Jezus
powiedział do swoich apostołów: „Oto Ja was posyłam jak owce między wilki.
Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie. Miejcie się na
baczności przed ludźmi. Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was
biczować. Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu, na
świadectwo im i poganom. Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co
macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić. Gdyż
nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was. Brat
wyda brata na śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć
ich przyprawią. Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz
kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. Gdy was prześladować będą w tym
mieście, uciekajcie do innego. Zaprawdę powiadam wam: Nie zdążycie obejść miast
Izraela, nim przyjdzie Syn Człowieczy”.
Chrześcijanie w
dzisiejszym świecie, stali się owcami rzuconymi na żer drapieżnych wilków; wystawiani
na pośmiewisko, wygwizdywani na arenach szyderczego i obłędnego świata.
Prześladowania o których mówi Chrystus, dokonują się i dokonywały się w całej
rozciągłości historii Kościoła. Krew męczenników za wiarę nieustannie nawadnia
suchą glebę świata, przekonując tym samym o tym, iż ostatnie miejsce zawsze
należy do miłości. To płodna miłość do Chrystusa przynosi odwagę, wzmacnia
witalne siły Kościoła. Pięknie napisał Papież Franciszek: „Dziś Kościół jest
Kościołem męczenników”. A wśród nich są nasi bracia zabici przez podcięcie
gardła na plaży w Libii; ten chłopiec spalony żywcem przez kolegów, ponieważ
był chrześcijaninem, ci emigranci, którzy na pełnym morzu zostali wrzuceni do
wody, dlatego że byli chrześcijanami; ci Etiopczycy, zamordowani, ponieważ byli
chrześcijanami”. To nie tylko dramatyczne wycinki obrazów, które w mniej lub
bardziej rzetelny sposób mogliśmy obserwować w różnego rodzaju mediach. Ludzie
ochrzczeni wydani w ręce krzywdzącej i miażdżącej niesprawiedliwości, stali się
znakiem rozpoznawczym Baranka Ukrzyżowanego za grzechy świata. Oprawcy którzy
zadali im straszne cierpienia, nie przewidzieli jednego- świadectwo przelanej
krwi stało się o wiele bardziej płodne i użyźniające grunt sumienia świata. Poeta
Anioł Ślązak napisał kiedyś takie słowa: „Morzem staje się każda kropla, która
dociera do morza, a dusza staje się Bogiem, kiedy dociera do Boga”. Każda
przelana z miłości i wierności kropla krwi, połączyła się z morzem, które
zamyka w sobie kochające serce Boga.