Jezus
wsiadł do łodzi, przeprawił się z powrotem i przyszedł do swego miasta. A oto
przynieśli Mu paralityka, leżącego na łożu. Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do
paralityka: «Ufaj, synu! Odpuszczone są ci twoje grzechy». Na to pomyśleli
sobie niektórzy z uczonych w Piśmie: On bluźni. A Jezus, znając ich myśli,
rzekł: «Dlaczego złe myśli nurtują w waszych sercach? Cóż bowiem łatwiej jest
powiedzieć: „Odpuszczone są ci twoje grzechy”, czy też powiedzieć: „Wstań i
chodź!” Otóż żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę
odpuszczania grzechów» – rzekł do paralityka: «Wstań, weź swoje łoże i idź do
swego domu!» On wstał i poszedł do domu. A tłumy ogarnął lęk na ten widok, i
wielbiły Boga, który takiej mocy udzielił ludziom.
Uzdrowienie paralityka- było nie tylko momentem
wielkiej łaskawości Boga, wobec człowieka, który doznawał fizycznej niemocy,
ale nade wszystko kolejną lawiną nienawiści wobec Chrystusa. Tam gdzie rozlewa
się wskrzeszająca łaska, tam powstaje opór zła i demoniczne szyderstwo, naśmiewające
się z wielkiej mocy Boga. Faryzeusze po raz kolejny zostali zaskoczeni, nie
dosyć że Mistrz z Nazaretu uzurpuje sobie władzę samego Boga, odpuszczając grzechy,
to jeszcze na oczach tłumu przywraca paralitykowi zdrowie. Cud potwierdził
boskość Chrystusa. Jak tu polemizować ? Kładąc ręce na ludzi, wypowiadając
słowa uzdrowienia, Pan mnożył oznaki swej łaskawej dobroci, a także świadectwo swej
potęgi. „Wszystko, co było widzialne w Chrystusie przeszło do sakramentów Kościoła”-
powie św. Leon Wielki. Tym samym wskazuje, że dar przebaczenia jak wielki
pocałunek miłosiernego Boga względem człowieka, zostaje pozostawiony w sercu
Kościoła- jako dystrybucja miłosierdzia, w wiecznie wypowiadanej miłości Stwórcy
do stworzenia, Zbawiciela do swojej Oblubienicy Kościoła. Mamy tu do czynienia
z odwiecznie dokonującą się synergią miłości; wielokrotne podnoszenie
grzesznika- powstawanie z nędzy grzechu ku wolności dziecka Bożego. „Poranienie
grzesznika i zranienie jego braci dźwigał Jezus w swojej śmierci i to z tej
ukrzyżowanej miłości wytrysnął Duch komunii. On sam bowiem jest „odpuszczeniem
naszych grzechów”. Tam, gdzie zabrakło relacji, czy też uległa zniszczeniu,
zostaje wylany Duch, „czułość Ojca”, stając się na powrót żywą więzią miłości,
łączącą osoby…” (J. Corbon). Ewangelia odsłania nam obraz kochającego
Zbawiciela, który w swoim Kościele- duchowej lecznicy: opatruje rany, podnosi z
nędzy, przywraca do życia, a nade wszystko odpuszcza grzechy. Sakrament
Pojednania- nieogarniony ocean miłosierdzia ! „Często czujemy się zaskoczeni,
bowiem podczas spowiedzi mówimy o sprawach, których nazwanie po imieniu
wydawało się nam ponad nasze siły- pisał Kallisto Ware. Niekiedy to właśnie
podczas spowiedzi, gdy mówimy o sobie, wyjaśnia się całe nasze położenie. Tak
naprawdę nie wiedzieliśmy, co mamy do powiedzenia aż do chwili, kiedy w końcu o
tym powiedzieliśmy”. To potwierdza głębokie przeświadczenie, że to Duch Święty
otwiera nasze serce na przebaczenie, którego zostaje przypieczętowane
rozgrzeszeniem kapłana. Jesteśmy duchowymi paralitykami, którzy w swojej
bezsilności winni wypowiadać z głębi zranionego przez grzech serca, modlitwę
błagania: „Chryste, daj mi łzy, które obmyją brud mego serca”.