sobota, 30 lipca 2016

Mt 5, 10
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Wczorajsze, pełne milczenia i zadumy wydarzenie wizyty Papieża Franciszka w obozie koncentracyjnym w Auschwitz- Birkenau, nie tylko przywołało cienie dramatycznej historii- Holocaustu, ale również skierowało uwagę świata na miejsce, które stało się symbolem intensyfikującym największy horror ludzki XX wieku. Zachowane do dzisiaj miejsca kaźni wielu narodów, stanowią najcichszy pomnik pamięci i rozdzierający głos sumienia dla świata. Papież Franciszek uświadamia wszystkim, a szczególnie młodym ludziom- iż chrześcijaństwo jest religią pamięci. Pamięć o zamordowanych kobietach, mężczyznach i dzieciach ciągle żyje w sercach i umysłach żyjących. Tych wydarzeń nie można przenieść tylko do historycznych opracowań, publikacji, czy muzealnych ekspozycji. Ludzki krzyk i płacz jest tak donośny, że nie można go stłamsić, a obrazy bestialskiej przemocy nie można zretuszować, czy przesłonić wypłowiałymi usprawiedliwieniami. Nikt poza tymi którzy przeżyli obozową gehennę nie jest wstanie zrozumieć, czym tak naprawdę było obozowe piekło- jako konsekwencja ideologii depczącej drugiego człowieka, niczym nieużytecznego robaka. Naziści szyderczo powtarzali ofiarom: nawet jeśli ktoś przeżyje obóz i będzie opowiadał o tym, co tu się stało, to wezmą was za obłąkanych. Nikt wam nie uwierzy. „Problem moralny, jaki mamy z Holokaustem, nie polega na tym, że sprawcy byli nieludzcy, ale na tym, że byli ludzcy, jak my” (Y. Bauer). Dwa lata temu przeczytałem ciekawą książkę pt. Obrazy mimo wszystko G.D. Hubermana. Opowiada zaskakującą historię z obozu koncentracyjnego, gdzie w 1944 r., więźniom z oddziału Sonderkommando udało się sfotografować po kryjomu proces zagłady, w sercu którego się znajdowali (Kilka miesięcy temu w małych kinach można było obejrzeć film pt. „Syn Szawła”- opowiadał o jednym dniu pracy oddziału Sonderkommando )Były to ostatnie chwile wojny, masowa eksterminacja więźniów dokonywała się bardzo szybko i na wszelkie możliwe sposoby, aby zatrzeć ślady nazistowskiej zbrodni. Więźniowie dzięki przemyconemu w podwójnym dnie wiaderka aparatowi fotograficznemu zdołali wykonać kilka zdjęć. Z wielkim heroizmem i narażeniem życia udało się przemycić film ze zdjęciami poza teren obozu i dostarczyć aliantom. Jedno zdjęcie jest nam pewnie znane: ogromna hałda usypanych i palących się ludzkich ciał, a na pierwszym planie nadzorujący naziści- podekscytowani spektaklem i rozbawieni do granic możliwości. Zdjęcia przedostały się na zewnątrz, aby opowiedzieć o dramacie eksterminowanych ludzi i autentyczności programu, którego hasłem było „ostateczne rozwiązanie”. Największym dramatem było to, że alianci nie uwierzyli tym fotografiom- więcej dokonali nawet korekty zdjęć, aby utrwalone na nich obrazy śmierci nie wyglądały tak drastycznie. Ten jeden z licznych przykładów, niezwykle jasno pokazuje, że nie można zagubić pamięci, a już na pewno zacierać śladów… Po historii obozów, wszystko się zmieniło. Chyba brakuje słów, aby opisać to ekstremum. Wielu teologów, filozofów, psychologów- zajmujących się humanistyką, musiało zrewidować swoje poglądy oraz szukać odważnych odpowiedzi w pokorze i milczeniu. Ile to razy pojawiało się rozpaczliwe wołanie: Gdzie był Bóg, kiedy płonęły piecie krematoryjne, gdy matki opłakiwały śmierć swoich dzieci ? „Światłem Pana jest życie ludzkie”- powie mądrość żydowska. Bóg nigdy nie opuścił swoich dzieci ! Współcierpiał w każdym człowieku, ocierał łzy płaczących i był towarzyszem męczeństwa- w procesji cierpienia, wśród ognia krematoryjnych pieców. Był przy nich i w nich, respektujący ludzką wolność oprawców, stał się „Bogiem cierpiącym”. „Zbawcza miłość Ojca nie cofa się przed drogą Syna na krzyż. Bóg współcierpi jak bezbronny, ale przez to dokonuje największego dzieła zbawienia z całą przemożnością, o czym świadczy Zmartwychwstanie Chrystusa- początek nowego świata i nowej ludzkości. Miłość może być zlekceważona, zraniona lub całkowicie odrzucona. Dając człowiekowi przestrzeń wolności, Bóg tym samym ogranicza swą moc i wystawia się na ryzyko odmowy. Krzyż Chrystusa jest wyrazem i największym świadectwem tej bezbronności Boga w świecie… Bezbronność Boga okazuje się Jego przemożną i przemieniającą mocą. Jest nieodłączna od cierpienia, a zarazem zwycięska”- pisał ks. W. Hryniewicz. Nad moim biurkiem umieściłem niezwykle głęboki cytat prawosławnego teologa O. Clementa. Tak naprawdę jest wyjaśnieniem tego wszystkiego, co nieudolnie próbowałem opisać. To próba zrozumienia absurdu piekła, zgotowanego przez ludzi ludziom. Piekła, które zostaje prześwietlone ostatecznym zwycięstwem Chrystusa nad złem: „Być chrześcijaninem to odkrywać, nawet w głębi swojego piekła, zdewastowane i zmartwychwstałe oblicze Boga, który nas przyjmuje, wyzwala i przywraca nam szansę bycia Jego obrazem”.