Łk 21,29-33
Jezus
opowiedział swoim uczniom przypowieść: „Patrzcie na drzewo figowe i na inne
drzewa. Gdy widzicie, że wypuszczają pączki, sami poznajecie, że już blisko
jest lato. Tak i wy, gdy ujrzycie, że to się dzieje, wiedzcie, iż blisko jest
królestwo Boże. Zaprawdę powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się
wszystko stanie. Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą”.
Chrystus w
przypowieściach nieustannie uchyla zasłonę przyszłości, trochę w sposób zawoalowany,
odsłania wydarzenia które stanowią kulminację obecności Boga pośród swojego
ludu. Jesteśmy zaproszeni do przenikliwego i drobiazgowego obserwowania a
zarazem interpretowania znaków czasu… język przyrody która rozkwita (
sielankowy obraz wiosny) staje się aurą do uchwycenia sposobnej chwili
nadejścia Zbawiciela. „Nadzieja ukazuje nowe stworzenie nie jako zagładę i
zniszczenie starego, lecz jego zbawczą i ostateczną transformację,
przeobrażenie w rzeczywistość nową”. Mamy ufać słowom Chrystusa i Jego zbawczemu
misterium. Mamy być bacznymi obserwatorami dokonujących się procesów, aby nie przeoczyć
tego co spektakularne i przeniknięte nadzieją. Rosyjski pisarz Wasilij Rozanow
wyraża tęsknotę za niebem przez pryzmat doświadczenia piękna. Pisał w Apokalipsie naszego czasu: „Teraz radujemy
się jeszcze nie całkowicie, „my- na uczcie, ale jeszcze niepełnej”. Dopiero
kiedy wszystko się skończy- wejdziemy w pełnię miłości, na doskonałą ucztę, z
potrawami i napojami. Ale nasze wino nie wyczerpie się, a napoje nasze- słodsze
od wszystkich tutejszych, dlatego że będzie czysta miłość, materialna przecież,
rzeczywista, lecz już jakby z samych promieni słońca, ze światła i wonności i
esencji pozagrobowych kwiatów. Dlatego, że jeśli już gdzie kwiaty, to –za grobem”.
Niebiańskie róże ! Niebiańskie róże !” Ten poetycki i pełen duchowej ekspresji
język oddaje coś z tęsknoty za idealnym światem, który przyjdzie po
wypuszczeniu pąków, po zmianach atmosferycznych i miłosiernemu spojrzeniu
Zbawiciela. Noszę w sobie ogromne pragnienie piękna tego świata który staje się
treścią moich marzeń i modlitwy. Marzę o nadejściu Królestwa który wyrwie
człowieka z tej ziemskiej pełnej znoju egzystencji. Gdzie wszystkie ludzkie
wyobrażenia i sądy będą tylko cieniami tego co odsłoni dla nas Bóg. Ta wizja we
mnie dojrzewa jak wino zakorkowane w butlach i czekające na celebrację święta.
Swoją pełnię osiągnie niebo wówczas, gdy Bóg jak pisał św. Paweł, będzie „wszystkim
we wszystkich” (1Kor 15,28), a więc gdy wszyscy dorosną do tego spotkania i gdy
zamkną się w jednej sekundzie dzieje tego świata.