Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Szczęśliwe oczy wasze, że widzą, i uszy wasze,
że słyszą. Bo zaprawdę, powiadam wam: Wielu proroków i sprawiedliwych pragnęło
ujrzeć to, na co wy patrzycie, a nie ujrzeli; i usłyszeć to, co wy słyszycie, a
nie usłyszeli”.
Zmysł wzroku i słuchu
został pobłogosławiony przez Chrystusa. To dwa zmysły poznawcze o wielkim
znaczeniu i jednocześnie dwa niezwykle symboliczne receptory czytania zewnętrznej
i wewnętrznej rzeczywistości- będącej w nas i obok nas. „Bez zmysłów
pozostalibyśmy zamknięci w sobie, zagubieni w próżnej i nieznośnej kontemplacji
swego oblicza, coraz dalsi od prawdziwego znaczenia bycia człowiekiem… Zmysły
są wsparciem naszego serca” (A.Cencini). Zmysł wzroku i słuchu, którym generalnie
rzecz biorąc większość ludzi się posługuje, nieustannie nam przypomina, że
jesteśmy nasłuchującą i fiksującą zewnętrze i wewnętrze- cząstką świata. Ludzka
istota widzi i słucha, w sposób który przekracza czysto materialny, czy
fizyczny proces oglądu. To działanie zmysłów przekracza horyzonty ciała w
pewnym momencie wchodzi w percepcję duchową (niejednokrotnie mistyczną). Sam
Chrystus powiedział: „lampą dla ciała jest oko” (Mt 6,22). Niektórzy
filozofowie mówili o tzw. „oku duszy”- zwierciadle w którym odbija się
transcendentne oblicze świata. Chrześcijaństwo podążając za tropem Biblii, będzie
postrzegało oczy- jako symbol ludzkich aktów duchowych. Obraz wewnętrznego
poznania triady podstawowych wartości teologicznych, takich jak: wiara,
nadzieja, miłość. Często do znudzenia powtarzam, że dzięki oczom, człowiek
wchodzi w „sakrament wzroku”- wiara uaktywnia się dzięki procesowi
postrzegania. Sztuka jest niesamowitą przestrzenią takiego kontaktu z Bogiem
(spoiwem jest piękno). Ucho jest również organem zmysłowym, który nie tylko
pośredniczy w możliwości usłyszenia dźwięków, ale również uzdalnia do duchowej
dyspozycji otwarcia na głos Boga. „Wiara rodzi się ze słuchania”. Każda choćby najbardziej
prozaiczna sytuacja w której uczestniczy człowiek jest przestrzenią do
nasłuchiwania: „Mów Panie, bo sługa twój słucha”. Te dwa zmysły są
hipertoficzne duchowo- rozszerzają świat naszej często zawężonej percepcji. „Gdyby
było w nas tylko to, co stworzone, cóż mielibyśmy szczególnego ?”- pytał Symeon
z Tesalonik, mając na uwadze łaskę otrzymaną przez ludzi. Bóg dotyka naszych
zmysłów, aby je uzdolnić do przekroczenia czysto cielesnej funkcji. Stąd
zadaniem każdego z nas jest wprowadzenie samego siebie, w to zaproszenie do
komunikowania się, a tym samym wejściem w proces przebóstwienia. Dla O.
Clementa, piękno, „które wywołuje odniesienia”, jest jednym z imion Boga. Świat
stworzony jest płonącym krzakiem przenikniętym Bożym światłem i uwodzącym zmysły
dźwiękiem muzycznej harmonii niebiańskich sfer. Jest on IKONĄ, albowiem
dostrzegalny jest w nim Bóg. A takim epicentrum doświadczenia obecności Boga-
zobaczenia i usłyszenia- spacerując przez gąszcz symboli, jest Eucharystia-
Sakrament sakramentów- „Największe arcydzieło stworzenia”. „Działanie Boga
uobecnia się dla nas nie inaczej, jak w mowie i czynie ludzi, a dokładniej: w
działaniu wspólnoty, która wielbi i świętuje w liturgicznych obchodach wielkie
dzieła Boże oraz je głosi, uobecniając je zarazem w tym wielbiącym je i pełnym
wdzięczności za nie przypominaniu ich sobie” (M. Kunzler). Człowiek dzięki
otrzymanym uprzednio zmysłom, staje vis a vis Boga i jedyne, co jest wstanie
wypowiedzieć to zachwyt: „Panie, dobrze że tu jesteśmy !”.