Jezus
powiedział do swoich uczniów: «Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie
rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy
się, nie poszarpały was samych.
Odczuwam jakiś zgrzyt
czytając tak szorstkie słowa Mistrza z Nazaretu. Piękne i szlachetne perły-
rzecz jasna upragnione przez każdego człowieka i taplające się w błocie świnie;
dziwne zestawienie. Co za dysonans ! W Nowym Testamencie perła kojarzy się z
tym wszystkim, co zostało oderwane od ziemi, co jest ponadziemskie. Perła to
symbol piękna i trudnego do oszacowania bogactwa. Jeżeli Chrystus apeluje, aby
nie dawać psom tego co święte, czy brukać bezcennych pereł, „nawiązuje do
jeszcze wcześniejszej symboliki, wedle której perła była uważana za odblask Bożego
światła. W przypowieściach Jezusa perła jest obrazem królestwa niebieskiego;
kiedy kupiec szukający drogich pereł, „znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł,
sprzedał wszystko, co miał i kupił ją”. Chodzi tu o myśl, że dla nabycia
królestwa Bożego, którego wartość jest nieprzemijająca, człowiek nie powinien
się cofać przed największą ofiarą” (M. Lurker). Perły to również ewangeliczne
słowa, rozrzucone dla tych którzy na nie zasłużyli i gotowi są z nich uczynić
„piękny naszyjnik”. W chrześcijaństwie- to rodzi smutek pojawiło się zjawisko
świętego marnotrawstwa, dostrzegamy to w pseudoewangelizacji wielu kościołów i
wspólnot; rzucania pereł gdzie popadnie- byle by przyciągnąć kogokolwiek, wyjść
naprzeciw oczekiwaniom wyrachowanych i nie mających nic wspólnego z
Chrystusowym przesłaniem ludzi. Redukuje się ciężar i wartość Ewangelii za cenę
poprawności, socjologicznych statystyk, bylejakości i relatywizmu moralnego.
Perły zatopione w błocie, bardzo szybko stają się niewidoczne, zostają zdeptane
miernotą i kompromitującą chrześcijaństwo chęcią pozyskania kogokolwiek i za
wszelką cenę. Również sami wierzący (praktykujący- zanurzeni w nurcie Kościoła)
mogą się przyzwyczaić do posiadanych pereł, nie potrafiąc już dostrzegać ich wielkiej
wartości. Jak pisał Pronzato: „nasze oczy odwracają się od patyny, która
osiadała na perle. Instynktownie zaczynamy szukać czegoś, co błyszczy”. Ale to
poszukiwanie dokonuje się gdzie indziej i może okazać się tylko iluzją
szczęścia. Perła to również sam Chrystus, odnaleziony, spotkany, pokochany,
przyjęty… Największy Skarb i Szczęście. Jednemu z największych teologów XX
wieku Barthowi, postawiono pytanie, kim jest dla ciebie Jezus Chrystus,
odpowiedział niezwykle przekonująco: „Jezus Chrystus jest dla mnie ściśle tym,
czym był, czym jest i czym będzie dla Kościoła, który powołał i któremu
udzielił pełnomocnictwa”. Tak mógł tylko odpowiedzieć chrześcijanin, który
każdego dnia spoglądał na swoją „perłę” i widział w niej cel i streszczenie
własnego życia.