Jezus
powiedział do swoich uczniów: «Modląc się, nie bądźcie gadatliwi jak poganie.
Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie
podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, zanim jeszcze Go
poprosicie. Wy zatem tak się módlcie: Ojcze nasz, który jesteś w niebie, niech
się święci Twoje imię! Niech przyjdzie Twoje królestwo; niech Twoja wola się
spełnia na ziemi, tak jak w niebie. Naszego chleba powszedniego daj nam
dzisiaj; i przebacz nam nasze winy, tak jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw
nam zawinili; i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zachowaj od złego. Jeśli
bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz
niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, Ojciec wasz nie przebaczy wam
także waszych przewinień».
Modlitwa Pańska jest
najpiękniejszym streszczeniem głębokiego dialogu, który dokonuje się pomiędzy
człowiekiem a Bogiem. Jeżeli wiara jest odkrywaniem promieniującego ojcostwa Boga,
to modlitwa jest nie tylko potwierdzeniem tego faktu, ale umiejscowieniem osoby
człowieka w ojcostwie i macierzyństwie Boga jako Wspólnoty Osób. Każde
chrześcijańskie dziecko kiedy tylko zacznie artykułować dźwięki, a później z
uśmiechem na twarzy powtarzać słowa; zostaje nauczone o Bogu, który jest kochającym
i troskliwym Tatusiem. Przypominam sobie moje dzieciństwo, kiedy mój tato ze
mną klękał i modlił się słowami: Ojcze Nasz. Jakże to było zdumiewające doświadczenie-
ziemskiego ojcostwa naznaczonego ciepłem, miłością, poczuciem bezpieczeństwa, a
zarazem orientacją serca ku Ojcu (którego jako Miłość odsłonił dla nas
Chrystus). „Musimy zrozumieć, że modlitwa jest nam dana w głębi serca, dana
wcześniej, przed zastosowaniem jakiejkolwiek metody, przed podjęciem
jakiegokolwiek wysiłku z naszej strony. Modlitwa to nie moje dzieło, lecz
dzieło Innego, który zawsze był obecny we mnie, a szczególnie od mojego chrztu”
pisał J. C. Noyer. Wyrażają tę prawdę słowa św. Pawła zawarte w Listach do
Galatów i Rzymian. Apostoł wyjaśnia, że „modli się w nas Duch Święty, w którym
możemy wołać: „Abba Ojcze” i że sami nie potrafimy się modlić, lecz że „Duch
Święty przychodzi z pomocą naszej słabości”. Modlitwa dokonuje się zatem
pierwej w sercu człowieka. To jak dziecko które kochając rodziców, za nim im to
oznajmi- najpierw przeżywa to uczucie w swoim wnętrzu. Noszę w sobie takie
wspomnienie z mojej młodości. Pamiętam jak będąc na studiach teologicznych w
seminarium (nie potrafiłem tego powiedzieć bezpośrednio) napisałem w liście do
mojego ojca, że go bardzo kocham. Ostatni raz takie wyznanie miało miejsce
kiedy byłem jeszcze dzieckiem; a wtedy uczyniłem to jako dorosły mężczyzna. Po
jakimś czasie dowiedziałem się, że ojciec kiedy otworzył list i przeczytał te
słowa rozpłakał się. Nigdy nie widziałem jego zapłakanej twarzy- tak bardzo się
wzruszył, a był człowiekiem raczej mało wylewnym (wszystko tłumił w sobie). Kiedy zadzwoniłem do domu, przez słuchawkę telefonu, po chwili ciszy
usłyszałem wypowiedziane drżącym głosem słowa: „Synu jestem z ciebie dumny i
bardzo cię kocham”. Za każdym razem kiedy wspominam to wydarzenie szkliwią
mi się oczy, nie mogę zapanować nad emocjami. Myślę, że można odmawiając Modlitwę Pańską przeżywać coś zgoła
podobnego; pod warunkiem, że uświadomimy sobie prawdę o Miłującym Ojcu i
ludziach którym towarzyszą podobne odczucia związane z poczuciem tego, że są kochani. Modlitwa Ojcze Nasz, jest
najbardziej „ekumenicznym” i eklezjotwórczym dialogiem miedzy ludźmi i Bogiem.
To modlitwa szczególna, nawet odmawiana przez jednego człowieka, zawsze ma
wymiar kolektywny- wspólnotowy, zagarniający wszystkich. „Jezus Chrystus nie
wypowiedział modlitwy Ojcze nasz w
takiej formie, jaką dzisiaj znamy i odmawiamy. Lecz nawet jeżeli nie wypowiedział
On Ojcze nasz w sposób dosłowny, jego
życie i wszystko, co czynił i mówił, mieniło się tą modlitwą. Jezus był niczym
łąka pełna kwiatów, na którą opada w pełnym splendorze boskiego światła rosa
Ducha Świętego, czyniąc wszystko pięknym. Jego uczniowie pod natchnieniem Ducha
Mądrości poskładali słowa, gesty i wzdychania Mistrza, tworząc z nich znaną
formułę modlitwy Ojcze nasz. Stąd też
pozostaje ona, choć ograniczona do siedmiu próśb, przestrzenią otwartą. Jest
ona jak brama, która wiedzie do ogrodu bezkresów… Siedem jest syntezą nieba i
ziemi, doskonałością, pełną i harmonijną sumą wielkości, w której stworzenie i Bóg
wzajemnie się przenikają…” (M. Bielawski). Każdy z nas (jak również cały
Kościół) wypowiadając Chrystusowe słowa, znajduje się przed obliczem Ojca w
nieustannie dokonującym się podziwie i dziękczynieniu, które wyraża
wczesnochrześcijańska formuła wiary: „Niechaj przyjdzie Twa łaska i niech
przeminie ten świat !”