącego,
umierającego i zmartwychwstałego zaczyna uczyć Polaków w tym odległym X wieku
patrzenia na własne losy… Zdecydowało to o losach kultury polskiej. Kościół
oznaczał katolickość, powszechność. Ta wczesna, otrzymana w kolebce lekcja
uniwersalizmu miała się okazać najtrwalsza i naznaczyła kulturę polską
znamieniem otwartości”. Jesteśmy częścią Europy od dawna- niegdyś pięknej i
dumnej wartościami chrześcijańskimi. Dziś Europa toczona jest przez erozję
obojętności i nihilizmu, ateizmu, agnostycyzmu; zagrożona islamem i obcymi światopoglądowo
kulturami. Osunęła się na kolanach i nie potrafi się podnieść. Może po raz
kolejny- być może zabrzmi to patetycznie, mitologicznie, czy mesjanistycznie-
Polska staje się ostatnim bastionem wiary i wartości, które przyjął w wiele
wieków temu Mieszko. Jeżeli w tym wydarzeniu inicjacji wiary, której dostąpił
Mieszko, nie będziemy potrafili odnaleźć siebie- to jakaś najszlachetniejsza
cząstka nas obumrze i zatraci się w nicości. Życie darowane w chrzcielnicy
dziejów jest ciągle nowym, świeżym życiem, partycypacją w życiu
zmartwychwstałego Pana.