Ps 1, 3
On jest jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą,
które wydaje owoc w swoim czasie.
Liście jego nie więdną,
a wszystko, co czyni, jest udane.
które wydaje owoc w swoim czasie.
Liście jego nie więdną,
a wszystko, co czyni, jest udane.
Często powracam do tego fragmentu
Psalmu. Człowiek jest niczym drzewo zasadzone nad źródłem wody; urokliwa jest
ta biblijna metafora. Skoro człowiek jest zasadzonym drzewem to jednocześnie jest miejscem schronienia, przestrzenią szczęśliwości i odpoczynku. Dla ludzi świata
starożytnego- szczególnie nomadów przemierzających bezkresne połacie pustyni,
drzewo było objawieniem życia. Drzewo wysoko wyrastające z ziemi, wrośnięte w
nią, dawało początek obrazom drzewa świata, które łączyło niebo z ziemią. Czy
tego obrazu nie możemy przypisać człowiekowi ? To niezwykle plastyczny
konstrukt myślowy, oddający najpełniej to, kim tak naprawdę człowiek jest.
Człowiek jest równocześnie z ziemi i nieba, jest przemijalny i nieśmiertelny,
wertykalny w pomyśle Stwórcy. Przynależy do świata widzialnego i
niewidzialnego. Usadowiony pomiędzy tym, co w górze, i tym, co na dole. Nikt
nie byłby w stanie zintegrować w człowieku tych dwóch wymiarów, stąd człowiek
jest zdumiewającym dziełem Boga. Jak pisał poeta indyjski Rabindranath: „Człowiek
ma w sobie milczenie morza, zgiełk ziemi i muzykę powietrza”, jest niczym drzewa
wznoszące się za oknem ku górze, wypełnione tęsknotą niemej ziemi. Simon Weil
mówiła, że „żyjemy w świecie konieczności, a nie w świecie celowości”- ale
człowiek ma ukryty w sobie cel i pragnienie wzniesienia się ku górze,
wychylenia „gałęzi” i skierowania się w stronę niestworzonej światłości. Obraz
drzewa przywołuje jeszcze jeden niezwykle ważny element: drzewo wzięte na
krzyż. Bóg z rozkwitającego drzewa szczęśliwości, uczynił sobie narzędzie
odkupienia świata. Człowiek jest nierozerwalnie związany z tym znakiem hańby i
zwycięstwa, zgorszenia i zmartwychwstania. Jesteśmy wraz z Barankiem
przytwierdzeni do drzewa, które przechodząc gehennę cierpienia we właściwym
czasie zazieleni się, zapładniając duszę świata rzeką życia. Mamy tu
uniwersalne przesłanie. „Symbolem staje się dla nas to, co przemijające, kiedy
prześwituje w nim byt”. Dopiero wówczas krzyż przestaje być kawałkiem drewna
wyciętym z całości uschniętego drzewa. Wchodzimy tutaj w misterium Drzewa, „którego
liście nie więdną”- ponieważ ciągle proklamuje sens życia. W apokryficznych Dziejach świętego Jana Chrystus z krzyża
świetlistego spogląda „niemal z rozbawieniem na cierpiącego ziemsko-cielesnego
Jezusa”. Zawiera się w tym obrazie eksplozja życia. Na drzewie zawieszony jest
Zwycięski Bóg i obmyty miłością człowiek- każdy z nas wyniesiony ku górze. „Pod
ciężarem krzyża, w łachmanach, Król Niebios przemierzył całą moją ojczyznę” (F.
Tiutczew). Jego drzewo i moje drzewo- Chwalebny Krzyż !