Łk 17,20-25
Jezus
zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im:
„Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; i nie powiedzą: «Oto tu jest»
albo: «tam». Oto bowiem królestwo Boże jest pośród was”. Do uczniów zaś rzekł: „Przyjdzie
czas, kiedy zapragniecie ujrzeć choćby jeden z dni Syna Człowieczego, a nie
zobaczycie. Powiedzą wam: «Oto tam» lub: «oto tu». Nie chodźcie tam i nie
biegnijcie za nimi. Bo jak błyskawica, gdy zabłyśnie, świeci od jednego krańca
widnokręgu aż do drugiego, tak będzie z Synem Człowieczym w dniu Jego. Wpierw
jednak musi wiele wycierpieć i być odrzuconym przez to pokolenie”.
Przypominam sobie słowa
które wiele lat temu usłyszałem na wykładzie z teologii fundamentalnej z ust
sędziwego już profesora: „My nie służymy kościołowi, ale Królestwu Bożemu”. W pierwszym
momencie wydały mi się te słowa nawet kontrowersyjne, ale kiedy spuściłem
powietrze i mocno stanąłem na ziemi to odkryłem głęboki sens tego stwierdzenia,
niezwykle twórczo podprowadzający pod słowa Jezusa z Ewangelii. Kościół a w nim
każdy z jego członków; ja i ty, pozostaje w służbie Królestwu Bożemu. Żeby być
dobrze zrozumianym nie chodzi o zmarginalizowanie roli Kościoła – jako
przestrzeni przeżywania materialnie i duchowo wydarzenia wiary w Boga. Chodzi o perspektywę ostateczną,
urzeczywistnienie Królestwa – tu i teraz. Ono zaczyna się uobecniać w sercach
ludzi i promieniuje na zewnątrz stając się ikoną innego świata- doskonałego.
Kościół jest przestrzenią spotkania, urealnienia Królestwa Jezusa- spełnieniem
wszystkiego, gdzie Bóg będzie wszystkim we wszystkich. Wracam do początkowej
myśli, przez Kościół dokonuje się przejście, święte wędrowaniu ku szczęściu. Prostym
przykładem jest przyjęcie chrztu przez katechumena, człowiek ten przekreśla
swoją przeszłość i przechodzi do charyzmatycznej teraźniejszości otwierającej drogę
ku Królestwu. Wejście do tego Królestwa- Kościoła dokonuje się przez paschę i
nowe narodzenie „z wody i z Ducha” (J 3,5). Nowo ochrzczony otrzymuje pieczęć
przynależności do rzeczywistości która już teraz dokonuje „inwazji” na jego życie.
Przywołam w tym miejscu słowa wielkiego teologa Balthasara o kościele.
„Będziemy bronić- (kościoła) nie z żądzy sukcesu, lecz z urzędu Kościoła
„ubogiego i służącego”, gdyż on tylko może jeszcze zapewnić kontakt z
dzisiejszym światem. Jest to Kościół, który działa dopóty, dopóki może
współdziałać w świecie, ale dzięki życiu i śmierci Jezusa ma pewność, że tam
gdzie kończy się widzialna, aktywna
działalność i zaczyna się cierpienie, choroba, zewnętrzny brak rezultatów, nie
kończy się jego zadanie, lecz być może właśnie się zaczyna. Taki kościół
zburzył już swoje bastiony, które były jego obroną przed światem, widzi siebie
nie jako „twierdzę”, lecz jako konstrukcję pomocniczą służącą wyższemu nad nią
celowi: dzięki jego pośrednictwu Bóg spotyka się ze światem”. Każdy z nas jest
powołany do tego aby mówić o Bogu, nawet więcej- świadczyć swoim życiem wobec
innych ludzi iż Królestwo jest już tu obecne. Rzeczywistość której
urzeczywistnienie spowalniają złe – demoniczne moce (królestwo ciemności).
Chrześcijanin przechodzi ponad tymi zakusami i staje się świadkiem „przyszłego
wieku”, w którym cały bieg historii
przechodzi przez spotkanie z Jezusem i kieruje się ku Jego Królestwu. Wobec tej
tajemnicy prześwietlonej światłem Chrystusa można zrozumieć głębokie powiedzenie
Peguy: „Trzeba sobie zadać gwałt, aby nie wierzyć”.