Mt 25,14-15.19-20
Jezus
opowiedział swoim uczniom tę przypowieść: „Pewien człowiek, mając się udać w
podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć
talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał.
Po dłuższym czasie powrócił pan owych sług i zaczął rozliczać się z nimi.
Wówczas przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów. Przyniósł drugie pięć i
rzekł: »Panie, przekazałeś mi pięć talentów, oto drugie pięć talentów
zyskałem«”.
Przez ten tydzień
interpretowaliśmy teksty które zwracały naszą uwagę na potrzebę czujności.
Zostaliśmy duchowo przebudzeni przez Słowo które zdemaskowało w nas poczucie
duchowego lenistwa, bierność i apatię duchową. Trzeba stanąć wreszcie na nogi,
podjąć określone zadania, uruchomić w sobie pokłady duchowej kreatywności.
Przypowieść o talentach rozwija ten wątek, wskazując na przedmiot oczekiwania i
określając zadanie chrześcijanina, które polega na „wzięciu się do roboty”. Za
dużo jest bowiem pustych deklaracji i powierzchownych haseł, trzeba zacząć
działać. Należy w misję ewangelizacji włączyć cały kapitał który otrzymaliśmy w
pakiecie od Boga. Każdy z nas otrzymał talent, podobnie jak uprzywilejowani
słudzy z przypowieści. Czym dla nich był talent ? Według uczonych była to
równowartość sześciu tysięcy denarów, czyli w przeliczeniu przekazana pensja za
dwadzieścia lat pracy. Ogromna suma którą każdy ze sług otrzymał, to jak
szczęśliwy los na loterii. Jednocześnie pięć talentów mogło jako waluta
płatnicza być przekazana w kruszcu metalu szlachetnego, którego waga wynosiłaby
trzydzieści kilogramów. Sługa który otrzymał pięć talentów, musiał poradzić
sobie z takim ciężarem. Ale są i tacy którzy przechodzą ponad tymi wartościami
finansowymi widząc w talentach nie tyle co środek płatniczy, ale słowo „talent”
o szerszym znaczeniu takim jak: umiejętności, predyspozycje, zdolności itd. Już
od dziecka w prostej wykładni tej przypowieści słyszeliśmy o tym jak bardzo
powinniśmy rozwijać nasze talenty które są darem. Choć tak naprawdę chodzi o coś o wiele głębszego. „W
przypowieści chodzi o nowego człowieka, o Słowo Boże, o wiarę, o nadzieję, o
miłość, modlitwę, o tę miłość która charakteryzuje naszą relację do Chrystusa”.
Nie wolno stanąć w miejscu i przyglądać się powierzonym talentom. Chodzi o cały
szereg działań jakich dokonujemy, aby były zgodne z Ewangelią, a nie tylko z
pazerny budowaniem własnych interesów. Chodzi o to, abyśmy nie wyszli na leniwe
sługi, kiedy Pan przyjdzie powtórnie, nasze talenty muszą być w obiegu, tworzyć
życie, ferment, powinny zmieniać świat. „Marnujemy życie wtedy, gdy się nie
angażujemy. Wiara staje się „nieużyteczna”, gdy nie prowadzi do niczego
niezwykłego, do niczego zadziwiającego. Miłość umiera wówczas gdy nie rodzi
żadnych niespodzianek. Bóg dał nam odważne serca, dłonie do rozdawania, abyśmy
Jego dary zanieśli innym. Jak śpiewał Sojka „Na miły Bóg, życie nie po to tylko
jest, by brać. Życie nie po, by bezczynnie trwać. I aby żyć siebie samego trzeba
dać”.