Jezus
powiedział do swoich uczniów: «Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale, a z
Nim wszyscy aniołowie, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały. I
zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych ludzi od
drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły
po swojej lewej stronie. Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie:
„Pójdźcie, błogosławieni u Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo,
przygotowane dla was od założenia świata! Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem
spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w
więzieniu, a przyszliście do Mnie”. Wówczas zapytają sprawiedliwi: „Panie,
kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? Albo spragnionym i daliśmy
Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię, lub nagim i
przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy
do Ciebie?” A Król im odpowie: „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co
uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnie uczyniliście”…
Maiestas Domini- Chrystus triumfujący
przychodzący na końcu czasów (Paruzja), otoczony atrybutami chwały. Stary
Testament również opowiadał o objawiającym się, transcendentnym Bogu, dającym
się poznać w uroczystej teofanii- określano to „uzewnętrznienie” się Boga,
hebrajskim terminem Kabod Jahwe. Można
to rozumieć jako objawienie się Chwały Boga. Tradycja chrześcijańska czerpiąc ze
starotestamentalnych idei Boga objawiającego się, przetransponowała wiele elementów
do przedstawień Chrystusa- przychodzącego jako kosmicznego władcy, tronującego
na sklepieniu niebios i dokonującego sądu nad światem. Przedmiotem sądu staje
się ludzkość- każdy człowiek opieczętowany znakiem krzyża, skierowany ku prawej
lub lewej drodze. Wybór zależy od człowieka, a potwierdzeniem wierności jest
miłość do Boga- konkretyzująca się w aktach miłości bliźniego. Ewangelia
posługuje się obrazem rozdzielenia owieczek od kozłów. „Nie ma jednak
doskonałych świętych, podobnie jak w każdym grzeszniku istnieje kilka ziaren
dobra. W tym świetle pojęcie sądu trzeba rozumieć jako sąd wewnętrzny, nie jest
to oddzielenie jednych ludzi od drugich, ale podział biegnący przez wnętrze każdego
człowieka”. W pojęciu zbawienia nie ma żadnego elementu jurydycznego, to nie
jest wyrok sądu. Ewangelia, którą czytamy ma poruszyć nasze sumienie- tu nie
chodzi o wzbudzenie paraliżującego lęku. Bóg nie jest dewastatorem i mściwym
sędzią. „Po hebrajsku zbawienie yecha,
oznacza całkowite wyzwolenie, a w grece przymiotnik soso odpowiada łacińskiemu sanus
i oznacza przywrócenie do zdrowia. Wyrażenie „twoja wiara cię zbawiła” jest
równoznaczne z wyrażeniem: „Twoja wiara cię uzdrowiła”. Chrystus przychodzi do
swojej własności jako uobecnienie największej miłości i pierwszym pytaniem,
które postawi człowiekowi- będzie pytaniem o miłość. Święty Izaak Syryjczyk
pisał: Miłość w wymiarze eschatologicznym „staje się cierpieniem u potępionych
i radością u błogosławionych”. Kozły ustawione po lewej stronie drogi, to
bardzo plastyczny obraz tych ludzi, którzy okazali się niezdolni do wejścia z
Nim w relację, odpowiedzenia na miłość Boga (na tym polega dramat piekła- „wieczna”
separacja od Źródła Miłości). Jakie jest przesłanie dla nas ? Jedynym,
najbardziej fundamentalnym zadaniem chrześcijaństwa, jest uobecnienie w świecie
miłości- przez ludzi, dla ludzi, w ludziach. Wszystkie inne sprawy powinny
pozostać w cieniu. Twarze ludzi głęboko wierzących powinna rozświetlać miłość-
tylko taka jest wstanie zmienić oblicze świata. Jesteśmy zaproszeni do
świadectwa miłości- „Amor ergo sum”. W kontekście Chrystusowego pytania o
miłość, niezwykle świeżo i mocno wybrzmiewają słowa średniowiecznej mistyczki
Julianny z Norwich: „Duchowe pragnienie Chrystusa skończy się kiedyś. To gorące
pragnienie miłości trwać będzie, aż staniemy się Jego świadkami na Sądzie
Ostatecznym, ponieważ część wybranych mających być radością i szczęściem dla
Jezusa przez wieczność całą, jest jeszcze na ziemi, a po nas przyjdą inni
jeszcze. Jezus żywi gorące pragnienie, by wszystkich posiadać w sobie, dla
swojego szczęścia…”