Błogosławieni,
którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Wczorajsze, pełne
milczenia i zadumy wydarzenie wizyty Papieża Franciszka w obozie
koncentracyjnym w Auschwitz- Birkenau, nie tylko przywołało cienie dramatycznej
historii- Holocaustu, ale również
skierowało uwagę świata na miejsce, które stało się symbolem intensyfikującym największy
horror ludzki XX wieku. Zachowane do dzisiaj miejsca kaźni wielu narodów,
stanowią najcichszy pomnik pamięci i rozdzierający głos sumienia dla świata.
Papież Franciszek uświadamia wszystkim, a szczególnie młodym ludziom- iż
chrześcijaństwo jest religią pamięci. Pamięć o zamordowanych kobietach,
mężczyznach i dzieciach ciągle żyje w sercach i umysłach żyjących. Tych
wydarzeń nie można przenieść tylko do historycznych opracowań, publikacji, czy
muzealnych ekspozycji. Ludzki krzyk i płacz jest tak donośny, że nie można go stłamsić,
a obrazy bestialskiej przemocy nie można zretuszować, czy przesłonić
wypłowiałymi usprawiedliwieniami. Nikt poza tymi którzy przeżyli obozową
gehennę nie jest wstanie zrozumieć, czym tak naprawdę było obozowe piekło- jako
konsekwencja ideologii depczącej drugiego człowieka, niczym nieużytecznego
robaka. Naziści szyderczo powtarzali ofiarom: nawet jeśli ktoś przeżyje obóz i
będzie opowiadał o tym, co tu się stało, to wezmą was za obłąkanych. Nikt wam
nie uwierzy. „Problem moralny, jaki mamy z Holokaustem, nie polega na tym, że
sprawcy byli nieludzcy, ale na tym, że byli ludzcy, jak my” (Y. Bauer). Dwa
lata temu przeczytałem ciekawą książkę pt. Obrazy
mimo wszystko G.D. Hubermana. Opowiada zaskakującą historię z obozu
koncentracyjnego, gdzie w 1944 r., więźniom z oddziału Sonderkommando udało się
sfotografować po kryjomu proces zagłady, w sercu którego się znajdowali (Kilka
miesięcy temu w małych kinach można było obejrzeć film pt. „Syn Szawła”-
opowiadał o jednym dniu pracy oddziału Sonderkommando )Były to ostatnie chwile
wojny, masowa eksterminacja więźniów dokonywała się bardzo szybko i na wszelkie
możliwe sposoby, aby zatrzeć ślady nazistowskiej zbrodni. Więźniowie dzięki
przemyconemu w podwójnym dnie wiaderka aparatowi fotograficznemu zdołali
wykonać kilka zdjęć. Z wielkim heroizmem i narażeniem życia udało się przemycić
film ze zdjęciami poza teren obozu i dostarczyć aliantom. Jedno zdjęcie jest
nam pewnie znane: ogromna hałda usypanych i palących się ludzkich ciał, a na
pierwszym planie nadzorujący naziści- podekscytowani spektaklem i rozbawieni do
granic możliwości. Zdjęcia przedostały się na zewnątrz, aby opowiedzieć o
dramacie eksterminowanych ludzi i autentyczności programu, którego hasłem było
„ostateczne rozwiązanie”. Największym dramatem było to, że alianci nie
uwierzyli tym fotografiom- więcej dokonali nawet korekty zdjęć, aby utrwalone na nich obrazy śmierci nie
wyglądały tak drastycznie. Ten jeden z licznych przykładów, niezwykle jasno
pokazuje, że nie można zagubić pamięci, a już na pewno zacierać śladów… Po
historii obozów, wszystko się zmieniło. Chyba brakuje słów, aby opisać to
ekstremum. Wielu teologów, filozofów, psychologów- zajmujących się humanistyką,
musiało zrewidować swoje poglądy oraz szukać odważnych odpowiedzi w pokorze i
milczeniu. Ile to razy pojawiało się rozpaczliwe wołanie: Gdzie był Bóg, kiedy
płonęły piecie krematoryjne, gdy matki opłakiwały śmierć swoich dzieci ?
„Światłem Pana jest życie ludzkie”- powie mądrość żydowska. Bóg nigdy nie
opuścił swoich dzieci ! Współcierpiał w każdym człowieku, ocierał łzy
płaczących i był towarzyszem męczeństwa- w procesji cierpienia, wśród ognia
krematoryjnych pieców. Był przy nich i w nich, respektujący ludzką wolność
oprawców, stał się „Bogiem cierpiącym”. „Zbawcza miłość Ojca nie cofa się przed
drogą Syna na krzyż. Bóg współcierpi jak bezbronny, ale przez to dokonuje
największego dzieła zbawienia z całą przemożnością, o czym świadczy
Zmartwychwstanie Chrystusa- początek nowego świata i nowej ludzkości. Miłość
może być zlekceważona, zraniona lub całkowicie odrzucona. Dając człowiekowi
przestrzeń wolności, Bóg tym samym ogranicza swą moc i wystawia się na ryzyko
odmowy. Krzyż Chrystusa jest wyrazem i największym świadectwem tej bezbronności
Boga w świecie… Bezbronność Boga okazuje się Jego przemożną i przemieniającą
mocą. Jest nieodłączna od cierpienia, a zarazem zwycięska”- pisał ks. W.
Hryniewicz. Nad moim biurkiem umieściłem niezwykle głęboki cytat prawosławnego
teologa O. Clementa. Tak naprawdę jest wyjaśnieniem tego wszystkiego, co
nieudolnie próbowałem opisać. To próba zrozumienia absurdu piekła, zgotowanego
przez ludzi ludziom. Piekła, które zostaje prześwietlone ostatecznym
zwycięstwem Chrystusa nad złem: „Być chrześcijaninem to odkrywać, nawet w głębi
swojego piekła, zdewastowane i zmartwychwstałe oblicze Boga, który nas
przyjmuje, wyzwala i przywraca nam szansę bycia Jego obrazem”.