Łk 21,5-11
Gdy
niektórzy mówili o świątyni, że jest przyozdobiona pięknymi kamieniami i
darami, Jezus powiedział: „Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie
zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony”. Zapytali Go:
„Nauczycielu, kiedy to nastąpi? I jaki będzie znak, gdy się to dziać zacznie?” Jezus
odpowiedział: „Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem przyjdzie
pod moim imieniem i będą mówić: «Ja jestem» oraz: «nadszedł czas». Nie chodźcie
za nimi. I nie trwóżcie się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach. To
najpierw musi się stać, ale nie zaraz nastąpi koniec”. Wtedy mówił do nich:
„Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Będą silne
trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i
wielkie znaki na niebie”.
W Ewangelii spojrzenia
wszystkich zatrzymują się na podziwie piękna Świątyni Jerozolimskiej. Jezus
burzy ten zachwyt zapowiadając czas zniszczenia tego co najświętsze dla
Izraela. Rzymianie później splądrują świątynię i po niej został tylko obecny do
dzisiaj fragment muru płaczu. To również przestroga dla nas współczesnych
abyśmy nie zatrzymywali się nad wielkością tego świata… ”Przemija bowiem postać
tego świata” (1Kor 7,31), lecz „kto wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki” (1J
2,17). Jest coś, co znika, i jest coś co pozostaje. Pan uwrażliwia nasze serca
na czujność i trzeźwość. Bowiem wielu fałszywych przewodników duchowych będzie
chciało osłabić naszą wiarę i prowadzić nas w przeciwną stronę. Mamy odkrywać
chwilę sposobną nadejścia Syna Człowieczego, nawet jeśli przyjdą dramatyczne doświadczenia
one nie mogą wzbudzić w nas niepewności czy strachu. Trzeba mieć silną wiarę.
Bóg już działa w historii naszego życia i uzdalnia każdego człowieka do wejścia
w czas eschatologiczny. Transcendentny charakter końca czyni z niego przedmiot
wiary i objawienia. Dzień przyjścia o którym mówi Chrystus, będzie zamykał czas
historii, lecz on sam już nie będzie należał do czasu, nie można go wypatrzeć
czy wskazać w kalendarzach i dla tego jest tajemnicą, nie sposób go
przepowiedzieć. „Historia ziemska łączy się z niebieską i osiąga swój punkt
szczytowy w adwencie eschatologicznym, który przygotowuje na wypełnienie się
ostatecznego przeznaczenia człowieka w całości odtworzonego w Chrystusie. My
mamy trwać w modlitwie z głęboką, duchową intuicją że miłosierdzie Kościoła nie
zna granic, i niesie nas grzeszników, składając nasz los w dłonie Ojca, a tymi
dłońmi, jak głosił św. Ireneusz, są Chrystus i Duch Święty. Bowiem po
katastroficznych zjawiskach objawi się wielka Pięćdziesiątnica miłości Boga.