Mojżesz
wziął namiot i rozbił go za obozem, i nazwał go Namiotem Spotkania. A
ktokolwiek chciał się zwrócić do Pana, szedł do Namiotu Spotkania, który był
poza obozem. Ile zaś razy Mojżesz szedł do namiotu, cały lud stawał przy wejściu
do swych namiotów i patrzył na Mojżesza, aż wszedł do namiotu. Ile zaś razy
Mojżesz wszedł do namiotu, zstępował słup obłoku i stawał u wejścia do namiotu,
i wtedy Pan rozmawiał z Mojżeszem. Cały lud widział, że słup obłoku stawał u
wejścia do namiotu. Cały lud stawał i każdy oddawał pokłon u wejścia do swego
namiotu. A Pan rozmawiał z Mojżeszem twarzą w twarz, jak się rozmawia z
przyjacielem.
Mojżesz wszedł do
namiotu, a twarz jego zajaśniała światłem. Będę dzisiaj pisał o „miejscu
spotkania” i uchwyceniu światłości. To pierwsze wydaje się bardziej
odpowiadające naszemu wyobrażeniu, to drugie przekracza wszystko. Namioty służą
najczęściej za schronienie tym, którzy są wędrowcami- nomadami, przenoszącymi
się z miejsca na miejsce. Chroniąc ludzi przed kaprysami przyrody, namiot stał
się dla wielu ludów symbolem niebios rozpiętych nad ziemią. Już Hiob mówi o
tym, że Bóg „rozciągnął niebiosa”. Jeden z psalmów powie: „rozpostarłeś niebo
jak namiot” (Ps 104,2). Bóg zasiada na wysokim tronie ponad okręgiem ziemi, to
On rozciągnął niebiosa jak tkaninę i „rozpiął je jak namiot mieszkalny” (Iz
40,22). W czasie wędrówki przez pustynię Izraelici mieszkali w namiotach,
ustawionych w określonym porządku w bliskości Arki Przymierza. Szczególnym
miejscem był Namiot Spotkania- sanktuarium, centrum duchowe wokół którego
ogniskowało się życie Izraela. „Bóg biorąc w posiadanie swoje ziemskie
mieszkanie, cały Namiot Spotkania wypełnił blaskiem swojej światłości. Dzięki
swym właściwością osłaniającym, namiot stał się nie tylko miejscem przebywania
Boga- Szekiny, ale również symbolem
miłosierdzia i nieustannej pomocy Bożej. „Albowiem On przechowa mnie w swym
namiocie w dniu nieszczęścia, ukryje mnie w głębi swojego przybytku, wydźwignie
mnie na skałę” (Ps 27,5). Święty Paweł mówi o człowieku, który w swej tęsknocie
za Bogiem chciałby swój ziemski namiot
zamienić na „nie ludzkimi rękami uczyniony dom w niebie…”(2Kor 5,1). Mojżesz
wchodził do namiotu i rozmawiał z Bogiem, a jego ciało było przeniknięte
światłem. Wejść w dialog. Przypominają mi się w tym miejscu słowa filozofa
Hansa Gadamera: „Jesteśmy niekończącą się rozmową, bo nie jesteśmy wstanie
odnaleźć słów, które odpowiadałyby na pytanie kim jesteśmy i jak powinniśmy
siebie rozumieć”. Misterium wejścia w niestworzone światło; ogołocenie ze słów-
dialog utkany z ciszy- zatrzymanie bytu w zdumieniu; ogląd rzeczywistości,
która wymyka się ludzkiej percepcji, przekracza władzę zmysłów- misterium fascinosum i tremendum. Oczy zostają nasycone
światłem, a ciało staje się miejscem „nawiedzenia”- Teofania. Człowiek stający naprzeciw Niepoznawalnego, zaczyna
siebie rozumieć jako istnienie w Istniejącym. Dobrze to opisał św. Grzegorz z
Nyssy: „Oto Bóg jest celem i przedmiotem oglądania tych, co mają serca
oczyszczone”. To doświadczenie światłości stanie się udziałem świętych ludzi;
takim przykładem może być postać św. Serafina z Sarowa- człowieka
przenikniętego ogniem. Ilustrują to słowa Motowiłowa, jako świadectwo
niezwykłego spotkania ze świętym starcem: „Po tych słowach spojrzałem na twarz
ojca Serafina i przeraziłem się jeszcze bardziej. Proszę sobie wyobrazić jakby
pośród słońca twarz człowieka rozmawiającego z wami, w błyszczącej jasności
południowych promieni słonecznych. Widać ruchy jego ust, zmieniający się wyraz
oczu, słychać głos, wyraźnie odczuwa się, że ktoś was trzyma za ramiona, ale
nie tylko tych rąk nie widzicie, nie widzicie też ani samych siebie, ani jego
postaci, a tylko oślepiającą światłość…” Światło które odbiera oczom obraz
świata, oślepiające i przeobrażające od środka. Mistyczna teologia Kościoła
Wschodniego- nazwie to doświadczenie, niestworzonymi energiami Boga.
Przemieniony Chrystus na górze Tabor, był spowity tym samym światłem. „Twe oczy
jaśnieją jak błyskawica, a twe oblicze stało się jaśniejsze od słońca”. Mamy tu
nic innego, jak reminiscencję opisu zawartego w Ewangelii: „Tam przemienił się
wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak
światło” (Mt 17,1-2). Chrystus pozwala swoim uczniom stać się uczestnikami
niewypowiedzianej światłości, pozwala ludziom głęboko wierzącym doświadczyć
światła, tak jak to, się stało ze św. Serafinem. Każdy z nas w jakiś sposób
jest zaproszony do kontemplacji tej światłości; wyrażają to słowa św. Pawła:
„My wszyscy odsłoniętą twarzą wpatrujemy się w jasność Pańską jakby w
zwierciadle; za sprawą Ducha Pańskiego, coraz bardziej jaśniejąc, upodobniamy
się do Jego obrazu” (2Kor 3,18).