Otóż
chwila sposobna nadeszła, kiedy Herod w dzień swoich urodzin wyprawił ucztę
swym dostojnikom, dowódcom wojskowym i osobom znakomitym w Galilei. Gdy córka
tej Herodiady weszła i tańczyła, spodobała się Herodowi i współbiesiadnikom.
Król rzekł do dziewczęcia: „Proś mię, o co chcesz, a dam ci”. Nawet jej
przysiągł: „Dam ci, o co tylko poprosisz, nawet połowę mojego królestwa”. Ona
wyszła i zapytała swą matkę: „O co mam prosić?” Ta odpowiedziała: „O głowę Jana
Chrzciciela”. Natychmiast weszła z pośpiechem do króla i prosiła: „Chcę, żebyś
mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela”. A król bardzo się zasmucił, ale
przez wzgląd na przysięgę i na biesiadników nie chciał jej odmówić. Zaraz też
król posłał kata i polecił przynieść głowę jego. Ten poszedł, ściął go w
więzieniu i przyniósł głowę jego na misie; dał ją dziewczęciu, a dziewczę dało
swej matce. Uczniowie Jana, dowiedziawszy się o tym, przyszli, zabrali jego
ciało i złożyli je w grobie.
Taniec, stanowi najbardziej skupiający
na sobie element dzisiejszej Ewangelii. Zawłaszcza również naszą wyobraźnią. Homo ludens- człowiek bawiący się i czerpiący
radość z zabawy. Tutaj mamy przeciwieństwo ludzkiej celebracji szczęścia… To
teatr jednej aktorki, której udaje się przejąć władzę na życiem i śmiercią; od chwili
ekstatycznego paraliżu ludzkich oczu utkwionych w tańcu pięknej Salome, odbija
się cały tragizm sytuacji. Scena rozpościera się między krańcowymi sytuacjami:
radość życia- wyrażona w intrygującym i zatrzymującym na sobie tańcu dziewczyny,
a z drugiej strony pragnienie zemsty- ujście dla gniewu, rozprawienia się z
kimś, kto jest burzycielem sumienia. Podstępna i niezwykle inteligentna
Herodiada, posłużyła się własną córką, aby zniewolić zmysły Heroda. Uśpienie moralności
króla, miało służyć eliminacji człowieka, który zagrażał interesom dworu, a
nade wszystko mącił w głowie władcy. Taniec, który jest zwyczajnie wyrazem
radości i dziękczynienia, stał się dogodnym instrumentem zaplanowanego
morderstwa. Tylko w taki sposób można było raz na zawsze uciszyć nachalnego
Proroka. Nadarzyła się ku temu okazja; wielka uczta z okazji urodzin władcy. Sala
pełna muzyki i tańca, unoszące się w powietrzu wonności otępiały zmysły.
Wszystko było gotowe na jeden z najbardziej żenujących i burzących krew w
żyłach spektakli. Dostojewski pisał, że „taniec to nieme wyznanie miłosne”, tu
nic nie było z wypowiedzi miłości, tu był tylko erotyzm sprowadzony w
kulminacyjnym momencie do tragicznego finału śmierci niewinnego. „Taniec stał
się masturbacją na forum publicznym”, niczym więcej…, zniewolił umysł i serce
Heroda. Obudził najbardziej podstępną i złą stronę ludzkiej natury. Wszystko
poszło jak należy: głowa Jana przyniesiona na misie, kobiety uradowane, podnieconemu władcy
opadła amplituda ekstatycznej radości. Trzeba żyć dalej- „bardziej spokojnie”.
Okazuje się, że śmierć Proroka rozbudziła jeszcze większy niepokój. Krew wołała
z ziemi o sprawiedliwość i zapowiadała koniec kłamstw i tyranii. Dlaczego Ewangelia
poświęca tak obszerny opis męczeństwa Jana ? Wyjaśnienie jest banalnie proste. Dla
Chrystusa, był On postacią kluczową- najważniejszą w realizacji swojego
posłannictwa. Ta posługa Jana pozwala się dopatrywać w nim także poprzednika
Paruzji. Przyszedł bowiem „w duchu i mocy Eliasza” (Łk 1,17), a Mistrz sam wielokrotnie dokonuje
komentarza względem jego osoby: „jeśli chcecie przyjąć, to on jest
Eliaszem, który ma przyjść” (Mt 11,14). „Mesjańska posługa Eliasza przybiera
kształt posługi świadectwa świętego Jana Chrzciciela o Baranku.” Teksty liturgiczne
i tradycja Kościoła widzi w Jego charyzmatycznej postaci „anioła ziemskiego i
człowieka nieba”. Święty Jan jest gwałtownikiem, tą gwałtownością, która
pochodzi od Chrystusa. Ten radykalizm zostaje przypieczętowany męczeństwem- a
świadek jak wiemy, jest zawsze zwycięski.