piątek, 22 kwietnia 2016

J 14, 1-6
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie! W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. Znacie drogę, dokąd Ja idę». Odezwał się do Niego Tomasz: «Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?» Odpowiedział mu Jezus: «Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie».

Znam ten fragment Ewangelii na pamięć, nie tylko ze względu na obrzędy pogrzebu- gdzie czyta się ten opis Chrystusowej zapowiedzi zamieszkania w domu Ojca, przed trumną lub urną zmarłego. To najpiękniejsze, nasycone paschalną nadzieją i radością słowa Chrystusa. Wizja bliskości przygotowanego mieszkania, napełnia serce człowieka spokojem i poczuciem pewności- tam po drugiej stronie jest Życie. Pan nas oswaja ze śmiercią i wyrywa z serca paraliżujący i wszechobecny lęk. „Śmierć stanowi integralną część życia jako wydarzenie o podwójnym obliczu: jedno jest mroczne, nieprzeniknione, budzące lęk, a drugie świetlane, dobre, miłosierne, pogodne, skierowane w stronę wyzwolenia i nowego życia w świetle zmartwychwstania” (W. Hryniewicz). W mojej posłudze kapłańskiej wielokrotnie towarzyszyłem ludziom w ich odejściu; widziałem ludzi, na których to twarzach wypisywało się ogromne cierpienie i lęk- jakby śmierć przyszła za szybko, paraliżując duszę i ciało. Widziałem również umieranie ludzi pogodnych, szczęśliwych…, uśmiechających się, których oczy widziały już inny świat, a uszy słyszały już inną mowę. Ciało jeszcze fizycznie cierpiało, ale dusza wyrywała się do rajskich szczęśliwości. Wiara pozwala łatwiej przeżywać ten stan przechodzenia. Dzisiaj wielu ludzi nie chce nawet myśleć o śmierci- żyją mitem nieśmiertelności i wiary w podtrzymującą przy życiu moc medycyny. Zatraciliśmy coś z odwagi zmierzenia się ze śmiercią i spoglądania z optymizmem na świat, który przed nami rozpostarł Chrystus. „Niech się nie trwoży serce wasze”- czy słyszymy to pocieszenie ? Dla żyjących przed nami chrześcijan, śmierć i życie były komponentami cudownego aktu przechodzenia. Żyjemy-umieramy- na powrót żyjemy. Nieskomplikowana eschatologia oparta na zaufaniu Bogu i wierze w życie wieczne. „Życie było czasem wznoszenia się ku wieczności, śmierć jawiła się jako pozwalające wkroczyć weń wrota” (A. Bloom). Paschalna wiara przenikała świadomość i utwierdzała w nadziei, że każdy przejdzie tę samą drogę co Chrystus- ze śmierci do życia. Na użytek tego rozważania umieściłem ikonę Chrystusa Tronującego- gruzińskiego artysty Amirana Goglidze. To przedstawienie Chrystusa, które możemy co roku zobaczyć w czasie uroczystych papieskich celebracji wielkanocnych na Placu św. Piotra. Ikona Zmartwychwstałego Pana, który jest interpretatorem historii życia- każdego z nas. Jesteśmy zapisani w Jego zamkniętej księdze. Wpatrzeni w twarz Zbawiciela dotykamy już innego świata. To przedstawienie jest nie tylko piękne- jakkolwiek to piękno rozumiemy: artystycznie, warsztatowo, czy estetycznie. Jest piękne bo emanuje paschalną nadzieją, którą można wyczytać w całej pełni. Twarz Chrystusa- oczy, nos, usta, są namalowane pewnym i płynnym ruchem nieskazitelnie dokładnego, czułego na rytm pedzla, a jednocześnie głęboko wierzącego ikonopisa. Kunszt artysty wyraził się w tym także, że z łatwością wprowadza odbiorcę dzieła w bezpośredni- duchowy, intymny dialog z Tym, który jest „Drogą, Prawdą i Życiem”. Malarstwo samo w sobie jest anamnestyczne, ponieważ stawia nam przed oczami to, co już minęło. Ikona zaś, otwiera naszą percepcję na inny wymiar bytowania- wprowadza w wieczność Boga i zdumiewające przebywanie wraz z Tym, który swoją osobą rozświetlił ludzkie pytania i błądzenie po omacku. Dobrze to napisał Mikołaj Arseniew: „Tęsknota do Przemienionego Życia, do Przemienionego Świata- to ukryte znaczenie wielu ludzkich tęsknot, to również podstawa znaczenia sztuki. Prawdziwa Sztuka oznacza instynktowne uświadamiania sobie tej ukrytej przemienionej Rzeczywistości i przekazywanie jej wyobrażeń za pomocą aluzji, dźwięków, słów i kolorów. W wielkiej Sztuce jest podświadoma ukryta metafizyka. Prawdziwa Sztuka w swej istocie nie jest dydaktyczna, nie chce udowadniać, a jedynie poszukuje i odczuwa, usilnie próbuje odtwarzać. Czuje się wciągnięta w nieznane głębie życia… Obecność Chrystusa już teraz oświeca nasze widzenie świata i zaczyna przeobrażać nasze życie”. Ikona to uchylone drzwi wieczności; przez szczelinę można uchwycić wielobarwny i fascynujący świat, mieniący się intensywnością światła. „Otworzyłem oczy i oto przez blask Jego oblicza wokół mnie, ze wszystkim co dostrzegają moje oczy widziałem Boga” (R. Nicholson). Spoglądam na ikonę Chrystusa i wzmacnia się we mnie nadzieja, że jakieś małe lokum w tej eschatycznej krainie Boga, jest dla mnie przygotowane.