Mt 4, 1-11
Duch
wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła. A gdy pościł już
czterdzieści dni i czterdzieści nocy, poczuł w końcu głód. Wtedy przystąpił
kusiciel i rzekł do Niego: «Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie
stały się chlebem»… Na to odrzekł mu Jezus: «Idź precz, szatanie! Jest bowiem
napisane: „Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć
będziesz”». Wtedy opuścił Go diabeł, a oto przystąpili aniołowie i usługiwali
Mu.
Ewangelia dzisiejszej Niedzieli
przenosi nas na pustynię, jesteśmy świadkami pierwszego i niezwykle ważnego
pojedynku Chrystusa z diabłem. To moment kuszenia i próby, pewnie bez którego
nie jesteśmy wstanie zrozumieć istoty Wielkiego Postu. Pustynia nie jest
miejscem turystycznej włóczęgi, czy egzaltacji- to miejsce duchowej walki,
mocowania się ze sobą i z przeciwnikiem naszej duszy. Pustynia to środowisko
naszego życia, codzienność przemierzana w pocie czoła i z oczami w których
można wyczytać katalog osobistych trosk. Na pustynię wychodzi się po to, aby
wiarę pozbawić bałwochwalstwa, serce opróżnić z egoizmu- dostrzec własne
grzechy i opłakiwać je. Atanazy Wielki pisał: „Umiłujmy post, bowiem post jest
wielką ochroną, wraz z modlitwą i jałmużną. To one wyzwalają człowieka od śmierci.
Jak Adam został wygnany z raju za to, że zjadł i przez to wyrzekł się wiary,
tak każdy, kto chce, wchodzi do raju przez post i wiarę”. Pustynia jest
miejscem wycofania się od wszystkiego, konfrontacji z tym, co uniemożliwia
dalsze wędrowanie w kierunku Boga. Święty Izaak Syryjczyk opowiada, że trzeba
wyruszyć odważnie w nieznane- szukać i wołać o dar przeobrażającej serce
miłości: „Niech Duch Twój, oddany przez Ciebie na krzyżu w ręce Ojca, w
miłosierdziu swym doprowadzi mnie do Ciebie. Nie mam odwagi, żeby Ciebie
poszukiwać, brak mi ducha pokuty, brak też miłości… Ale Ty, Panie, Boże mój,
Jezus Chryste, daj mi łaskę pokuty, potrząśnij mym sercem, abym całą duszą
poszukiwał Ciebie, bez Ciebie bowiem nie istnieję…” Na pustyni można zajrzeć w
głąb samego siebie, zobaczyć to wszystko co potrzebuje uzdrowienia i ocalenia. W
tej duchowej bezsilności możemy zdać się jedynie na Boga. Nie jesteśmy wstanie
nie doświadczyć trzech pokus, które stały się doświadczeniem Mistrza. Ilu
dzisiaj współczesnych ludzi słyszy ten sam podszept złego ducha. Chcesz
rozwiązać problemy ekonomiczne świata; przemienić kamienie w chleb- nakarmić
rzesze, to daj mi tylko swoją wolność. Czy tak właśnie nie oskarżał
chrześcijaństwa ateistyczny socjalizm ? Wypominał chrześcijaństwu to, że nie
uczyniło ludzi szczęśliwymi, nie dało im spokoju, nie nakarmiło ich. Wielki
Inkwizytor z powieści Dostojewskiego mówił, że „człowiek szuka nie tyle Boga,
ile cudu”. Ilu to karmiło się chlebem rozdawanym przez ręce Kościoła. Najedli
się do sytości i poszli swoją drogą. W taką pułapkę próbował wciągnąć demon
Chrystusa, a teraz mami tym krótkowzrocznych i chorujących na materializm ludzi.
Odpowiedź Pana jest prosta i radykalna: „Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz
każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych”- wskazując prymat ducha nad
materią. Nie chodzi tu o powszechną i pozbawiającą problemów świata dystrybucję
dóbr. „Pokusy zostały odrzucone przez Chrystusa- mówił Bierdiajew- w imię
wolności ludzkiego ducha. Chrystus nie chciał by duch ludzki był zniewolony
przez chleb, cud i ziemskie królestwo… Tajemnica chrześcijańskiej wolności jest
tajemnicą Golgoty, tajemnicą Ukrzyżowania. Prawda ukrzyżowana nikogo nie
zmusza. Można ją dobrowolnie przyjąć. Prawda ukrzyżowana zwrócona jest do
wolności ducha ludzkiego”. Dzięki pokornemu przemierzaniu pustyni z Chrystusem,
chrześcijaństwo uczy się wewnętrznej wolności opartej na zaufaniu; odkrywa
przemieniającą radość, odnajduje najcenniejszy dar- miłość samego Boga. Po
zmierzeniu z pustynią, chrześcijanin staje się gwałtownikiem zwalczającym zło w
swoim wnętrzu, a jego „serce oczyszczone staje się wewnętrznym niebem”.