Jezus przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać
ich po dwóch. Dał im też władzę nad duchami nieczystymi. I przykazał im. żeby
nic z sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy
w trzosie. „Ale idźcie obuci w sandały i nie wdziewajcie dwóch sukien”. I mówił
do nich: „Gdy do jakiego domu wejdziecie, zostańcie tam, aż stamtąd wyjdziecie.
Jeśli w jakim miejscu was nie przyjmą i nie będą was słuchać, wychodząc stamtąd
strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich”. Oni więc wyszli i
wzywali do nawrócenia. Wyrzucali też wiele złych duchów oraz wielu chorych
namaszczali olejem i uzdrawiali.
Pan wychowuje do misji
swoich uczniów, posyła ich pod dwóch; wie bowiem, że łatwiej się głosić prawdę
w towarzystwie- wsparcie pomaga, oparcie się na autorytecie dwóch świadków wzmacnia
siłę przepowiadanego słowa. Apostołowie wyruszają w drogę…, pełni
spontaniczności, entuzjazmu, bez materialnego zaplecza w postaci środków
finansowych, czy wybudowanych ogromnych bazylik. Pięknie to oddaje jedna z
homilii św. Bedy Wielebnego: „Głosiciel boskiej nauki powinien mieć taką ufność
w Bogu, że choćby nie troszczył się o sprawy życia teraźniejszego, to jednak wiedział
z całą pewnością, że niczego mu nie braknie, aby umysł zaprzątnięty sprawami
ziemskimi nie zaniedbywał troski o rzeczy wieczne dla innych…” Ich amboną ma
być świat z którego zasiewać będą słowa prawdy w serca maluczkich i pozbawionych
sensu życia. Rolą apostoła jest przywracanie nadziei, wchodzenie w czyjeś życie
z darem pokoju. Najpierw to wnętrza ludzi wypełnione pokojem mają stać się
świątyniami; a następnie powstaną materialne przestrzenie w których będzie
unosiła się woń modlitwy, niczym kadzidło. Ewangelia nie potrzebuje pomocy…
Potrzebuje Ewangelii. „Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny” (2Kor
2,10). Wszędzie gdziekolwiek pójdą będą im dźwięczały w uszach słowa Mistrza z
Nazaretu: "Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię..." jakże ciągle
aktualne stają się słowa Chrystusa, to wezwanie do podjęcia przygody wiary, to
wejście na drogę, której przemierzanie wiąże się z trudem niesienia
Ewangelii tam gdzie już się przestało słuchać kogokolwiek i czegokolwiek.
Człowiek wiary to posłaniec, który jeśli będzie taka potrzeba chwili to w
imię prawdy, będzie brał węże do ręki, czy doświadczał na sobie cierpienia
świata z którego będzie się próbowało manifestować kłamstwo i śmierć. To misja
wojownika każdego chrześcijanina który przywdzieje zbroję cnót i
miłości, aby szturmować świat i wytyczać drogę do nieba wiodącą. „Misjonarz nie
reklamuje towaru, który jeśli okaże się dobry, może zostać sprzedany. Misjonarz
to ktoś, kogo czeka walka z przeciwnikami. Nie może być pewny, że zostanie
dobrze przyjęty, nawet jeśli jego towar jest dobry. Misja zawsze spotyka się ze
sprzeciwem”. To nieustanna gotowość na odrzucenie i niezrozumienie; tu nie
można liczyć na honoraria i poklask podnoszący dumę do góry. To ciężka praca
dla tych, którzy poważnie przejęli się wiarą. "Być wędrowcem którego
prowadzi miłość i wiara, wola i Duch Boży; niosąc ludziom radosną nowinę o Synu
Człowieczym. I dopóki trwa świat- szlak apostolski nie będzie miał
końca." To przynaglenie które musi również poderwać nas samych, z
zastałego wygodnictwa, przyzwyczajeń i naszych projektów na życie. Mamy być
apostołami, na miarę naszych możliwości i środków które posiadamy… Nikt za nas,
tego nie zrobi. Bracie i siostro, idź i głoś obecność Pana !