Jezus
przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go w
swoim domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która usiadłszy u nóg Pana,
słuchała Jego słowa. Marta zaś uwijała się około rozmaitych posług. A stanąwszy
przy Nim, rzekła: «Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie
samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła». A Pan jej odpowiedział:
«Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko
jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona».
Chrystus często
korzystał z gościnności różnych ludzi, wśród rodzin które nawiedzał szczególnym
miejscem była Betania- dom przyjaciela Łazarza i dwóch sióstr Marty i Marii.
Tam z pewnością odpoczywał i czuł się bardzo swobodnie; nie był skrepowany
konwenansami, etykietą, czy określonym rytuałem gościnności. Był wśród swoich
najbliższych przyjaciół. Dzisiejsza sytuacja opisana w Ewangelii, jest bardzo
edukacyjna dla każdego chrześcijanina. Nie tylko opowiada o postawie gościnności, ale o postawie wnętrza. W postawie dwóch sióstr Marty i Marii
Kościół próbował odkrywać dwie diametralnie różne postawy stawania naprzeciwko
Boga. W Marcie dostrzegano twórczą aktywność Kościoła; dynamizm proklamowania
Ewangelii. Maria jest odzwierciedleniem postawy kontemplacji, cichego i subtelnego
bycia naprzeciw Boga. Pewnie myślimy, że to jakiś paradoks. Z jednej strony
chrześcijanin ma być dynamicznie obecny w świecie, a z drugiej powinien
potrafić przejść z łatwością w stan zatrzymania się, wycofania poza sprawy
którymi na co dzień żyje. „Nie jest nam trudno rozpoznać się w Marcie, która
troszczy się i niepokoi o wiele rzeczy. Być może nawet mamy pretensje do Marii,
która według nas wybrała wygodniejszą rolę. Dla Chrystusa jest to jednak „lepsza
cząstka”. Polega ona na słuchaniu, kontemplacji, adoracji, zachwycie”. Potrzebę
zasłuchania i bezruchu w życiu duchowym, dobrze rozumieli wybitni ludzie ducha.
Merton pisał: „Kontemplacji powinno się zawsze pragnąć, życie czynne natomiast-
akceptować, choć nigdy nie poszukiwać”. Oczywiście myślał w sposób szczególny o
mnichach, ale z łatwością można tę myśl przenieść na życie ludzi świeckich,
żyjących w zgiełku miasta. Dzisiejszemu człowiekowi, bardziej niż powszedniego
chleba, brakuje zatrzymania w drodze, odpoczynku, wytchnienia, ukrycia się
przed światem który jest tak bardzo absorbujący, że wnętrze zostaje
przygniecione naporem nic nieznaczących substytutów, wszechobecnego hałasu i
pustki, której niczym nie można wypełnić. Tylko postawa Marii pozwala na
rewitalizację własnego życia duchowego. Pewien średniowieczny mistyk napisał
takie słowa: „Człowiek wewnętrzny wchodzi w siebie w prosty sposób, ponad
wszelką aktywnością i wszystkimi wartościami, by oddać się prostemu wpatrywaniu
w miłość owocującą. Tam spotka się Boga.” Wczoraj spacerowałem z rodziną po
zatłoczonym mieście Hamburgu. Przesyt wszystkiego, na każdym rogu ulicy jakieś
imprezy, tłumy ludzi zewsząd, tak iż ciężko się było przepychać. Dowiedzieliśmy
się, że za kilka godzin odbędzie się jakaś parada, dlatego tak liczne tłumy
przemierzały do centrum miasta. Żeby chwilę odpocząć od tego zgiełku i napierającego
tłumu, weszliśmy do kościoła św. Piotra. W protestanckim kościele
(ewangelicko-augsburskim) trwało piękne czuwanie modlitewne w duchu Taize.
Wystawione były ikony spowite blaskiem mnóstwa świec; schola śpiewała kanony, a
przypadkowi przechodnie siedzieli w ławkach- rozpływając się w cudowności tej
chwili. Przez chwilę pooddychaliśmy Bogiem. Następnie wszedłem do bocznej
kaplicy, gdzie przed ikoną Chrystusa Pantokratora modliła się młoda
chrześcijanka z Syrii. Dotykając ikonę dłonią, następnie podchodziła do swoich
dzieci i kładąc na ich głowy oraz twarze dłoń- błogosławiła je. Stałem
wpatrzony w tę kobietę i jej dzieci. Pomyślałem sobie, że czyni najpiękniejszą
liturgię miłości w sercu zatłoczonego miasta. To najpiękniejszy przykład harmonii
dwóch postaw Marii i Marty. Zatrzymanie
się przy Chrystusie i za chwilę wyjście w zatłoczony świat z tajemnicą Jego obecności i miłości.
Lepsza cząstka należy do tego, kto zauważa obecność Boga. Wówczas zaś milczenie
mówi więcej niż słowa, czy najszlachetniejsze działania.