Gdy
Jezus przybył na drugi brzeg do kraju Gadareńczyków, wybiegli Mu naprzeciw dwaj
opętani, którzy wyszli z grobów, bardzo dzicy, tak że nikt nie mógł przejść tą
drogą. Zaczęli krzyczeć: „Czego chcesz od nas, Jezusie, Synu Boży? Przyszedłeś
tu przed czasem dręczyć nas?” A opodal nich pasła się duża trzoda świń. Złe
duchy prosiły Go: „Jeżeli nas wyrzucasz, to poślij nas w tę trzodę świń”. Rzekł
do nich: „Idźcie”. Wyszły więc i weszły w świnie. I naraz cała trzoda ruszyła
pędem po urwistym zboczu do jeziora i zginęła w falach. Pasterze zaś uciekli i
przyszedłszy do miasta rozpowiedzieli wszystko, a także zdarzenie z opętanymi.
Wtedy całe miasto wyszło na spotkanie Jezusa; a gdy Go ujrzeli, prosili, żeby
odszedł z ich granic.
Wczoraj czytaliśmy w Ewangelii
jak Chrystus ujarzmił burzę, poskromił przelewające się przez łódź fale wody,
uspokoił rozszalałe żywioły, zdołał uspokoić zalęknione serca uczniów. Czytam
dzisiejszy epizod jak świetnie podany news; w tym opisie wszystko jest tak
nieprawdopodobne, nawet trochę tragikomiczne według dzisiejszych standardów. Wejdźmy
w sam środek tego wydarzenia, wczujmy się w położenie Gadareńczyków. W ich
okolicy wydarzyło się coś tak bardzo zaskakującego. Biegną nad jezioro, wcale
nie po to, aby oddać rekreacji, ale ich wzrok zostaje dotknięty dwoma obrazami.
Z jednej strony trzoda potopionych świń, które do nich nie należały, a z
drugiej dwóch opętanych ludzi, którzy w jednym momencie stali się normalni- wolni
od irracjonalnych zachowań. A pośrodku tego wszystkiego stoi Chrystus dotknięty
dylematem dokonania wyboru: trzoda świń lub dwóch potrzebujących uwolnienia
ludzi. Bilans jest klarowny- o dwóch ludzi normalnych więcej, o stado świń
mniej. W świetle przesłanek ekonomicznych ta decyzja to czyste szaleństwo; człowiek
którego te świnie są własnością będzie klepał biedę do końca życia. „Trzeba
jednak zapłacić jakąś cenę za „wyzwolenie” dwóch ludzi. Chrystus żąda tej
zapłaty od Gadareńczyków. Żąda by w swych sercach uznali, że człowiek jest
ważniejszy do świń.” To nie jest prosta transakcja biznesowa. Przecież świnie
to dobra lokata na dobrze zaplanowaną przyszłość; a tu w grę wchodzą takie
straty. Chrystus również od nas żąda jasnego wyboru. Na jednej szali człowiek.
Na drugiej wszystkie zabezpieczenia i finansowe wentyle bezpieczeństwa. Zgoda
na obecność Chrystusa zależy od wahań tej wagi. Pewnie pomocą w tej refleksji
będzie dobrze postawione pytanie. Czy potrafię postawić drugiego człowieka na
pierwszym miejscu ? Przed moimi sprytnymi kalkulacjami, korzyściami, reputacją,
zyskiem, za cenę utraty przywilejów i profitów ? Osobiście boję się takich
ludzi którzy przechodzą przez życie zgodnie z zaprogramowaną nawigacją, którzy
w imię świętego spokoju udają, że nie widzą innych; ponieważ konfrontacja z
bliźnim mogłaby wywołać jakieś zaangażowanie. Chrześcijanin to człowiek dla
którego bliźni jest darem, a „świnie” mają któreś tam miejsce w życiu.