Czasami w życiu ważne
są drobne chwile zachwytu. Przypominają mi się słowa starożytnego Ojca Kościoła
„Chodzimy po świecie, jak gdybyśmy zwiedzali warsztat, w którym boski rzeźbiarz
wystawia swe cudowne dzieła. Pan, twórca tych cudów i artysta, wzywa do ich kontemplowania”.
A propos warsztatu i aktu twórczego. Natrafiłem przeglądając internet na stronę
francuskiego klasztoru Betlejemitów od św. Brunona. To świeże odkrycie… Zawsze
byłem jakoś sceptycznie nastawiony do obecności rzeźb pełnoplastycznych w chrześcijaństwie.
Urzekły mnie jednak rzeźby wykonane przez rozmodlonych mnichów; jak
powiedziałem ważne są drobne zachwyty. Czy można mówić o mistyce rzeźby,
zręcznej pracy artysty odkuwającego z kawałka drewna sprawnym ruchem dłoni
poszczególne fragmenty; artysta już posiada wizję całości, jakby już kontemplował
w duszy owoc precyzyjnie wykonanej pracy. „Rzeźbiarz robi pomiary na drzewie. Kreśli
rylcem kształt, obrabia je dłutami i stawia znaki cyrklem; wydobywa z niego
kształty ludzkie na podobieństwo pięknej postaci człowieka, aby postawić go w
domu” (Iz 44, 13). Efekt końcowy to wydobyta z materii świata, odsłona ludzkiej
miłości do Boga- przyjaźni i wzajemnego obdarowania- intymność nasycona
spokojem, którą można zmierzyć tylko wielkością serca. Bez słów można wyczytać
głębię spotkania- wiara to zaufanie- głowa oparta na piersi Chrystusa.