Jezus
powiedział do swoich uczniów: «Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w
Boga? I we Mnie wierzcie! W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie
było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę
i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i
wy byli tam, gdzie Ja jestem. Znacie drogę, dokąd Ja idę». Odezwał się do Niego
Tomasz: «Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?»
Odpowiedział mu Jezus: «Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi
do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie».
Znam ten fragment
Ewangelii na pamięć, nie tylko ze względu na obrzędy pogrzebu- gdzie czyta się
ten opis Chrystusowej zapowiedzi zamieszkania w domu Ojca, przed trumną lub
urną zmarłego. To najpiękniejsze, nasycone paschalną nadzieją i radością słowa
Chrystusa. Wizja bliskości przygotowanego mieszkania, napełnia serce człowieka
spokojem i poczuciem pewności- tam po drugiej stronie jest Życie. Pan nas
oswaja ze śmiercią i wyrywa z serca paraliżujący i wszechobecny lęk. „Śmierć
stanowi integralną część życia jako wydarzenie o podwójnym obliczu: jedno jest
mroczne, nieprzeniknione, budzące lęk, a drugie świetlane, dobre, miłosierne,
pogodne, skierowane w stronę wyzwolenia i nowego życia w świetle
zmartwychwstania” (W. Hryniewicz). W mojej posłudze kapłańskiej wielokrotnie
towarzyszyłem ludziom w ich odejściu; widziałem ludzi, na których to twarzach
wypisywało się ogromne cierpienie i lęk- jakby śmierć przyszła za szybko,
paraliżując duszę i ciało. Widziałem również umieranie ludzi pogodnych,
szczęśliwych…, uśmiechających się, których oczy widziały już inny świat, a uszy
słyszały już inną mowę. Ciało jeszcze fizycznie cierpiało, ale dusza wyrywała
się do rajskich szczęśliwości. Wiara pozwala łatwiej przeżywać ten stan
przechodzenia. Dzisiaj wielu ludzi nie chce nawet myśleć o śmierci- żyją mitem
nieśmiertelności i wiary w podtrzymującą przy życiu moc medycyny. Zatraciliśmy
coś z odwagi zmierzenia się ze śmiercią i spoglądania z optymizmem na świat,
który przed nami rozpostarł Chrystus. „Niech się nie trwoży serce wasze”- czy
słyszymy to pocieszenie ? Dla żyjących przed nami chrześcijan, śmierć i życie
były komponentami cudownego aktu przechodzenia. Żyjemy-umieramy- na powrót żyjemy.
Nieskomplikowana eschatologia oparta na zaufaniu Bogu i wierze w życie wieczne.
„Życie było czasem wznoszenia się ku wieczności, śmierć jawiła się jako
pozwalające wkroczyć weń wrota” (A. Bloom). Paschalna wiara przenikała
świadomość i utwierdzała w nadziei, że każdy przejdzie tę samą drogę co
Chrystus- ze śmierci do życia. Na użytek tego rozważania umieściłem ikonę
Chrystusa Tronującego- gruzińskiego artysty Amirana Goglidze. To przedstawienie
Chrystusa, które możemy co roku zobaczyć w czasie uroczystych papieskich
celebracji wielkanocnych na Placu św. Piotra. Ikona Zmartwychwstałego Pana,
który jest interpretatorem historii życia- każdego z nas. Jesteśmy zapisani w
Jego zamkniętej księdze. Wpatrzeni w twarz Zbawiciela dotykamy już innego świata.
To przedstawienie jest nie tylko piękne- jakkolwiek to piękno rozumiemy:
artystycznie, warsztatowo, czy estetycznie. Jest piękne bo emanuje paschalną
nadzieją, którą można wyczytać w całej pełni. Twarz Chrystusa- oczy, nos, usta,
są namalowane pewnym i płynnym ruchem nieskazitelnie dokładnego, czułego na
rytm pedzla, a jednocześnie głęboko wierzącego ikonopisa. Kunszt artysty
wyraził się w tym także, że z łatwością wprowadza odbiorcę dzieła w
bezpośredni- duchowy, intymny dialog z Tym, który jest „Drogą, Prawdą i
Życiem”. Malarstwo samo w sobie jest anamnestyczne, ponieważ stawia nam przed
oczami to, co już minęło. Ikona zaś, otwiera naszą percepcję na inny wymiar
bytowania- wprowadza w wieczność Boga i zdumiewające przebywanie wraz z Tym,
który swoją osobą rozświetlił ludzkie pytania i błądzenie po omacku. Dobrze to
napisał Mikołaj Arseniew: „Tęsknota do Przemienionego Życia, do Przemienionego
Świata- to ukryte znaczenie wielu ludzkich tęsknot, to również podstawa
znaczenia sztuki. Prawdziwa Sztuka oznacza instynktowne uświadamiania sobie tej
ukrytej przemienionej Rzeczywistości i przekazywanie jej wyobrażeń za pomocą
aluzji, dźwięków, słów i kolorów. W wielkiej Sztuce jest podświadoma ukryta
metafizyka. Prawdziwa Sztuka w swej istocie nie jest dydaktyczna, nie chce
udowadniać, a jedynie poszukuje i odczuwa, usilnie próbuje odtwarzać. Czuje się
wciągnięta w nieznane głębie życia… Obecność Chrystusa już teraz oświeca nasze
widzenie świata i zaczyna przeobrażać nasze życie”. Ikona to uchylone drzwi
wieczności; przez szczelinę można uchwycić wielobarwny i fascynujący świat,
mieniący się intensywnością światła. „Otworzyłem oczy i oto przez blask Jego
oblicza wokół mnie, ze wszystkim co dostrzegają moje oczy widziałem Boga” (R.
Nicholson). Spoglądam na ikonę Chrystusa i wzmacnia się we mnie nadzieja, że
jakieś małe lokum w tej eschatycznej krainie Boga, jest dla mnie przygotowane.