Piotr powiedział do
Jezusa: „Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy?” Jezus zaś rzekł do nich: „Zaprawdę, powiadam wam:
Przy odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na swym tronie chwały, wy, którzy
poszliście za Mną, zasiądziecie również na dwunastu tronach i będziecie sądzić
dwanaście pokoleń Izraela. I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub
siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne
odziedziczy”.
Chrystus nie puszcza słów na wiatr. Jeżeli coś
obiecuje, to na pewno dotrzymuje słowa. Nagroda za wierność i wspólną przygodę
dla Ewangelii, wydaje się obiecująco wspaniała. Posiadać swój tron w Królestwie
Niebieskim, to nie byle jaki prezent; uprzywilejowane miejsce dla najważniejszych
przyjaciół. Jednym słowem, warto się trudzić…, zdzierać gardło i tracić życie.
Jedni będą siedzieć na tronach, a jeszcze inni spróbują się zaklasyfikować w
maratonie dla „ślepych”, którego liczba uczestników jest ściśle określona przez
„zarząd firmy”– jak głoszą: maraton nie może przekroczyć liczby sto
czterdzieści cztery tysiące zbawionych- tak twierdzą bezmyślni naganiacze
Jehowy. Mam wątpliwości czy większość pilnujących wózeczki z kolorowymi
gazetkami, załapie się w wyścigu o niebo. Życzę im z serca, jak najlepiej… Zostawmy
to towarzystwo…, niech żyją złudzeniami fałszywej eschatologii. Moją uwagę
koncentruje dzisiejsza Ewangelia na liczbie dwanaście. Żydzi kochali się w
gematrii i numerologii; jak widać to zamiłowanie było również bliskie
Chrystusowi. Już Ojcowie Kościoła gimnastykowali mocno umysły, aby wykazać
dlaczego liczba dwanaście, była tak ważna. Dlaczego Pan wybrał dwunastu
apostołów ? To pytanie stawało u podstaw jakiejkolwiek refleksji. Już Tertulian
próbował rozwiązać zagadkę: „Symbole bowiem tej liczby znajdują się u Stwórcy:
dwanaście źródeł w Elim (Lb 33,9); dwanaście szlachetnych kamieni na szacie
arcykapłańskiej Aarona (Wj 28,9-12) i dwanaście kamieni wydobytych przez
Jozuego z Jordanu i złożonych w Arce Przymierza. Tyluż właśnie miało być
apostołów; tak jak źródła i rzeki mają oni nawadniać suchą, pozbawioną
znajomości Boga ziemię ludów; tak jak szlachetne kamienie mają oni ozdobić
świętą szatę Kościoła, którą przywdziewa Chrystus, Najwyższy Kapłan Ojca; i jak
kamienie, niewzruszone dzięki wierze, które z wód Jordanu wydobył prawdziwy
Jezus i przyjął do świętego skarbca swojego przymierza”. Mądra i głęboka
wykładania, nie wiem czy czytających zadowala. Muszą się jednak zdać na
autorytet Ojców. Stąd jakoś łatwiej pojąć, dlaczego akurat dwanaście tronów-
wygodnych, atłasowych (mam bujną wyobraźnię); w których będzie można, nie tylko
pracować spokojnie- „ława sędziowska lub ojcowie przysięgli”- ale również oddać
się „wiecznemu relaksowi”- nogi wyciągnąć i sycić się widokiem niezgłębionych
obrazów piękna. Można tylko sobie pomarzyć o tych, zstępujących i wstępujących
rzeszach anielskich spowitych balaskiem światła. Pociesza mnie tylko jedna
myśl; skoro trony są zajęte, a maraton w miejsce utopii całkowicie odpada, to pozostaje mi pocieszające zapewnienie Pana- „W domu
Ojca jest mieszkań wiele…” Jakie przesłanie dla każdego z nas- każdy otrzyma
nagrodę; właściwe talon na mieszkanie już mamy w kieszeni, tylko o komplet
kluczy trzeba powalczyć sercem.