Jezus
przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami
nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości…
Tych to Dwunastu wysłał Jezus i dał im takie wskazania: «Nie idźcie do pogan i nie
wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego. Idźcie raczej do owiec, które
poginęły z domu Izraela. Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo
niebieskie».
Co to znaczy ewangelizować
? Tak postawione pytanie jest pokłosiem dzisiejszej Ewangelii. Czy nasze
działanie oznacza to samo, co przejawiało się w działaniu posłanych apostołów ?
Wydaje się, że zmieniły się warunki zewnętrzne głoszenia i dawania świadectwa.
Człowiek do którego adresowana jest Dobra Nowina pozostaje pozornie tym samym
odbiorcą, ale kontekst cywilizacyjny, kulturowy uległ zasadniczej zmianie.
Kiedy pierwsi chrześcijanie głosili Słowo Życia, świat był wobec nich w opozycji;
ale skuteczność i siła oddziaływania była o wiele większa. Nie było narzędzi
uskuteczniających ewangelizację, ale ludzkie serca były niczym sucha spragniona
wody gleba. Ci, którzy przyjęli chrześcijaństwo przeżywali je niezwykle
radykalnie, biorąc odpowiedzialność za Kościół i kształt własnego życia
duchowego. Dzisiaj rozumienie tego procesu, działania, świadectwa, jest o wiele
bardziej pojemnościowe. „Ewangelizowanie wcale nie oznacza czynienia ze
wszystkich ludzi- chrześcijan, czy przyprowadzania do Kościoła wszystkich
ochrzczonych, szczególnie tych, którzy kiedyś przychodzili i z czasem
przestali. Jezus przemówił w Nazarecie, w Korozain i w Betsaidzie, gdzie Jego
słowo nie zostało wysłuchane, co wcale nie pomniejsza wartości samego
ewangelizowania, bowiem nie oznacza ono osiągnięcia natychmiastowych rezultatów
w formie nawrócenia, czy przemiany serc. Ewangelizować oznacza przede wszystkim
głosić Dobrą Nowinę słowem i czynem, urzeczywistniać przesłanie tak, aby każdy,
kto tego pragnie, mógł zrozumieć Ewangelię w jej oryginalnej i najbardziej
autentycznej formie i rozważyć jej treść do głębi. Potem pozostaje tylko podjęcie
osobistej decyzji: przyjąć Ewangelię, by nią żyć, czy odrzucić”- pisał
C.Martini. To ukazanie w różnych wymiarach własnego życia- treści, których nie
można odnaleźć w szarej codzienności. Poszukiwanie Królestwa Bożego- jako
konsekwencja postulatu Chrystusa. Trzeba znaleźć w otaczającej rzeczywistości-
„wieczność w czasie, absolut w tym, co względne”. To nic innego jak
przechodzenie od tego, co materialne- zawłaszczające dla siebie, do
wewnętrznego człowieka- duchowego, na którego twarzy wypisuje się opromienione
światłością oblicze Boga-człowieka. Zaprzeczeniem tej postawy jest ospałość,
bierność, jałowość, wypalenie, stagnacja… „Absurdem jest modlić się rano, a
resztę dnia spędzać jak barbarzyńca”(A. Carrel). Ewangelizacja wymaga
przebudzenia i dojrzałego człowieczeństwa przepełnionego niewiarygodnym
optymizmem. Nikt nie będzie słuchał smutnych, zakwaszonych i zmęczonych życiem ludzi. Świat będzie nasłuchiwał z podziwem świadków,
których rozpiera entuzjazm bycia przyjaciółmi Boga i ludzi. „Wiara jest stanem
najwyższego zatroskania” (P.Tilich). Zatroskanie o zagubionych, wątpiących,
pretensjonalnych, poranionych i zmarginalizowanych- tych, których postawa,
wygląd i słowa odstraszają. Do takich ludzi może się zbliżyć tylko ktoś, kto
posiada prawdziwą wiarę. Zakończę pięknymi słowami Bruno Forte: „Wierzyć to
utracić wszystko, by odnaleźć wszystko na innym poziomie: kto wierzy, nie
posiada gotowych odpowiedzi, lecz może żyć i przekazywać pokój świadomości
bycia nieskończenie kochanym przez Boga”. W tych słowach zawiera się
najpełniejszy sens słowa: ewangelizować !