piątek, 15 kwietnia 2016

Ps 117
Chwalcie Pana, wszystkie narody, *
wysławiajcie Go, wszystkie ludy,
bo potężna nad nami Jego łaska, *
a wierność Pana trwa na wieki.


Wczorajsze uroczystości związane z 1050 rocznicą Chrztu Polski, zdają się wybrzmiewać bardzo mocno w duchu ekumenicznej wrażliwości. Ogromnie się cieszę, że Kościół rzymskokatolicki nie zawłaszczył tego wydarzenia dla siebie- marketingowo, politycznie czy duchowo. Historyczny fakt przyjęcia chrztu przez słowiańskiego władcę, stanowi nade wszystko przyczynek do świętowania w duchu niepodzielonego Kościoła. Wschód i Zachód- „dwa płuca”, tak często na co dzień dalekie i teologicznie będące na rozdrożu, potrafią się spotkać i urzeczywistnić namiastkę tej pierwotnej jedności. Chrystusowy dar wiary zapoczątkowany w sakramentalnych wodach, uczy na nowo przywracać miłość pomiędzy uczniami Pana. Chrześcijaństwo nieustannie uczy się wspólnego dialogu- dorastania razem; a takie momenty z całą pewnością pogłębiają ekumeniczną bliskość. Wyrazem duchowej drogi, którą należy przemierzać razem- we wspólnocie braci, była wczorajsza modlitwa przedstawicieli różnych chrześcijańskich wspólnot. Modlitwa w miejscu szczególnym- Ostrowie Lednickim- możliwym pierwszym Baptysterium Polski. Wspólne bycie razem, postawa otwartości, szacunku i tolerancji w najlepszym tego słowa znaczeniu, urzeczywistnia w najpełniejszy sposób miłość Chrystusa. Jesteśmy razem- bracia zrodzeni w Wody i Ducha Świętego. „Duchowość ekumeniczna- jak pisał ks. Hryniewicz- skłania do tego, aby pojmować ją w relacji do pełniejszej tożsamości chrześcijańskiej. Przeżywam chrześcijaństwo w Kościele katolickim. Ktoś inny przeżywa je w Kościele prawosławnym lub protestanckim. Razem jesteśmy chrześcijanami. Żywa świadomość tego faktu rodzi zaufanie, poczucie bliskości i wzajemnej przynależności”. Jesteśmy razem uświadamiając sobie nasz chrzest i powracając duchowo na nowo do żywej Ewangelii- mądrości Mistrza z Nazaretu. Takie akty czynią dar jedności bliższym, zdolnym do omijania zapór historii i wzajemnych uprzedzeń. Do znudzenia powtarzam wielu moim znajomym, że chrześcijaństwo dopiero zrozumie się w pełni kiedy Kościoły Zachodu i Wschodu staną się jednym. Tylko Duch Święty może sprawić ową jedność… Zdają się niezwykle prorocze słowa Mertona: „Jeśli potrafię zjednoczyć w sobie samym, w moim własnym życiu duchowym, myśl Wschodu i Zachodu, Ojców greckich i łacińskich, to stworzę sobie odnowioną jedność podzielonego Kościoła; ta jedność we mnie może dać początek zewnętrznej i widzialnej jedności Kościoła. Dlatego, jeżeli chcemy doprowadzić do połączenia Wschodu z Zachodem, nie możemy dokonać tego przez wzajemne oszukiwanie się. Musimy ogarnąć w sobie samych jedno i drugie, i jedno i drugie przekroczyć w Chrystusie”. Stajemy przy sadzawce chrzcielnej, nie po to, aby reanimować ducha średniowiecznej wielkości Kościoła, ale aby być jedno- jako należący do Chrystusa, opieczętowani signum Crucis.