…Odpowiedział
Mu Szymon Piotr: «Panie, do kogo pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A my
uwierzyliśmy i poznaliśmy, że Ty jesteś Świętym Bożym».
Piotr w chwilach napięć i zwątpienia swoich
współbraci w wierze, potrafi wstrzelić się z gotową odpowiedzią- wyznaniem
wiary w Syna Człowieczego. Wiara otwiera niezrozumiałą po ludzku przestrzeń
ufności, wobec Tego, któremu się do końca nie potrafiło zaufać. To odkrywanie każdego
wydarzenia, każdej rodzącej się myśli, porywu uczuć w perspektywie dynamicznej.
Widzenie oczyma wiary dalej i głębiej, niż tylko co powierzchowne. „Kontemplować
rzeczywistość obecną jako przygotowanie do końcowego celu życia, jakim jest
ostateczne spotkanie z Chrystusem” (T. Spidlik). Do pytania Piotra dokąd iść ?
Zostaje podczepiona odpowiedź; w jej świetle przyszłość jawi się jako pełnia
przeżywania szczęścia w bliskości Boga. Człowiek może zostać przeprowadzony od
niewiary, czy zwątpienia ku ostatecznemu poznaniu prawdy o swoim losie. Przejmujące
jest wyznanie wiary, które nakreślił przed wielu laty Fiodor Dostojewski w
liście skierowanym do Natalii Fonwizinej: „Ileż straszliwych mąk kosztowało i
kosztuje mnie teraz owo pragnienie wiary, które jest tym silniejsze w duszy
mojej, im więcej jest we mnie dowodów przeciwnych. Jednakże Bóg zsyła mi
niekiedy chwile, w których jestem absolutnie spokojny, W owych chwilach kocham
ludzi i dochodzę do wniosku, że inni mnie kochają. W takich chwilach
ukształtowałem w sobie symbol wiary, w którym wszystko jest dla mnie jasne i
święte… Więcej, gdyby ktoś mi udowodnił, że Chrystus jest poza prawdą, i
rzeczywiście byłoby tak, że prawda jest poza Chrystusem, to wolałbym pozostać z
Chrystusem niż z prawdą”. Doświadczenie wiary pozwala wzbić się ponad udręki
duszy, nad ciasne pytania, czy ideologiczne presje. Wiara rodzi poczucie
nadziei, a ta potrafi szybować dalej niż ludzie opinie, spojrzenia czy
konstrukcje myślowe. „Ważne jest tylko to, co absolutne- pisał Exupery, i co
rodzi się z wiary, z żarliwości albo z pragnienia… Im bardziej zaś rosnę na
podobieństwo drzewa, tym bardziej umacniają się w głębi moje korzenie. A
zbudowana przeze mnie katedra rodziła się z tego, że jeden człowiek, który jest
pełen skrupułów, rzeźbi twarz wyrażającą wyrzuty sumienia, a inny, który umie
się cieszyć- rzeźbi twarz uśmiechniętą”. Katedra to duchowa budowla wiary, a
uśmiech to wypadkowa nadziei, która wybiega poza czas i widzi oblicze Boga.
Bowiem jak mawiał Miguel de Unamuno: „Bez Ciebie, Jezu, rodzimy się tylko, aby
umrzeć; z Tobą umieramy po to, aby się narodzić”.