Bracia: Ja
dla Prawa umarłem przez Prawo, aby żyć dla Boga: razem z Chrystusem zostałem
przybity do krzyża. Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć
nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna
Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie.
To, co nadaje
niepowtarzalny sens mojemu życiu, to świadomość nieustannej bliskości Boga. Nie
potrafię tego wytłumaczyć komuś stojącemu z boku; złożyć w klarowny przekaz
właściwe słowa, czy przekonać kogoś do skali odczuwanych przeze mnie
religijnych emocji. Chyba trzeba to wypowiadać jako wyznanie duszy grzesznika;
tylko nabrzmiałe w emocje słowa, mogą nieudolnie do tego uczucia przybliżyć.
Strasznie trudno jest opowiadać o intensywności wiary i wbrew pozorom bardzo
bliskiej relacji z Chrystusem. „Miłość do Boga, jeżeli ma się ją w sobie, nie
jest możliwa do stwierdzenia. Nie jest przedmiotem naszej świadomości. Bo to
Bóg w nas kocha Boga, a Bóg nie jest przedmiotem” (S. Weil). Dobrze rozumiem
św. Pawła, choć duchowo, nie dorastam Mu do pięt. Grzesznik jestem i już !
Przynależność do Chrystusa sprawia, że moje życie przeistacza się w cudowne
doświadczenie wolności; nawet wtedy kiedy inni próbują mnie przekonać, że tak
nie jest…. „W Nim poruszamy się i jesteśmy”- powie odważnie Apostoł. Odkrywam
te słowa z ciągle nowym dynamizmem. Gdziekolwiek się znajduję, każde nowe
miejsce, napotkany człowiek, staje się przestrzenią skracającą dystans do
Chrystusa. Lubię to hezychastyczne stwierdzenie: oddychać w każdej chwili Bogiem
! Nawet jeśli wpadnę w wir niepokoju, niepewności, chwilowej destabilizacji, to
jestem głęboko przekonany o Jego bliskości. „Jakieś tajemnicze prawo powoduje,
że człowiek, który dotyka Boga, w tej właśnie chwili promienieje pięknem…”(D.
Solle). Nie wyobrażam sobie życia bez Boga. Podpisuję się całym sobą pod
słowami protestanckiego pastora Bonhoffera: „Odkąd Bóg stał się człowiekiem,
wszelkie rozważania na temat człowieka- z pominięciem Chrystusa- byłyby
bezpłodną abstrakcją… (Człowiek) odchodząc bowiem od Chrystusa, odchodzi od
swojej istoty”. Zachowam się niestosownie i niczym duchowy plagiator Pawła,
wyznam z drżeniem duszy: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie
Chrystus”.