piątek, 3 czerwca 2016

Rz 5, 5b-11
Bracia: Miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany. Chrystus bowiem umarł za nas, jako za grzeszników, w oznaczonym czasie, gdy jeszcze byliśmy bezsilni. A nawet za człowieka sprawiedliwego podejmuje się ktoś umrzeć tylko z największą trudnością. Chociaż może jeszcze za człowieka życzliwego odważyłby się ktoś ponieść śmierć. Bóg zaś okazuje nam swoją miłość właśnie przez to, że Chrystus umarł za nas, gdy byliśmy jeszcze grzesznikami. Tym bardziej więc będziemy przez Niego zachowani od karzącego gniewu, gdy teraz przez krew Jego zostaliśmy usprawiedliwieni.

Czy Bóg również posiada serce ? Takim pytaniem można wszcząć teologiczną bójkę na słowa lub bezboleśnie przejść do antropomorfizacji obrazu Boga. „Jezu cichy i pokornego serca, uczyń serca nasze według serca Twego”- modliły się całe pokolenia chrześcijan spoglądając w obraz Chrystusa, który odsłania swoje gorejące serce. Na ten widok krew w żyłach mocniej pulsuje-somatyczny realizm. Można tym ludziom zarzucić sentymentalność i ckliwą dewocję, ale nie można im odebrać głębokiego przeświadczenia o tym, że Bóg posiada serce i kocha bezgranicznie. „Wszystko, co wielkie- pisał Norwid, jest wielkie przez serce”. Wielkość niezgłębionego miłosierdzia Boga, wypływa z serca bijącego i podtrzymującego świat w istnieniu. Chrystus ukochał każdego człowieka sercem- można to dostrzec w dramacie Krzyża, kiedy w agonii i opuszczeniu przez wszystkich odsłonił swoje serce i pozwolił je ugodzić grzechem człowieka. Na Kalwarii Bogu-człowiekowi pękło serce z miłości do człowieka- „Wykonało się”- jako wyraz najgłębszej ekspiacji, daru i zrodzenia w łasce. Wydarzenie nowego stworzenia. „Nasz Pan dał nam miłość jako wyraz naszej ludzkiej twarzy” (Grzegorz z Nyssy). Dzisiejsza uroczystość odsłania bardzo ważną prawdę- Bóg kocha mnie maksymalnie i uzdalnia moje serce do dawania miłości. Przez tajemnicę Odkupienia uczłowieczył nas jeszcze bardziej, abyśmy przemieniali świat siłą miłości; tak jak serce pompuje krew w cały organizmie, tak chrześcijanin ma aplikować miłość… Na pewnym etapie serce Boga i nasze serce zacznie bić rytmicznie i miarowo, przekształcając naszą wewnętrzną egzystencję i uobecniając w nas Życie Boże. Merton opisywał te niezbadane głębiny człowieczego serca: „serce nie jest dotknięte przez grzech, czy przez iluzoryczne wyobrażenie. Jest to punkt czystej prawdy, punkt czy iskra, która przynależy całkowicie do Boga”. Na tym poziomie jest ono szczególnym miejscem Bożej immanencji, miejsce zamieszkiwania Boga. Miał rację nasz Wieszcz, kiedy powtarzał ubranym w poezję językiem: „Miej serce i patrzaj w serce”- to tyle, co badaj centrum swego bytu, bo tam spotkasz świat w którym prymat widzie Bóg. W jednym się zgadzam z Sartrem, a mianowicie z jego trafnym stwierdzeniem, „iż człowiek jest ostatecznie tęsknotą za boskością”. Bóg zamieszkuje serce człowiecze i tam pozwala siebie odkryć. Święty Serafin nazywał serce „ołtarzem Boga”, przestrzenia Jego obecności, zamieszkania, ale również powtórnego przyjścia- Paruzji. Wyrażają to słowa duchowej autorefleksji św. Augustyna: „Stworzyłeś nas bowiem jako skierowanych ku Tobie. I nie spokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie”. Bóg kocha sercem, a serce człowieka niczym wariat wyrywa się, aby zanurzyć się w oceanie niewyobrażalnej miłości. „W sercu Twoim racz nas obmyć, do serca Twojego racz nas przytulić, w Twym sercu na wieki racz nas zachować. O Jezu dobry, Zbawicielu słodki, Pośredniku Boski, Jedyna ucieczko nasza !”