Mt 23, 1-12
Największy z was niech
będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża,
będzie wywyższony».
To wezwanie Chrystusa powinno się
głęboko odcisnąć w umysłach i sercach wierzących. Te słowa również osobiście
przenoszę na grunt własnego życia i postępowania- swoisty rachunek sumienia. Wiara
bez pokornego bycia z boku skazana jest na próżność i szybkie wypalenie.
Chrześcijanin to ktoś, kto potrafi zająć ostatnie miejsce…; nie potrzebuje
wybiegu z czerwonym dywanem, blasku reflektorów i krótkometrażowych peanów czy spontanicznych oklasków.
Żyje jakby niewidoczny dla ludzi a zarazem tak mocno zauważany przez Boga. Pokora
pozwala nam przybliżyć się do Boga. Pokora zdejmuje retusze z naszej twarzy i
umożliwia zobaczenie siebie w świetle Bożej prawdy. W ten sposób człowiek
wchodzi w wielką szkołę miłości, której pionierem jest Chrystus przyjmujący na
siebie cierpienie świata. Niezwykle pięknie odsłania przed nami obraz pokornego
Boga św. Izaak Syryjczyk: „Pokora jest pięknem Bóstwa. Wcieliwszy się, Słowo
przyoblekło się w nią i w nią wcielone zamieszkało wraz z nami. Każdy, kto
przyobleka się w pokorę, staje się zaiste podobnym do Tego, który zstąpił z
wysokości i ukrył w pokorze swój majestat i chwałę, aby na Jego widok
stworzenie nie uległo zniszczeniu”. Wielki Post jest szczególnym momentem kiedy
możemy doskonalić się w pokorze- zobaczyć własne wnętrze i wyrzucić z niego „demona
pychy” próbującego zawłaszczyć wszystko dla siebie. Każdy chrześcijanin w jakiś
sposób musi odnaleźć w sobie siłę do podjęcia ascezy; bycia wewnętrznym mnichem
który z cierpliwością anielską będzie przemierzał codzienny zgiełk niczym
pustynię. Święty Jan Chryzostom mówił: „Ci, którzy żyją na tym świecie, chociaż
żonaci, powinni we wszystkim przypominać mnichów”. Człowiek wiary musi znaleźć
swoje miejsce zatrzymania i duchowej przemiany, aby ‘wejść do własnej duszy i
znaleźć tam Boga, anioły i królestwo”. Nie chodzi o porzucenie świata w sposób
dosłowny, ale po to, aby się przyoblec w pokorę. Chodzi o odkrycie w sobie człowieka
przemienionego- „uwewnętrznionego mnicha”- wpatrzonego w Chrystusa i gotowego
do realizacji najbardziej szalonego pomysłu Boga. Droga pokory prowadzi
bezdyskusyjnie do doskonałości. „Człowiek doskonały staje się równy apostołom; może
on powrócić do ludzi i powiedzieć im, co zobaczył w Bogu. Może i powinien, a
nawet nie może czynić inaczej” (I. Hausherr). „To jest człowiek- świadek w
którym Królestwo już się uobecnia i który już je głosi swoim milczeniem” (P.
Evdokimov). Pokora to sztuka chrześcijańskiego życia- wymagająca i
przeobrażająca świat w jego posadach. Trudno jest być ostatnim, wykluczonym,
zajmującym ostatnie miejsce, czy niezauważonym… Choć jestem głęboko przekonany,
że pokora pozwala zapładniać świat dobrem, miłością, bezinteresownością;
człowieczeństwem uskrzydlonym. Pokora sytuuje również każdego z nas w
sakramencie brata. Na koniec pragnę przytoczyć mądrą odpowiedź starca, który
wyjaśniał mnichom, czym jest pokora. „To przebaczenie bratu, który na
znieważył, zanim on sam poprosi nas o przebaczenie”.