Georges Rouault urodził
się 27 maja 1871 roku w Paryżu. Przyszedł na świat w biednej rodzinie. Od najmłodszych
lata matka wpajała młodemu chłopcu zamiłowanie do malarstwa, w tej dziedzinie
sztuki rozwinął swoje zdolności, co w konsekwencji zaowocowało iż stał się
jednym z czołowych malarzy związanych z fowizmem. Georges Rouault należał do
grona artystów próbujących wyrazić chrześcijańskość językiem piękna. Od roku
1903 malował anioły i podejmował różne tematy religijne- później jednak Leon
Bloy otworzył mu oczy swoją Femme pauvre:
aby dać wyraz przebijającej się wizji chwały burzy kanony formalne. Poniżony i znieważony promieniuje
niepojętym światłem, karykatura drobnomieszczaństwa wydobywa na światło dzienne
jego prawdę, przed nim zakrytą, prostytutki są tak przedstawione, jak widzi je
trzeźwe oko chrześcijanina, a najczytelniejszą alegorią ludzkiej egzystencji
jest klown: bezdomny włóczęga, opuszczony i bezbronny, pozbawiony maski właśnie
przez swoje śmieszne przebranie. W swoich przedstawiających klownów obrazach
Rouault podejmuje temat, który po raz pierwszy pojawił się w portretach
Watteau: w zaczarowanym, przepojonym muzyką Mozarta świecie pierrot jest tylko
kimś miłym w licznej grupie (Maskarada,
Włoska serenada, Miłość w teatrze włoskim)m kimś, kto już w
przedstawiającym komediantów obrazie znajdującym się w Althorp melancholijnie
izoluje się od reszty, aby w późnym obrazie Gilles
zupełnie oderwać się od rozbawionych współtowarzyszy i stanąć w bezruchu
przed oglądającym jako zagadka, którą jest człowiek. Tragiczny
klown, którego rysów prawie nie można odczytać spod zniekształcającego
tynku, przerażająca Głowa tragicznego
klowna, który patrzy przez zasłonę przeczernionego szarobłękitu,
rozpoczynają długi szereg portretów, na których prawie obojętnie staje się,
skąd pochodzi zniekształcenie, grzech: z kloaki tego właśnie człowieka, czy też
z kloaki innych, którzy rzucają nieczystości swojej brzydoty na przedstawianego.
W każdym razie to, co komiczne, groteskowe, okazuje się tragiczne, a protest
wyrażony przez artystę przeciw zniekształceniu człowieka staje się w coraz
większym stopniu współczuciem. Skoro klown sumarycznie przedstawia to, co w
człowieku ludzkie i groteskowe, jego portret musi niepostrzeżenie i stale
przechodzić w portret Chrystusa. Wczesny Chrystus
w koronie cierniowej jest ze swoją przekreśloną i zaprzeczoną przez
jaskrawy koloryt twarzą bardzo bliski klownom, i odwrotnie, taki obraz jak Stary klown jest pokrewny niektórym
obliczom Chrystusa. Spojrzenie wiary decyduje o tym, czy dostrzeżemy w
Chrystusie poniżenie i znieważenie przedwiecznej miłości, a w zniekształconym
bliźnim promień łaski Chrystusowej. Zainteresowanie Rouaulta kieruje się coraz
bardziej ku ukazywaniu tego promienia nie znanymi dotąd malarstwu środkami:
kolor zyskuje- w służbie spojrzenia wiary- siłę światła, wręcz przeźroczystość
i fosforescencję, która prześwietla również pejzaże i sprawia, że są ziemią
świętą, bez względu na to, czy ożywia ją Chrystus, czy zwykli biedni ludzie,
czy nazwane są pejzażem galilejskim, czy też przedstawiają jakąkolwiek inną
okolicę. Pod względem formy jest to ubogi, niemal opustoszały świat- zupełne
przeciwieństwo klasycznego pejzażu Claude Lorraina czy któregoś z grona
impresjonistów. Piękno, którego mimo to jest pełen, to nie piękno przyrody czy
nastroju, jest bardzo wewnętrzne i zarazem bardzo transcendentalne, jest tym
pięknem, które promieniuje z oblicza pohańbionej i umierającej miłości. Dlatego
ten sam wewnętrzny styl może panować w dwóch mrocznych seriach obrazów zatytułowanych
Miserere, w których skarga przeciw
społeczeństwu burżuazyjnemu, zagłuszona przez okropności wojny, przemienia się
w wielkie współcierpienie ze zdeptanym, oszpeconym człowiekiem- jeszcze tylko
śmiertelnie smutny klown milcząco pyta: Qui
Se Ne grime pas ? Te same gesty w trudno dostrzegalnych odmianach wyrażają
pozorne sprzeczności. Człowiek może tak jak w średniowieczu być ukazany jako
szkielet, dla patrzącego będzie niewiele znaczyło, czy jest ubrany w ciało, czy
nie, czy sytuacja człowieka wyraża delikatne szukanie Chrystusa po omacku, czy
stęchły grób po lewej stronie, a po prawej czaszka z czarnym krzyżem pośrodku.
Tutaj myśl, którą wyrażała postać klowna, i cała metafizyka transcendentalnego „naczelnego
rozumu”, ukazana w jako rozum błazna , wręcz idioty, została prześcignięta: błazeńskie
zachowania od Percewala do Don Kichota i Prostaczka były wesołym prologiem do
powagi idioty, teraz los jednego samotnego człowieka stał się losem całej
ludzkości, który tam, gdzie krzyczy powszechny bezsens i głupstwo ludzkiego
życia, już jest pochwycony przez łagodnego Boskiego Głupca na Krzyżu, który
milcząco wszystko w siebie przyjmuje i na wszystkim odciska swój kształt.
Kształt Bożego miłosierdzia, dla którego jest obojętne, czy jego wielkość
ukazuje się niewidzialnie w ziemskim pięknie czy w brzydocie.