wtorek, 14 marca 2017

Mt 23, 1-12

Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony».

To wezwanie Chrystusa powinno się głęboko odcisnąć w umysłach i sercach wierzących. Te słowa również osobiście przenoszę na grunt własnego życia i postępowania- swoisty rachunek sumienia. Wiara bez pokornego bycia z boku skazana jest na próżność i szybkie wypalenie. Chrześcijanin to ktoś, kto potrafi zająć ostatnie miejsce…; nie potrzebuje wybiegu z czerwonym dywanem, blasku reflektorów i krótkometrażowych peanów czy spontanicznych oklasków. Żyje jakby niewidoczny dla ludzi a zarazem tak mocno zauważany przez Boga. Pokora pozwala nam przybliżyć się do Boga. Pokora zdejmuje retusze z naszej twarzy i umożliwia zobaczenie siebie w świetle Bożej prawdy. W ten sposób człowiek wchodzi w wielką szkołę miłości, której pionierem jest Chrystus przyjmujący na siebie cierpienie świata. Niezwykle pięknie odsłania przed nami obraz pokornego Boga św. Izaak Syryjczyk: „Pokora jest pięknem Bóstwa. Wcieliwszy się, Słowo przyoblekło się w nią i w nią wcielone zamieszkało wraz z nami. Każdy, kto przyobleka się w pokorę, staje się zaiste podobnym do Tego, który zstąpił z wysokości i ukrył w pokorze swój majestat i chwałę, aby na Jego widok stworzenie nie uległo zniszczeniu”. Wielki Post jest szczególnym momentem kiedy możemy doskonalić się w pokorze- zobaczyć własne wnętrze i wyrzucić z niego „demona pychy” próbującego zawłaszczyć wszystko dla siebie. Każdy chrześcijanin w jakiś sposób musi odnaleźć w sobie siłę do podjęcia ascezy; bycia wewnętrznym mnichem który z cierpliwością anielską będzie przemierzał codzienny zgiełk niczym pustynię. Święty Jan Chryzostom mówił: „Ci, którzy żyją na tym świecie, chociaż żonaci, powinni we wszystkim przypominać mnichów”. Człowiek wiary musi znaleźć swoje miejsce zatrzymania i duchowej przemiany, aby ‘wejść do własnej duszy i znaleźć tam Boga, anioły i królestwo”. Nie chodzi o porzucenie świata w sposób dosłowny, ale po to, aby się przyoblec w pokorę. Chodzi o odkrycie w sobie człowieka przemienionego- „uwewnętrznionego mnicha”- wpatrzonego w Chrystusa i gotowego do realizacji najbardziej szalonego pomysłu Boga. Droga pokory prowadzi bezdyskusyjnie do doskonałości. „Człowiek doskonały staje się równy apostołom; może on powrócić do ludzi i powiedzieć im, co zobaczył w Bogu. Może i powinien, a nawet nie może czynić inaczej” (I. Hausherr). „To jest człowiek- świadek w którym Królestwo już się uobecnia i który już je głosi swoim milczeniem” (P. Evdokimov). Pokora to sztuka chrześcijańskiego życia- wymagająca i przeobrażająca świat w jego posadach. Trudno jest być ostatnim, wykluczonym, zajmującym ostatnie miejsce, czy niezauważonym… Choć jestem głęboko przekonany, że pokora pozwala zapładniać świat dobrem, miłością, bezinteresownością; człowieczeństwem uskrzydlonym. Pokora sytuuje również każdego z nas w sakramencie brata. Na koniec pragnę przytoczyć mądrą odpowiedź starca, który wyjaśniał mnichom, czym jest pokora. „To przebaczenie bratu, który na znieważył, zanim on sam poprosi nas o przebaczenie”.