wtorek, 25 listopada 2014

Georges Rouault urodził się 27 maja 1871 roku w Paryżu. Przyszedł na świat w biednej rodzinie. Od najmłodszych lata matka wpajała młodemu chłopcu zamiłowanie do malarstwa, w tej dziedzinie sztuki rozwinął swoje zdolności, co w konsekwencji zaowocowało iż stał się jednym z czołowych malarzy związanych z fowizmem. Georges Rouault należał do grona artystów próbujących wyrazić chrześcijańskość językiem piękna. Od roku 1903 malował anioły i podejmował różne tematy religijne- później jednak Leon Bloy otworzył mu oczy swoją Femme pauvre: aby dać wyraz przebijającej się wizji chwały burzy kanony formalne. Poniżony i znieważony promieniuje niepojętym światłem, karykatura drobnomieszczaństwa wydobywa na światło dzienne jego prawdę, przed nim zakrytą, prostytutki są tak przedstawione, jak widzi je trzeźwe oko chrześcijanina, a najczytelniejszą alegorią ludzkiej egzystencji jest klown: bezdomny włóczęga, opuszczony i bezbronny, pozbawiony maski właśnie przez swoje śmieszne przebranie. W swoich przedstawiających klownów obrazach Rouault podejmuje temat, który po raz pierwszy pojawił się w portretach Watteau: w zaczarowanym, przepojonym muzyką Mozarta świecie pierrot jest tylko kimś miłym w licznej grupie (Maskarada, Włoska serenada, Miłość w teatrze włoskim)m kimś, kto już w przedstawiającym komediantów obrazie znajdującym się w Althorp melancholijnie izoluje się od reszty, aby w późnym obrazie Gilles zupełnie oderwać się od rozbawionych współtowarzyszy i stanąć w bezruchu przed oglądającym jako zagadka, którą jest człowiek.  Tragiczny klown, którego rysów prawie nie można odczytać spod zniekształcającego tynku, przerażająca Głowa tragicznego klowna, który patrzy przez zasłonę przeczernionego szarobłękitu, rozpoczynają długi szereg portretów, na których prawie obojętnie staje się, skąd pochodzi zniekształcenie, grzech: z kloaki tego właśnie człowieka, czy też z kloaki innych, którzy rzucają nieczystości swojej brzydoty na przedstawianego. W każdym razie to, co komiczne, groteskowe, okazuje się tragiczne, a protest wyrażony przez artystę przeciw zniekształceniu człowieka staje się w coraz większym stopniu współczuciem. Skoro klown sumarycznie przedstawia to, co w człowieku ludzkie i groteskowe, jego portret musi niepostrzeżenie i stale przechodzić w portret Chrystusa. Wczesny Chrystus w koronie cierniowej jest ze swoją przekreśloną i zaprzeczoną przez jaskrawy koloryt twarzą bardzo bliski klownom, i odwrotnie, taki obraz jak Stary klown jest pokrewny niektórym obliczom Chrystusa. Spojrzenie wiary decyduje o tym, czy dostrzeżemy w Chrystusie poniżenie i znieważenie przedwiecznej miłości, a w zniekształconym bliźnim promień łaski Chrystusowej. Zainteresowanie Rouaulta kieruje się coraz bardziej ku ukazywaniu tego promienia nie znanymi dotąd malarstwu środkami: kolor zyskuje- w służbie spojrzenia wiary- siłę światła, wręcz przeźroczystość i fosforescencję, która prześwietla również pejzaże i sprawia, że są ziemią świętą, bez względu na to, czy ożywia ją Chrystus, czy zwykli biedni ludzie, czy nazwane są pejzażem galilejskim, czy też przedstawiają jakąkolwiek inną okolicę. Pod względem formy jest to ubogi, niemal opustoszały świat- zupełne przeciwieństwo klasycznego pejzażu Claude Lorraina czy któregoś z grona impresjonistów. Piękno, którego mimo to jest pełen, to nie piękno przyrody czy nastroju, jest bardzo wewnętrzne i zarazem bardzo transcendentalne, jest tym pięknem, które promieniuje z oblicza pohańbionej i umierającej miłości. Dlatego ten sam wewnętrzny styl może panować w dwóch mrocznych seriach obrazów zatytułowanych Miserere, w których skarga przeciw społeczeństwu burżuazyjnemu, zagłuszona przez okropności wojny, przemienia się w wielkie współcierpienie ze zdeptanym, oszpeconym człowiekiem- jeszcze tylko śmiertelnie smutny klown milcząco pyta: Qui Se Ne grime pas ? Te same gesty w trudno dostrzegalnych odmianach wyrażają pozorne sprzeczności. Człowiek może tak jak w średniowieczu być ukazany jako szkielet, dla patrzącego będzie niewiele znaczyło, czy jest ubrany w ciało, czy nie, czy sytuacja człowieka wyraża delikatne szukanie Chrystusa po omacku, czy stęchły grób po lewej stronie, a po prawej czaszka z czarnym krzyżem pośrodku. Tutaj myśl, którą wyrażała postać klowna, i cała metafizyka transcendentalnego „naczelnego rozumu”, ukazana w jako rozum błazna , wręcz idioty, została prześcignięta: błazeńskie zachowania od Percewala do Don Kichota i Prostaczka były wesołym prologiem do powagi idioty, teraz los jednego samotnego człowieka stał się losem całej ludzkości, który tam, gdzie krzyczy powszechny bezsens i głupstwo ludzkiego życia, już jest pochwycony przez łagodnego Boskiego Głupca na Krzyżu, który milcząco wszystko w siebie przyjmuje i na wszystkim odciska swój kształt. Kształt Bożego miłosierdzia, dla którego jest obojętne, czy jego wielkość ukazuje się niewidzialnie w ziemskim pięknie czy w brzydocie.