Mt 23,1-12
Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony”.
To jedno lapidarne zdanie wypowiedziane przez
Chrystusa do uczniów, wskazuje nie tylko na istotę chrześcijańskiej
antropologii, ale nade wszystko na głęboki sens duchowy. Można śmiało
powiedzieć, że pokora jest warunkiem sine qua non, każdego dobrego czynu. „Nie
ma nic bardziej skutecznego, powie św. Augustyn, w stawianiu przeszkód dla
miłosierdzia Bożego, jak brak pokory”. Chrześcijaństwo, które nie wciela pokory
w swoim krwiobiegu życia, staje się hermetyczne, fałszywie dumne, egoistyczne,
napuszone, pozbawione wrażliwości, skupione tylko na sobie; narzucając siebie,-
bez przesłania miłości. Pan doskonale wiedział ,co będzie najlepszym
weryfikatorem autentyczności Kościoła. „Pokora rodzi olbrzymów”- pisał
Chesterson. Mamy być pokornymi olbrzymami, dźwigającymi niczym osły ciężary
świata. „Pokora jest nie tylko warunkiem autentyczności i prawdziwości
wszystkich cnót, lecz także warunkiem przemienienia w Chrystusie. Ale ma ona w
sobie wysoką wartość, nadaje człowiekowi piękno” (D. Hildebrand). Droga naszego
nawrócenia się, powinna rozpoczynać się od odkrywania swojej małości. Wielcy
ludzie ducha- potrafili być jednocześnie niezwykle mali, niczym dzieci- mali
bracia i siostry Jezusa (naśladujący Go w uniżeniu). Jest taka piękna modlitwa
wyrażająca wdzięczność w czasie Eucharystii- celebrowanej w rycie wschodnim,
poprzedzająca przyjęcie Komunii: „Jezusowi Chrystusowi, który przyszedł, aby
zbawiać grzeszników, spośród ja jestem pierwszy”. Pokora- to uświadomienie
sobie prawdy, że jestem grzesznikiem, żebrającym o uśmiech i miłość Boga.