poniedziałek, 24 listopada 2014






Łk 21,5-11
Gdy niektórzy mówili o świątyni, że jest przyozdobiona pięknymi kamieniami i darami, Jezus powiedział: „Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony”. Zapytali Go: „Nauczycielu, kiedy to nastąpi? I jaki będzie znak, gdy się to dziać zacznie?” Jezus odpowiedział: „Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: «Ja jestem» oraz: «nadszedł czas». Nie chodźcie za nimi. I nie trwóżcie się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach. To najpierw musi się stać, ale nie zaraz nastąpi koniec”. Wtedy mówił do nich: „Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Będą silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie”.


W Ewangelii spojrzenia wszystkich zatrzymują się na podziwie piękna Świątyni Jerozolimskiej. Jezus burzy ten zachwyt zapowiadając czas zniszczenia tego co najświętsze dla Izraela. Rzymianie później splądrują świątynię i po niej został tylko obecny do dzisiaj fragment muru płaczu. To również przestroga dla nas współczesnych abyśmy nie zatrzymywali się nad wielkością tego świata… ”Przemija bowiem postać tego świata” (1Kor 7,31), lecz „kto wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki” (1J 2,17). Jest coś, co znika, i jest coś co pozostaje. Pan uwrażliwia nasze serca na czujność i trzeźwość. Bowiem wielu fałszywych przewodników duchowych będzie chciało osłabić naszą wiarę i prowadzić nas w przeciwną stronę. Mamy odkrywać chwilę sposobną nadejścia Syna Człowieczego, nawet jeśli przyjdą dramatyczne doświadczenia one nie mogą wzbudzić w nas niepewności czy strachu. Trzeba mieć silną wiarę. Bóg już działa w historii naszego życia i uzdalnia każdego człowieka do wejścia w czas eschatologiczny. Transcendentny charakter końca czyni z niego przedmiot wiary i objawienia. Dzień przyjścia o którym mówi Chrystus, będzie zamykał czas historii, lecz on sam już nie będzie należał do czasu, nie można go wypatrzeć czy wskazać w kalendarzach i dla tego jest tajemnicą, nie sposób go przepowiedzieć. „Historia ziemska łączy się z niebieską i osiąga swój punkt szczytowy w adwencie eschatologicznym, który przygotowuje na wypełnienie się ostatecznego przeznaczenia człowieka w całości odtworzonego w Chrystusie. My mamy trwać w modlitwie z głęboką, duchową intuicją że miłosierdzie Kościoła nie zna granic, i niesie nas grzeszników, składając nasz los w dłonie Ojca, a tymi dłońmi, jak głosił św. Ireneusz, są Chrystus i Duch Święty. Bowiem po katastroficznych zjawiskach objawi się wielka Pięćdziesiątnica miłości Boga.