wtorek, 26 lipca 2016

Mt 13,16-17
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Szczęśliwe oczy wasze, że widzą, i uszy wasze, że słyszą. Bo zaprawdę, powiadam wam: Wielu proroków i sprawiedliwych pragnęło ujrzeć to, na co wy patrzycie, a nie ujrzeli; i usłyszeć to, co wy słyszycie, a nie usłyszeli”.

Zmysł wzroku i słuchu został pobłogosławiony przez Chrystusa. To dwa zmysły poznawcze o wielkim znaczeniu i jednocześnie dwa niezwykle symboliczne receptory czytania zewnętrznej i wewnętrznej rzeczywistości- będącej w nas i obok nas. „Bez zmysłów pozostalibyśmy zamknięci w sobie, zagubieni w próżnej i nieznośnej kontemplacji swego oblicza, coraz dalsi od prawdziwego znaczenia bycia człowiekiem… Zmysły są wsparciem naszego serca” (A.Cencini). Zmysł wzroku i słuchu, którym generalnie rzecz biorąc większość ludzi się posługuje, nieustannie nam przypomina, że jesteśmy nasłuchującą i fiksującą zewnętrze i wewnętrze- cząstką świata. Ludzka istota widzi i słucha, w sposób który przekracza czysto materialny, czy fizyczny proces oglądu. To działanie zmysłów przekracza horyzonty ciała w pewnym momencie wchodzi w percepcję duchową (niejednokrotnie mistyczną). Sam Chrystus powiedział: „lampą dla ciała jest oko” (Mt 6,22). Niektórzy filozofowie mówili o tzw. „oku duszy”- zwierciadle w którym odbija się transcendentne oblicze świata. Chrześcijaństwo podążając za tropem Biblii, będzie postrzegało oczy- jako symbol ludzkich aktów duchowych. Obraz wewnętrznego poznania triady podstawowych wartości teologicznych, takich jak: wiara, nadzieja, miłość. Często do znudzenia powtarzam, że dzięki oczom, człowiek wchodzi w „sakrament wzroku”- wiara uaktywnia się dzięki procesowi postrzegania. Sztuka jest niesamowitą przestrzenią takiego kontaktu z Bogiem (spoiwem jest piękno). Ucho jest również organem zmysłowym, który nie tylko pośredniczy w możliwości usłyszenia dźwięków, ale również uzdalnia do duchowej dyspozycji otwarcia na głos Boga. „Wiara rodzi się ze słuchania”. Każda choćby najbardziej prozaiczna sytuacja w której uczestniczy człowiek jest przestrzenią do nasłuchiwania: „Mów Panie, bo sługa twój słucha”. Te dwa zmysły są hipertoficzne duchowo- rozszerzają świat naszej często zawężonej percepcji. „Gdyby było w nas tylko to, co stworzone, cóż mielibyśmy szczególnego ?”- pytał Symeon z Tesalonik, mając na uwadze łaskę otrzymaną przez ludzi. Bóg dotyka naszych zmysłów, aby je uzdolnić do przekroczenia czysto cielesnej funkcji. Stąd zadaniem każdego z nas jest wprowadzenie samego siebie, w to zaproszenie do komunikowania się, a tym samym wejściem w proces przebóstwienia. Dla O. Clementa, piękno, „które wywołuje odniesienia”, jest jednym z imion Boga. Świat stworzony jest płonącym krzakiem przenikniętym Bożym światłem i uwodzącym zmysły dźwiękiem muzycznej harmonii niebiańskich sfer. Jest on IKONĄ, albowiem dostrzegalny jest w nim Bóg. A takim epicentrum doświadczenia obecności Boga- zobaczenia i usłyszenia- spacerując przez gąszcz symboli, jest Eucharystia- Sakrament sakramentów- „Największe arcydzieło stworzenia”. „Działanie Boga uobecnia się dla nas nie inaczej, jak w mowie i czynie ludzi, a dokładniej: w działaniu wspólnoty, która wielbi i świętuje w liturgicznych obchodach wielkie dzieła Boże oraz je głosi, uobecniając je zarazem w tym wielbiącym je i pełnym wdzięczności za nie przypominaniu ich sobie” (M. Kunzler). Człowiek dzięki otrzymanym uprzednio zmysłom, staje vis a vis Boga i jedyne, co jest wstanie wypowiedzieć to zachwyt: „Panie, dobrze że tu jesteśmy !”.