(J 5, 17-30) Zaprawdę,
zaprawdę, powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie
posłał, ma życie wieczne i nie idzie pod sąd, lecz ze śmierci przeszedł do
życia.
Od początku kształtowania się
chrześcijaństwa priorytetowym zadaniem uczniów Chrystusa było głoszenie Dobrej
Nowiny. W tym najważniejszym przesłaniu i żywych słowach Mistrza upatrywano jak
najrychlejsze nadejście Królestwa Bożego. Kościół pierwotny był na wskroś
przeniknięty tęsknotą za nadejściem „ósmego dnia” w którym to dokona się
przeobrażenie wszystkiego. Pan przyjdzie i przeminie doczesna postać świata. Chrześcijanie
zawierzyli słowom Mistrza, które były dla nich filarem i podporą prawdy. Już
wczesnochrześcijański pisarz Atenagoras z Aten (II w.) głosił: „Powodem
stworzenia człowieka jest jego wieczne bytowanie, a przyczyną wiecznego
bytowania jest zmartwychwstanie, bez którego człowiek nie mógłby trwale
istnieć”. Rozsmakowywano się w obietnicy przyszłej nieśmiertelności,
rozpamiętując i przekazując braciom przekaz o paschalnym zwycięstwie Chrystusa.
„Ostateczny dowód na to, ze żyjący w określonym czasie Jezus jest Chrystusem z
dni ostatecznych, z końca dziejów, dało Zmartwychwstanie. Bez wiary w nie pierwsi
chrześcijanie nie potrafiliby utożsamić obu postaci. Zmartwychwstając, Chrystus
wykazał, że w Jego osobie Bóg dokonał ostatecznego osądu historii, a oczekiwana
era eschatologiczna właśnie się otwarła. Przez powstanie Chrystusa z grobu
nastąpił kres, ostateczność, spełnienie. Przyszło zwycięstwo w walce z potęgą
zła i zaczęło realizować się finalne przeznaczenie do życia nieprzerwanego oraz
wypełnionego wszelkim dobrem, światłem, sprawiedliwością i radością; w osobie
powstałego z martwych Chrystusa ludzkość wraz z całym stworzeniem uzyskała
takie życie”(J.D. Zizioulas). Pod tym względem futurystyczna eschatologia
wpływała na intensywność przeżyć i towarzyszących im licznym wyobrażeniom.
Chrześcijanie czuli podskórnie potrzebę mówienia i pisania o zmartwychwstaniu i
czekającym na wszystkich Sądzie Ostatecznym. Z czasem ta pełna intensywności
nadzieja na rychłe spotkanie z Chrystusem wygasła i w miarę upływania czasu z
mniejszą lub większą intensywnością powracała w licznych dyskusjach,
rozmyślaniach, czy sytuacjach naznaczonych dramatycznymi dziejami historii. Tak
naprawdę Kościół nieustannie żyje prawdą o nadejściu Dnia Pańskiego- Sądzie nad
ludzkością, ostateczną polaryzacją dobra i zła, stanięciem wobec absolutnej Prawdy. „Dzień
ostateczny ma charakter szczególny: nie posiada żadnego „wczoraj”, ponieważ nie
będzie miał żadnego „jutro”. Zamyka czas historyczny, ale sam nie bierze w nim
udziału, nie znajdziemy go w kalendarzu, i dlatego nie da się go
przepowiedzieć”(P. Evdokimov). Opowiadamy o sprawach które są niemożliwe do
wyjaśnienia, można je jedynie rozważać w sferze ducha. Kościół nieustannie w
modlitwie artykułuje pamięć o przyszłym zmartwychwstaniu, „to ono już dokonało
się tu i teraz w „wiecznej pamięci Boga”, a ona jest nie tylko przyszłą, ale
także teraźniejszą we wszystkich czasach” (K. Ch. Felmy). Słowa Chrystusa nigdy
się nie zdezaktualizowały są świadectwem pamięci i miłości; wyrażają troskę o
los świata i człowieka. Człowiek, który potrafi przezwyciężać grzech, potrafi
równocześnie przezwyciężać wymiar śmierci i towarzyszącemu jej lękowi, nosi już
w sobie życie wieczne, aczkolwiek wciąż jeszcze w sposób niewidzialny i niedostrzegalny. Powinno
towarzyszyć nam nieustannie przekonanie po brzegi wypełnione nadzieją, że w
chwili paruzji i eschatologicznego spełnienia dziejów cały świat stworzony
osiągnie zjednoczenie z Bogiem. To zjednoczenie dokona się, lub raczej objawi w
każdej z osób ludzkich, które uzyskały łaskę Ducha Świętego w Kościele”.
Wypatrujmy piękna innego świata, nie zapominając, że ciągle ziemia po której
stąpamy jest naszym przygodnym domem. Jedyne, co nam pozostaje, to wołać z
Oblubienicą Kościołem: Pamiętaj o nas, wyryj nas w swej pamięci. Przyjdź !