Tomasz,
jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus.
Inni więc uczniowie mówili do niego: „Widzieliśmy Pana”. Ale on rzekł do nich:
„Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce
gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę”. A po ośmiu dniach,
kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł
mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: „Pokój wam!” Następnie rzekł
do Tomasza: „Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż
ją do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym”. Tomasz Mu
odpowiedział: „Pan mój i Bóg mój!” Powiedział mu Jezus: „Uwierzyłeś dlatego,
ponieważ Mnie ujrzałeś. Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”.
Po wielu latach
powróciłem do lektury kapitalnej książki, która wywarła przeogromny wpływ na
moje życie duchowe; „Najlepsze pomysły Pana Boga”, o. Fio Mascarenhasa. Czytam
ją z nową świeżością i z kolekcją mnóstwa doświadczeń których wcześniej nie
posiadałem. Kilka razy przeczytałem sobie jedno zdanie, treść trafnie
koresponduje z przesłaniem które pragnie nam przekazać postać św. Tomasza
Apostoła. „Wielu chrześcijan woli jednak pozostawać w niepokonanej ignorancji,
kiedy uparcie nie pozwalają, by Ewangelia prawdziwie ich nawróciła”. Dlaczego
łączę to zdanie z osobą Tomasza Apostoła ? Dzisiaj tego najbardziej rozpoznawalnego
apostoła wspomina kalendarz liturgiczny. Tomasz, zwany także Didymos- bliźniak,
należał do ścisłego grona uczniów Chrystusa. Według tradycji zbudowanej na
przekazie Ojców Kościoła; Apostoł miał głosić Ewangelię najpierw Partom (obecny
Iran), a później miał udać się do Indii, gdzie rzekomo miał ponieść śmierć męczeńską
w miejscowości Calamina. Jako miejsce pochówku męczennika podawano przedmieście
dzisiejszego Madrasu- Mailapur. Później doczesne szczątki ucznia Chrystusa
wędrowały po różnych miejscach; od Edessy po Ortonę w Italii. To postać
wyjątkowa i stanowiąca najpopularniejszy przyczynek do refleksji
kaznodziejskich. Często przypisujemy mu niedowiarstwo, sceptycyzm; ale tak
naprawdę, on sam nigdy nie był ignorantem. To człowiek odważnej wiary, do tego
stopnia, iż nie potrafił poskromić swojej ciekawości zobaczenia, dotknięcia… To
uczeń dociekliwy, podążający za prawdą, siłujący się ze sobą, aby zgłębić
tajemnicę osoby Żywego Pana. Jest trochę jak Jakub który mocował się z Bogiem,
aby Ten pobłogosławił mu. Kiedyś się zastanawiałem dlaczego Pan Jezus po
zmartwychwstaniu zachował rany; po co te znamiona cierpienia..., po co, takie
wyraziste ślady, skoro zatriumfowało życie, rozpacz i nienawiść zostały
pokonane. Później po długim czasie doszedłem do wniosku, iż te rany na rękach,
nogach i boku były potrzebne abyśmy nigdy nie mieli wątpliwości w miłość Boga
do nas, prawda o tym że Chrystus przyjął całe cierpienie w swojej cielesności.
Jezus mnie kocha ! Dla nas Jego rany są chwalebne, "w Jego ranach jest
nasze zdrowie". Przez stygmaty przychodzi życie, łaska i błogosławieństwo.
Tak samo dobrze iż w krajobrazie uczniów pojawia się Tomasz, który chce się
przekonać, zobaczyć, dotknąć. W nim odkrywam czasami swój sceptycyzm,
ciekawość, swoistą pewność która będzie chciała mnie zabezpieczyć przez
pomyłką. Przychodzę do Jezusa, aby włożyć palec w miejsce gwoździ, aby zobaczyć
otwarty bok, aby choć kropla Jego Boskiej Krwi spadł w sam środek mojego
wnętrza. Chce dorównać Tomaszowi w wierze ! Nie uważam
apostoła Tomasza za niedowiarka, to absurdalne i nie na miejscu tak o nim
myśleć. Przecież kiedy Jezus przychodzi do Tomasza, ten rezygnuje
nagle z wszelkich roszczeń i daje prawdziwą, wielką odpowiedź: „Pan mój i Bóg
mój !” To odpowiedź człowieka przemienionego przez obecność Pana. Myślę o Nim,
jako o człowieku wyróżnionym, na swój sposób odważnym, uprzywilejowanym. Tomasz
włożył palec w rany Jezusa, dotknął cielesności (mięsistości ran w których
pulsowało życie), pamiątki miłości.