Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: "Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego (...). Bo byłem głodny, a daliście mi jeść; (...) byłem przybyszem, a przyjęliście mnie..." Mt 25, 31-46
Przeżywamy dzisiaj Uroczystość Chrystusa Króla, czas szczególny zamykający kolejny z płynących nurtów życia liturgicznego. Ewangelia ponosi naszą wyobraźnię ku wydarzeniom które są przed nami, tajemnica Sądu Ostatecznego i losu każdego człowieka. Każdy uważnie czytający dzisiejsze słowo zauważy, iż Sędzią jest Chrystus- Interpretator dziejów historii, Król czasu zmierzającego od punktu A do Q. Wszystko w rytmie upływu chwil które odmierzają nasze zegarki zmierza od Boga i w Nim znajduje spełnienie. Jezus będzie dokonywał sądu nad światem, ale tak naprawdę to pierwszy sąd dokonała już grzeszna ludzkość nad Nim. Sędzia jest Tym, którego uwięziono, skazano, opluto, wyszydzono i wystawiono na pośmiewisko- ten sąd był parodią i grzechem nad Jedynym Sprawiedliwym. Ale On zniósł wszystko dobrowolnie jako posłuszny woli Ojca, przyjmując to jako bycie wydanym światu. Wszystko to było przewidziane już w decyzji Ojca, jeszcze przed założeniem świata, jako spontaniczny czyn Boga, który z miłości oddaje umiłowanego Syna za życie świata (J 3,16). Sędzia jest od założenia świata zabitym Barankiem (Ap 13,8). Sędzia ukazał swoją wielkość w bezsilności wobec manifestacji zła, poddał się cierpieniu, aby z krzyża wypowiedzieć miłość. W perspektywie wiary krzyż jest już jednak początkiem uwielbienia. Jest haniebnym miejscem kaźni, ale też tronem. "Bóg króluje z drzewa życia"- krzyż jest sądem nad światem. Teraz następuję odwrócenie ról, Jezus przychodzi w triumfie chwały- jako Zwycięzca, przed nim staną narody i będzie oddzielał jednych ludzi od drugich. "Decydujące oddzielenie nie dokona się na podstawie tytułów, zasług, przywilejów, znajomości", czy fałszywie rozumianej ortodoksji. Niektórzy są tak pewni siebie w kolejce na sąd jakby już z góry wiedzieli że będą mieli jakieś gratyfikacje z racji swojego "nieskalanego" życia. Chrystus chce nam uświadomić, że wielkie, decydujące "oddzielenie" dokona się na podstawie miłości i miłosierdzia. Znam takich ludzi którzy gdyby mogli to w imię świętości i swojej świetlanej reputacji innych osadziliby jak skazańców w otchłaniach piekła. Dzięki Bogu że to Pan będzie oceniał nasze życie. Każdego rozpozna i wezwie po imieniu. Nie bójmy się Bóg nie potrzebuje nośników na których będzie zapisywał każdy szczegół naszego życia. On wie wszystko...i rozpozna nas jako swoich przyjaciół po postawie miłości.