piątek, 28 listopada 2014




Łk 21,29-33


Jezus opowiedział swoim uczniom przypowieść: „Patrzcie na drzewo figowe i na inne drzewa. Gdy widzicie, że wypuszczają pączki, sami poznajecie, że już blisko jest lato. Tak i wy, gdy ujrzycie, że to się dzieje, wiedzcie, iż blisko jest królestwo Boże. Zaprawdę powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się wszystko stanie. Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą”.


Chrystus w przypowieściach nieustannie uchyla zasłonę przyszłości, trochę w sposób zawoalowany, odsłania wydarzenia które stanowią kulminację obecności Boga pośród swojego ludu. Jesteśmy zaproszeni do przenikliwego i drobiazgowego obserwowania a zarazem interpretowania znaków czasu… język przyrody która rozkwita ( sielankowy obraz wiosny) staje się aurą do uchwycenia sposobnej chwili nadejścia Zbawiciela. „Nadzieja ukazuje nowe stworzenie nie jako zagładę i zniszczenie starego, lecz jego zbawczą i ostateczną transformację, przeobrażenie w rzeczywistość nową”. Mamy ufać słowom Chrystusa i Jego zbawczemu misterium. Mamy być bacznymi obserwatorami dokonujących się procesów, aby nie przeoczyć tego co spektakularne i przeniknięte nadzieją. Rosyjski pisarz Wasilij Rozanow wyraża tęsknotę za niebem przez pryzmat doświadczenia piękna. Pisał w Apokalipsie naszego czasu: „Teraz radujemy się jeszcze nie całkowicie, „my- na uczcie, ale jeszcze niepełnej”. Dopiero kiedy wszystko się skończy- wejdziemy w pełnię miłości, na doskonałą ucztę, z potrawami i napojami. Ale nasze wino nie wyczerpie się, a napoje nasze- słodsze od wszystkich tutejszych, dlatego że będzie czysta miłość, materialna przecież, rzeczywista, lecz już jakby z samych promieni słońca, ze światła i wonności i esencji pozagrobowych kwiatów. Dlatego, że jeśli już gdzie kwiaty, to –za grobem”. Niebiańskie róże ! Niebiańskie róże !” Ten poetycki i pełen duchowej ekspresji język oddaje coś z tęsknoty za idealnym światem, który przyjdzie po wypuszczeniu pąków, po zmianach atmosferycznych i miłosiernemu spojrzeniu Zbawiciela. Noszę w sobie ogromne pragnienie piękna tego świata który staje się treścią moich marzeń i modlitwy. Marzę o nadejściu Królestwa który wyrwie człowieka z tej ziemskiej pełnej znoju egzystencji. Gdzie wszystkie ludzkie wyobrażenia i sądy będą tylko cieniami tego co odsłoni dla nas Bóg. Ta wizja we mnie dojrzewa jak wino zakorkowane w butlach i czekające na celebrację święta. Swoją pełnię osiągnie niebo wówczas, gdy Bóg jak pisał św. Paweł, będzie „wszystkim we wszystkich” (1Kor 15,28), a więc gdy wszyscy dorosną do tego spotkania i gdy zamkną się w jednej sekundzie dzieje tego świata.