Ps 106
U stóp Horebu zrobili
cielca
i pokłon oddawali bożkowi ulanemu ze złota.
Zamienili swą Chwałę
na podobieństwo cielca jedzącego siano.
i pokłon oddawali bożkowi ulanemu ze złota.
Zamienili swą Chwałę
na podobieństwo cielca jedzącego siano.
Kiedyś próbowałem wyobrazić sobie twarz
Mojżesza schodzącego z góry po bezpośrednim spotkaniu z Bogiem. Jest już blisko
obozu swoich współziomków i przed jego oczami rysuje się obraz zbiorowego
bałwochwalstwa- ludzi w hipnotycznym amoku tańczących lubieżnie wokół odlanego
ze złota cielca. Mojżesz pewnie przeżył taki wstrząs, że mało mu nie eksplodowało
serce z rozpaczy wymieszanej z gniewem. Bez względu na to, w co wierzyli
współcześni mu ludzie, on sam był głęboko przeświadczony, że lud Izraela winien
oddawać cześć wyłącznie Jahwe. Taki sens miało i ma sześć hebrajskich słów,
znanych pod nazwą Szema, które w
przekładzie brzmią następująco: „Słuchaj Izraelu, Pan jest naszym Bogiem- Panem
jedynym” lub „Pan i tylko Pan jest naszym Bogiem”, jest jeszcze trzeci wariant
tego lapidarnego wyznania: „Pan i tylko Pan jest naszym Bogiem”. Tak brzmiał
głoszony donośnie manifest religii wyznającej Boga, który płonął
bezkompromisową, gwałtowną, namiętną zazdrością i żądał dla siebie wyłączności.
Jak widać z tego opisu, lud również zapragnął czegoś dla siebie i na pewno nie
kierował się mądrością, ani dalekosiężną roztropnością. Uczynienie cielca nie
było zwyczajnym wybrykiem zrodzonym pod wpływem nudy i niemożliwości zobaczenia
Boga. Nie można tego w żaden sposób wytłumaczyć, usprawiedliwić, nadać temu
jakiś dyskursywny sens. Jakaś zbiorowa amnezja połączona z głupotą i rozwiązłością.
Izrael wyszedł z Egiptu- miejsca niewoli, ucisku. Pan ich prowadził, wskazywał
drogę, czynił cuda… Co w takim razie się stało ? „Niewielu zachowuje
wdzięczność po otrzymaniu dobrodziejstwa. Większość dopóty pamięta o darach,
dopóki z nich korzysta” (Seneka). Ten epizod ze Starego Testamentu jest mądrą
lekcją również dla chrześcijan- szczególnie tych dzisiejszych. Nasza kultura
jak nigdy dotąd nie była tak przeniknięta idolatrią. Świetnie to zjawisko
demaskuje Erich Fromm „Wielbiciele bożków są zarówno wśród wierzących, jak i
niewierzących. Uczynili oni z Boga- bożka, wszechwiedzącą, wszechpotężną
istotę, sprzymierzoną z potęgami ziemskimi. Podobnie są też niewierzący, którzy
wprawdzie nie uznają Boga, ale czczą idole (wielbione również przez ludzi
wierzących); suwerenne państwo, sztandar, rasę, produkcję materialną i
wydajność przywódców politycznych lub samych siebie”. To niezwykle mocne słowa- obnażające
człowieka, który nie tylko wytwarza sobie idole, ale również jest przez nie
zagarniany. Prawdziwy Bóg nigdy nie ogłupi człowieka, a człowiek nie musi się
przy Nim zachowywać jak niewolnik ogarnięty szaleństwem. Mądrość Talmudu powie:
„Widziałem świat do góry nogami: możnych na dole, maluczkich na górze”. Mali
nigdy nie przesłonią Oblicza Boga, to jest domeną wielkich których ukrytym
pragnieniem jest być bożyszczem mas. Ilu jest ludzi którzy jak Goetz w sztuce
Sartra wykrzykują: „Czy mnie słyszysz głuchy Boże ?” A kiedy nie potrafią już
zrozumieć, że nawet Jego milczenie jest mową, to lepią są bożki. „Dzisiejsza
cywilizacja- pisał współczesny teolog prawosławny- wcale nie występuje
przeciwko Bogu, ale tworzy ludzkość bez Boga. Jak mówią socjologowie, „ateizm
stał się masowy”, choć nie doszło do żadnego zerwania. Ludzie żyją na
powierzchni samych siebie, tam, gdzie z definicji Bóg jest nieobecny”. Nie
potrzebny jest im prawdziwy obraz Boga- ten sam o który spytał Filip: „Panie, pokaż nam Ojca, a
to nam wystarczy. Odpowiedział mu Jezus: Filipie tak długo jestem z wami, a
jeszcze Mnie nie poznałeś ?”(J 14, 8-9). Współczesnym chrześcijanom nie
przeszkadzają już w domach figurki Buddy, hinduskie symbole, okultystyczne
amulety, murzyńskie maski, czy bałwochwalcze kadzidełka. Chodzenie do sklepów z
ezoteryką stało się fascynującą modą, a porady wróżek są tylko „niewinną
ciekawością” propagowaną przez cele brytów i nadającą życiu egzotycznego
kolorytu. Jak w taki sposób chrześcijaństwo ma odsłaniać prawdziwą twarz Boga. Ten
synkretyczny styl życia jest kompletnym zaprzeczeniem Ewangelii; utratą siły nad
własnym życiem, kompletnym brakiem wyobraźni i lekkomyślności. Tam nie ma
Chrystusa. Miał rację Marcel More, wystawiając opinię co poniektórym
ochrzczonym poganom. „Słowa ludzi, którzy, nie wiedzieć, jakim cudem, znaleźli
sposób, aby wygodnie rozsiąść się na Krzyżu, nie mogą mieć już żadnego
oddźwięku”.