sobota, 23 lipca 2016

Ga 2,19-20
Bracia: Ja dla Prawa umarłem przez Prawo, aby żyć dla Boga: razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża. Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie.

To, co nadaje niepowtarzalny sens mojemu życiu, to świadomość nieustannej bliskości Boga. Nie potrafię tego wytłumaczyć komuś stojącemu z boku; złożyć w klarowny przekaz właściwe słowa, czy przekonać kogoś do skali odczuwanych przeze mnie religijnych emocji. Chyba trzeba to wypowiadać jako wyznanie duszy grzesznika; tylko nabrzmiałe w emocje słowa, mogą nieudolnie do tego uczucia przybliżyć. Strasznie trudno jest opowiadać o intensywności wiary i wbrew pozorom bardzo bliskiej relacji z Chrystusem. „Miłość do Boga, jeżeli ma się ją w sobie, nie jest możliwa do stwierdzenia. Nie jest przedmiotem naszej świadomości. Bo to Bóg w nas kocha Boga, a Bóg nie jest przedmiotem” (S. Weil). Dobrze rozumiem św. Pawła, choć duchowo, nie dorastam Mu do pięt. Grzesznik jestem i już ! Przynależność do Chrystusa sprawia, że moje życie przeistacza się w cudowne doświadczenie wolności; nawet wtedy kiedy inni próbują mnie przekonać, że tak nie jest…. „W Nim poruszamy się i jesteśmy”- powie odważnie Apostoł. Odkrywam te słowa z ciągle nowym dynamizmem. Gdziekolwiek się znajduję, każde nowe miejsce, napotkany człowiek, staje się przestrzenią skracającą dystans do Chrystusa. Lubię to hezychastyczne stwierdzenie: oddychać w każdej chwili Bogiem ! Nawet jeśli wpadnę w wir niepokoju, niepewności, chwilowej destabilizacji, to jestem głęboko przekonany o Jego bliskości. „Jakieś tajemnicze prawo powoduje, że człowiek, który dotyka Boga, w tej właśnie chwili promienieje pięknem…”(D. Solle). Nie wyobrażam sobie życia bez Boga. Podpisuję się całym sobą pod słowami protestanckiego pastora Bonhoffera: „Odkąd Bóg stał się człowiekiem, wszelkie rozważania na temat człowieka- z pominięciem Chrystusa- byłyby bezpłodną abstrakcją… (Człowiek) odchodząc bowiem od Chrystusa, odchodzi od swojej istoty”. Zachowam się niestosownie i niczym duchowy plagiator Pawła, wyznam z drżeniem duszy: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus”.