Łk 21,12-19
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Podniosą na was ręce i będą was prześladować.
Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą
przed królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność do składania
świadectwa. Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja
bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie
będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić. A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z
was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u
wszystkich. Ale włos z głowy wam nie zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie
wasze życie”.
Chrześcijanin nie jest
biernym obserwatorem rzeczywistości, świat nie jest widowiskiem na które spoglądamy
jak przez ekran komputera poruszając się swobodnie i beztrosko po wirtualnej
przestrzeni. Kiedy słyszymy słowa Chrystusa że będziemy prześladowani za wiarę,
to pierwsza myśl która przemierza przez naszą głowę to taka, że to nie o nas
chodzi. Prześladowani to gdzieś tam blisko tureckiej granicy. My jesteśmy jak
reporterzy polujący na sensację medialną, aby wykonać fotografię cierpienia
ludzi i szybko wycofać się do bezpiecznego- przytulnego miejsca, gdzie
doświadczenie zła staje się tylko zapisaną w migawce aparatu okropną chwilą, o
której za dwa dni zapomnimy. Czy nie tak reagujemy kiedy słyszymy o
prześladowanych chrześcijanach, o gwałtach… przemocy, ścinaniu maczetami głów.
Trwożymy się i oburzamy na świat, po czym żyjemy dalej, karmiąc się poczuciem
bezpieczeństwa że to, co się dzieje jest gdzieś tam… Nie ma w nas lęku uchodźcy
porzucającego wygodny dom własnej teraźniejszości, zmieniając swoje oblicze na
tęskniącego za dobrą przyszłością. A przecież chodzi o zagrożenie czy możliwy
brak stabilizacji który może okazać się bliższy niż nam się wydaje. Nasze poukładane
życie może się zmienić diametralnie z dnia na dzień, kiedy będziemy wleczeni
wbrew naszej woli tam, gdzie nie będziemy chcieli iść. Gdzie jest w nas odwaga
pierwszych uczniów ? Pierwsze rozdziały Dziejów Apostolskich jako namacalnych
relacji z życia pierwszych gmin chrześcijańskich, pełne są opowieści o ludziach
którzy idą do więzienia, stawiani są przed sądami, znoszą mężnie uporczywe kary
i pogróżki. Mimo to nieustannie zakłócają spokój publiczny, świadczą o
Chrystusie Nawet za cenę utraty wszystkiego co posiadają a nade wszystko
własnego życia. „Bo my nie możemy nie mówić tego, cośmy widzieli i słyszeli”
(Dz 4,20). Zwłaszcza w obecnej sytuacji wiara chrześcijańska będzie mogła wyjść
z kryzysu tylko wówczas, gdy uda jej się dokonać decydującego wyboru: wyboru
tego, co trudniejsze. Kościół wyjdzie wówczas z obecnego niepokojącego kryzysu
rzeczywiście przemieniony, a jednocześnie będzie w stanie przemieniać innych.
Nie bójmy się tego, co przyniesie przyszłość. Pan nas zapewnia że włos z głowy
nam nie spadnie, a jeśli miałby spaść to tylko dlatego że świat nas złamał lub
okazaliśmy się niewystarczająco wierzący. „Nie lękajcie się. Jam zwyciężył
świat” (16,33).