Mt 7, 7-12
Jezus powiedział do swoich uczniów «Proście, a będzie wam dane;
szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi,
otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą. Gdy któregoś z was syn
prosi o chleb, czy jest taki, który poda mu kamień? Albo gdy prosi o rybę, czy
poda mu węża? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim
dzieciom, to o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre,
tym, którzy Go proszą. Wszystko więc, co chcielibyście, żeby wam ludzie
czynili, i wy im czyńcie. Albowiem to jest istota Prawa i Proroków».
Chrześcijaństwa nie można
pogodzić z postawą bierności, stagnacji lub świętego spokoju. Jeżeli ludzie
wierzący przestaną stawiać światu ważne pytania to wtedy skazani są na rozmycie
się w obojętności i ślepym marszu w przeciwnym kierunku niż ten, którym powinni
podążać. Szukanie…, przepychanie się przez tłum obojętnych i nieporuszonych
niczym gapiów jest najważniejszym zadaniem uczniów Chrystusa. „Żyjemy w
cywilizacji pustych słów, pustych obrazów- pisał O. Clement- w której
wyolbrzymione potrzeby rozpalają żądzę, pieniądz kształtuje marzenia, a reklama
zajmuje miejsce ascezy będącej dobrowolnym wyrzeczeniem się własnych potrzeb na
rzecz dzielenia się, umożliwiającej wyzwolenie od namiętności i wsłuchanej w
pokorne i demaskujące śmierć słowa życia, słowa zmartwychwstania”. Chrześcijanie
wchodząc w sam środek pulsującej rzeczywistości mają doprowadzać do takich
sytuacji, które pozwolą uobecnić się zakrzyczanym i przykrytym woalem
obojętności wartościom. Postawić w centrum człowieka- pokazać głód jego duszy,
wydobyć tęsknoty, odsłonić horyzonty. Zamiast socjologicznych i doraźnych
ochłapów pozornej miłości, uobecnić twórczą miłość- która potrafić podnieść z
kolan wylęknionych i zrezygnowanych życiem ludzi. Święty Bazyli w pierwszych
wiekach chrześcijaństwa dawał taką wskazówkę: „Musimy żyć z takimi ludźmi,
którzy nam są bliscy duchowo”. Dzisiaj to zbyt mało, te słowa w wymagają
dopowiedzenia: dzisiaj musimy szukać człowieka poranionego, zagubionego,
łaknącego, aby go nakarmić Bogiem. W tym pragnieniu zawiera się głęboka
odpowiedzialność za człowieka- brata. „Dobry Boże, świat zmierza ku upadkowi-
modlił się starzec Sylwan z Atosu- lecz Ty otwierasz mi drogę do życia
wiecznego. Panie, nie mogę pójść tam sam, cały świat musi Cię poznać”. Jeśli
prosząc o chleb chcemy, aby nasze pragnienie było szczere , pozbawione
dwuznaczności, czy chęci wyeksponowania siebie, trzeba spełnić jeden warunek:
dzielić się…, rozdać swoje życie, połamać je tak, jak wspólnota w czasie
liturgii łamie eucharystyczny Chleb- Ciało Boga i nasyca nim Ciało- Kościół. „We
wszystkim czyńcie Eucharystię”- nawoływał św. Paweł przypominając wierzącym o
ich eucharystycznym sposobie życia. Strzec Makary z Pustelni Optyńskiej pisze: „Jezus
jadał wraz z faryzeuszami i celnikami. Wzywał swych uczniów do tego, by
postępowali za Jego przykładem, gdyż tylko w taki sposób będą modli stać się
dziećmi Ojca Niebieskiego, który sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i
dobrymi… Słońce nie zmienia się przecież z powodu tego, co oświetla, i nie
staje się mniejsze, gdy wysusza błoto. Tak samo chrześcijanin nie powinien
zmieniać wyrazu twarzy w zależności od tego, z kim rozmawia. Powinien zachowywać
się przyjaźnie wobec wiernego, jak i niewiernego, wobec świętego, jak i
grzesznika”.